Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Filipiak: To próba przejęcia władzy w Cracovii przez kiboli

Przemysław Franczak
Przemysław Franczak
Janusz Filipiak, właściciel i prezes Cracovii
Janusz Filipiak, właściciel i prezes Cracovii Andrzej Banas / Polska Press
- Jeżeli mamy sytuację, że kibol w mediach społecznościowych może mi grozić otwartym tekstem, to gdzie my jesteśmy, gdzie jest nasza piłka nożna? Problemy dotyczą nie tylko Wisły Kraków - przekonuje w mocnym wywiadzie dla "Dziennika Polskiego" i "Gazety Krakowskiej" Janusz Filipiak, właściciel i prezes Cracovii.

Poczuł się Pan dotknięty hasłami, która w sobotę na meczu skandowali kibice?
Nie poczułem się dotknięty. Ci, nie powiem kibice, tylko kibole z sektora D nie są w stanie mnie obrazić.

To może niesprawiedliwie oceniany?
Jest kwestia, kto ocenia. Mieliśmy 150-200 kibiców, przepraszam – kiboli, i nie bardzo biorę do siebie ocenę moich działań przez tę grupę ludzi.

Był też list, napisany bardziej wyważonym językiem. Czytał Pan?

Mniejsza o to, my mówimy teraz o bardzo poważnych sprawach. Jeśli pan spojrzy na to, co dzieje się w polskiej piłce, to mamy grupy kibolskie, które chcą zawładnąć klubami. To nie jest tylko kwestia Wisły. U nas jest to samo. Podstawowe przesłanie kiboli jest takie, że „Filipiak daj kasę, a my mianujemy sobie prezesa pasiaka”. Jeśli spojrzeć wstecz, zawsze gdy Cracovia była w dołku, to kibice zamiast dopingować zespół, przypuszczali ostry atak na zarząd i dochodziło do kolejnej próby przejęcia wpływów. To jest duży problem futbolu. Z jakichś powodów to przyjęło formy ekstremalne. Na Facebooku są kierowane w moją stronę groźby karalne, że np. spalą mi dom. Autor takiego wpisu nawet specjalnie się nie „szczypie”, nie ukrywa, łatwo go zidentyfikować. Co zresztą zrobiliśmy.

Na Facebooku są kierowane w moją stronę groźby karalne, że np. spalą mi dom. Autor takiego wpisu nawet specjalnie się nie „szczypie”, nie ukrywa, łatwo go zidentyfikować. Co zresztą zrobiliśmy.

Zgłosił Pan sprawę na policję?
Na razie chcę, żeby to poszło w eter. Nad dalszymi krokami zastanawiam się, wciąż nie traktuję tego poważnie. Jednak jeżeli mamy sytuację, że kibol w mediach społecznościowych może mi grozić otwartym tekstem, to gdzie my jesteśmy, gdzie jest nasza piłka nożna?

To szerszy problem.
Dokładnie. To jednak, z czym mieliśmy do czynienia na ostatnim meczu to… Nie rozumiem tego. Zespół jest w trudnej sytuacji, a kibice prowadzą antydoping. O co tu chodzi?

Wyimek z listu: o „nieudolne zarządzanie”.

Nie ma wyraźnego błędu, który byśmy popełnili. Wręcz przeciwnie. Dokładamy kasę, zachowujmy spokój wewnątrz klubu, pracujemy z trenerem, pracujemy z piłkarzami, a nagle grupa kiboli robi taki atak.

W pewnym momencie wydawało się jednak, że te grupy związane z Cracovią zostały – dzięki działaniom służb – mocno osłabione. Mimo to nadal Pan odczuwa z ich strony…
...presję? Tak. Kiedy wchodziliśmy do Cracovii w 2004 roku, to przez trzy lata spłacaliśmy rozmaite dziwne faktury i długi. Jeśli mówimy o tym ruchu kibiców, przed przejęciem klubu przez Comarch w 2004 roku, to ja już nie chcę wchodzić w szczegóły, ale płynęły miliony z kasy miasta i znikały w prywatnych kieszeniach. Określone grupy ludzi mają pretensje, że ja w 2004 roku zrobiłem się prezesem. A dlaczego się zrobiłem? Żeby zahamować przepływ kasy przez klub z rozmaitych źródeł do prywatnych kieszeni.

Te hasła, że to są jacyś narodowcy czy coś,
ja tego nie kupuję i nie rozumiem

A stało się to w ogóle przedmiotem śledztwa?
Nie. Przychodziły jakieś faktury za sekcję kolarską, za dostarczenie iluś tam rowerów. Nie nadawało się to do prokuratora, bo na wszystko były kwity. Widać tylko było, jak ta kasa jest mielona. My ciągle mamy problem z tymi demonami przeszłości plus dochodzą do tego zachowania kibolskie, które występują też w innych klubach. Mówię to z pełną odpowiedzialnością, bo to widać. Widać w Legii, Lechu, gdzie kibole chcą wpływać na władze klubu i osiągać swoje cele, niezależnie od tego, jakie te cele są. Nie chcę ich w tej chwili nazywać. Nasi kibole chcą osiągnąć to samo. Nie jest mi łatwo o tym mówić w sytuacji, gdy pod moim adresem kierowane są groźby karalne w internecie, ale ktoś musi to powiedzieć na głos. W tej chwili problemem zarządów klubów jest walka ze zorganizowanymi środowiskami kibolskimi. I tej walki nie jesteśmy w stanie sami, jako zarządy klubów, wygrać. Tutaj jest potrzebna duża pomoc państwa. Te hasła, że to są jacyś narodowcy czy coś, ja tego nie kupuję i nie rozumiem. W całym tym głosie społecznym te grupy w sumie kilku tysięcy ludzi nie decydują o niczym, one tylko psują wizerunek.

Pytanie brzmi: czy państwo pomoże? Może tak, skoro mamy teraz rząd z Prawem i Sprawiedliwością na sztandarach.
Nie mówmy o rządach. Przy poprzednim było to samo. Nie chcę tu rozdzielać racji PiS – PO. Bardzo mnie dziwi, że poprzednie rządy i obecny również prowadzą flirt z grupami kibolskimi, które – powtarzam – nie mają tak dużej liczby głosów, żeby to o czymkolwiek decydowało. Zwykły obywatel chciałby przecież, żeby to zniknęło, żeby mógł spokojnie przyjść na mecz z rodziną, żeby nie było przekleństw, żeby nie było potrzeby tak ostrej kontroli na bramkach.
Czytaj dalej na następnej stronie

Powszechna opinia jest taka, że pozbawione pomocy państwa klubu musiały układać się z kibolami. Czyli wy też musieliście to robić.
Nigdy. Nigdy się z tymi grupami nie układałem i dlatego też była tak duża agresja na tym ostatnim meczu czy wcześniej w stosunku do wiceprezesa Tabisza oraz innych pracowników klubu.

Nigdy nie chodziliście na kompromisy w sprawie opraw, rac, kar, nie wydawaliście na to zgody?
Nigdy tego nie było. Gdybyśmy byli zblatowani z kibolami, nie byłoby tych transparentów na ostatnim meczu i innych ataków, które trwają od dłuższego czasu.

W reportażu TVN o Wiśle...

Od razu mówię, że nie chcę komentować sprawy Wisły.

Chciałem zapytać o coś innego. Tam wspomniano przypadki, że do loży prezydenckiej wchodzili bojówkarze, ważne postaci tego przestępczego środowiska. Pan może z ręką na sercu powiedzieć, że u was takich sytuacji nie było?
Może jedna lub dwie osoby. Natomiast mogę z przekonaniem powiedzieć, że my tego problemu nie mamy.

Wszystkie służby publiczne powinny wykonywać swoje obowiązki, a przede wszystkim powinny zrozumieć, że to jest spory problem

**Co dalej?

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Filipiak: To próba przejęcia władzy w Cracovii przez kiboli - Dziennik Polski

Wróć na krakow.naszemiasto.pl Nasze Miasto