Grodzisk - wiatrak drożeje

- Wiatrak jest narażony na różne okoliczności, takie jak podpalenie czy zaprószenie ognia, dlatego konieczne jest to zabezpieczenie. Mieszkańcy chwalą ten obiekt i cieszą się, że wiatrak wrócił do naszego miasta - wyjaśniał burmistrz Grodziska Henryk Szymański.
Wypowiedzi włodarza kontrargumentował radny Sebastian Skrzypczak, który twierdzi, że z kolei do niego dochodzą same głosy krytyczne.
- Byłem i jestem zdecydowanym przeciwnikiem budowy tego wiatraka. Teraz podnoszone są koszty i jestem pewien, że na tym nie koniec - do miliona droga jest już niedługa. To absurdalna inwestycja - powiedział. Do dyskusji włączył się także radny Dariusz Matuszewski, który przypomniał zdemontowanie zabytkowego, stuletniego mostku przy dworcu kolejowym, który był namacalną historią Grodziska.
- Ten wiatrak z naszym miastem ma niestety niewiele wspólnego - podsumował.
W obronie burmistrza stanął z kolei radny Grzegorz Pełko, który twierdził, że pomysł był bardzo trafiony.

Burmistrz na naszych łamach kilkanaście dni temu zapewniał, że inwestycja ta nie przekroczy 195 tysięcy złotych. Teraz po dodaniu 24 tysięcy, okazuje sie, że wiatrak - koźlak pochłonął już budżet miasta 220 tysięcy i to, jak twierdzą radni opozycyjni jeszcze nie koniec. Okazało się, że obiekt nie ma wewnątrz zainstalowanej elektryczności, pozostaje też zagospodarowanie terenu wokół niego. Czy nie będzie w związku z tym kolejnych zmian w budżecie?
Burmistrz raz jeszcze nawoływał do tego, aby dać wiatrakowi szansę i poczekać na końcowy efekt wszystkich prac.
Przypomnijmy. Translokacja koźlaka z XVIII wieku z Dąbcza koło Leszna od samego początku budziła kontrowersje. Wydłużył się termin zakończenia wszystkich prac, domawiano poszczególne elementy. Były głosy, że większość desek jest nowych, bo stan oryginalnych jest fatalny. Burmistrz twierdzi, że wiatrak w 80 procentach jest wykonany z zabytkowych elementów.