Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Grodzisk: Kryminalne Opowieści

Ania Borowiak
Wiele wypadków kryminalnych znajdowało swój finał w gmachu grodziskiego sądu, który został wybudowany w 1905 roku.
Wiele wypadków kryminalnych znajdowało swój finał w gmachu grodziskiego sądu, który został wybudowany w 1905 roku. arch. Dariusza Matuszewskiego
Jak każde miasteczko również Grodzisk posiada w swojej historii opowieści, które okryły się złą sławą. Kilka takich historii prezentujemy w dzisiejszym wydaniu dzięki uprzejmości kustosza Grodziskiego Muzeum, pana Dariusza Matuszewskiego.

W lipcu 1863 roku toczyła się w poznańskim sądzie sprawa przeciwko Rajmundowi Rybickiemu z Grodziska. Oskarżony był urzędnikiem gospodarczym i miał niepohamowany pociąg do hazardu, a szczególnie do gry w karty. Pewnego razu spotkał w Poznaniu rosyjskiego kupca Marco le Papio, z którym już wcześniej grywał w karty. Miał go zaprowadzić na pustą ulice Ogrodową, gdzie nieszczęśnika poważnie ranił nożem w głowę i twarz. Prokurator oskarżał Rybickiego o rozbój na drodze publicznej, natomiast on sam twierdził, że poszkodowanego potraktował nożem ponieważ ten zarzucał mu oszustwo podczas gry w karty. Sąd ostatecznie przychylił się do wersji grodziszczanina i skazał go na dwa lata więzienia- wszak gra w karty to gra honorowa.

W sierpniu 1864 roku przechodził przez Grodzisk nijaki handlarz Kolski. Na Starym Rynku poznał przypadkiem dwóch żołnierzy pruskich z załogi grodziskiej, którą władze zaborcze rozmieściły w czasie powstania styczniowego. Sam, będąc rezerwistą, zaprosił kamratów do najbliższej gospody, gdzie przy dobrej wódce i bogatej zakąsce ochoczo wspominali służbę wojskową. Wszyscy zdrowo napici postanowili odprowadzić dobrodusznego handlarza w dalszą drogę. Na szosie wolsztyńskiej, pożegnali się, a chwilę później Kolskizostał napadnięty i zepchnięty do rowu. Poturbowany z rozbitą głową obudził się bez pieniędzy i towaru. Jednak pozostawione w pobliżu ślady wojskowych butów przypomniały mu natychmiast kompanów. Dodatkowo przy sobie znalazł fragment wojskowych szelek, które prawdopodobnie zostały wydarte podczas szamotaniny. Wspólnie z wezwanymi żandarmami udał się na miejsce postoju wojaków,którzy akurat odbywali musztrę. Bez trudu rozpoznał żołnierzy z gospody, którzy posiadali mundury poplamione krwią, a jeden z nich dodatkowo rozdarte szelki od spodni. Mimo, że sprawcy zostali aresztowani, to towaru oraz pieniędzy nie odnaleziono.

16 marca 1869 roku mieszkańcy Grodziska zbulwersowani zostali okrutnym morderstwem dokonanym na żydowskiej wdowie o nazwisku Eitig. Kobieta była zawodową przekupką i uchodziła powszechnie za osobę majętną. Podobno z samego rana wtargnął do jej mieszkania nieznany bandyta, który siekierą rozbił jej głowę, a ciało ukrył za piecem. Sprawca oprócz złota i srebra zabrał około 1220 talarów.

Wyjątkowa renoma piwa grodziskiego i jego stosunkowo wysoka cena sprawiały, że był to towar bardzo pożądany przez złodziei. Szczególnie narażone były transporty piwa grodziskiego, które rozsyłano do najróżniejszych miejscowości. W 1873 roku głośne było zabójstwo parobka wiozącego konnym wozem beczki piwa grodziskiego do Poznania, którego dokonano w „Borze Rosnowskim”. Warto w tym miejscu dodać, że na drodze z Grodziska do Poznania miały miejsce liczne napady i morderstwa. W 1863 roku w okolicach Stęszewa kilka razy dokonywano napadów na przejeżdżające ambulanse pocztowe.

Pod koniec roku 1880 nasiliły się w okolicach Grodziska napady rabunkowe przypisywane bandzie opryszków, która swoje kryjówki miała podobno w lasach woźnickich. Między innymi w listopadową noc napadnięto na drodze ze Strzelec do Snowidowa na wyrobnika Kowalkę. Ofiara stawiła opór i została zamordowana, a następnie okadzona. Kilka dni później pod miastem napadnięto na pewnego krawca, którego bandyci sterroryzowali bronią palną przyłożoną do piersi. W poszukiwaniu pieniędzy i kosztowności napastnicy porozrywali mu ubranie, a następnie pobili.
Zuchwałość miejscowych złodziei potrafiła zadziwić nawet poważnych stróżów prawa. W lipcu 1887 roku nieznani sprawcy postanowili ośmieszyć grodziskich żandarmów i włamali się do ich komisariatu skąd skradli 500 marek gotówki i wiele drobniejszych fantów. Taka zniewaga spotęgowała jedynie kontrole służbowe na komisariacie i zmiany personalne, tym bardziej, że sprawcy pozostali bezkarni. A tymczasem złodzieje działali dalej i już kilka tygodni później okradli jednego z grodziskich sędziów. Nie pogardzili także probostwem w Kamieńcu i Ruchocicach, a także mieszkaniem rządcy w Karczewie. Ich zuchwałość polegała również na tym, że swoje ofiary potrafili zastraszać bronią palną. Prawdopodobnie ta sama banda jesienią 1888 roku sparaliżowała następnie Rakoniewice i okolice. Nie było nocy, żeby kogoś nie obrabowano. Największe spustoszenie dokonała u kantora żydowskiego Freudenbergera, któremu skradziono 400 marek, ubrania i liczne kosztowności, w tym złoty zegarek.

Na początku roku 1910 grodziska policja została zaalarmowana zabójstwem w okolicach Plastowa dokonanym na listonoszu Hartmannie. Ponieważ sprawca pozostawił wiele śladów, dlatego natychmiast z Berlina sprowadzono policyjnego psa „Erikę”. Pies spisał się doskonale i już po kilkunastu godzinach od zabójstwa policja miała sprawcę, który przyznał się do winy. Natomiast w 1915 roku pies policyjny „Lord” z grodziskiego posterunku policji wyśledził kilku złodziei, którzy dokonywali kradzieży na okolicznych polach.

W kwietniu 1926 roku społeczeństwo Ptaszkowa było oburzone brutalną napaścią na tamtejszego księdza proboszcza Chojnackiego. Późną nocą bandyci weszli przez uchylone okno w sypialni do pogrążonego we śnie księdza, którego zaczęli krępować sznurem. Kiedy zerwany ze snu i przerażony duchowny zaczął krzyczeć, sprawcy uderzyli go kilka razy tępym narzędziem w głowę. Po związaniu księdza bandyci przetrząsnęli całe mieszkanie zabierając około 150 złotychgotówką, srebrny zegarek i parę trzewików. Przed opuszczeniem probostwa napastnicy dodatkowo zakneblowali usta ofierze i nakryli pierzyną. Po odejściu złodziei, ksiądz proboszcz zdołał się uwolnić i natychmiast pobiegł zawiadomić służbę. Okazało się , że nikt niczego nie słyszał, a osoba wynajęta do pilnowania probostwa spała wówczas w stajni i o niczym nic nie wiedziała. Sprawcy pozostali nieznani.

13 października 1930 roku, na szosie z Grodziska do Kąkolewa, został napadnięty 71 letni handlarz Henryk Karoski z Kąkolewa. Mężczyzna był na wysokości „lasku kąkolewskiego”, kiedy z zarośli wybiegł uzbrojony bandyta, który ofierze zadał kilkanaście uderzeń ostrym narzędziem. Półprzytomny i broczący we krwi Karoski został następnie obrabowany i pozostawiony na drodze, a sprawca oddalił się w nieznanym kierunku. Po odzyskaniu przytomności mężczyzna zdołał jeszcze dojść na podwórze swojego domu, gdzie padł martwy. Przybyła z Grodziska komisja sądowo- lekarska stwierdziła jedynie zgon ofiary.

od 7 lat
Wideo

Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na grodzisk.naszemiasto.pl Nasze Miasto