Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

UZARZEWO - Awionetka na brzegu, a pilot w szoku

Katarzyna Fertsch
Mały samolot wpadł do jeziora w Uzarzewie – nieznana osoba poinformowała w sobotę wieczorem dyżurnego straży pożarnej. Wysłane na miejsce jednostki potwierdziły zgłoszenie. Rozpoczęto więc akcję ratunkową.

Według świadków zdarzenia, pilot sam wydostał się z kabiny samolotu. Co więcej, sam też dopłynął do brzegu jeziora. Z wody miał mu pomóc wyjść przypadkowy wędkarz. Niewiadomo, co później stało się z pilotem.

– Sprawdziliśmy wszystkie okoliczne szpitale. Pilot do nich nie trafił. Prawdopodobnie zabrał go do samochodu wędkarz, który pomagał mu wcześniej wydostać się na brzeg jeziora – powiedział kilkadziesiąt minut po wypadku Sławomir Brandt, rzecznik prasowy wielkopolskich strażaków.

Strażacy wsiedli do pontonu i podpłynęli do tonącego samolotu. Przyczepiono do niego koło ratunkowe, aby w razie całkowitego zatonięcia wiedzieć, gdzie się znajduje. Okazało się to bardzo przydatne – kilka minut przed godziną 22 samolot zniknął pod powierzchnią wody. Wcześniej udało się jednak odczytać jego numer boczny.

– Samolot nie pochodzi ani z lotniska Ławica, ani z Aeroklubu w Kobylnicy – poinformował Sławomir Brandt. – Nie brał też udziału w pokazach lotniczych, które odbywały się w Poznaniu.

Policjantom udało się ustalić, że należy od osoby prywatnej. Kontynuowano więc poszukiwania pilota – nie zastano go w domu. Tymczasem na miejsce zdarzenia nadjechali nurkowie, którzy mieli pomóc w wyciągnięciu samolotu na brzeg. Akcję postanowiono jednak przełożyć na niedzielny poranek.
– Zrobiło się ciemno, woda jest mulasta, co utrudnia widoczność. Poza tym, z samolotu wyciekło paliwo – wyjaśnił przyczyny przerwania akcji Michał Kucierski z poznańskiej straży pożarnej.

To jednak niejedyne powody, dla których dowódca akcji zdecydował się odłożyć akcję do niedzieli. Kiedy ustalono, że w kabinie nie ma ludzi, postanowiono poczekać na Państwową Komisję Badań Wypadków Lotniczych.

Jej przedstawiciele zjawili się nad jeziorem dopiero w niedzielę. Akcję wznowiono około godziny 8.
– Członkowie komisji lubią widzieć, jak wydostajemy samolot z wody. Wiedzą wtedy, które uszkodzenia powstały w wyniku naszych działań, a które nie – wyjaśnił Brandt.

Do samolotu przyczepiono balony wypornościowe, dzięki czemu wzniósł się do góry. Gdy był przy brzegu, do jego wydobycia na ląd użyto wyciągarek samochodowych. Samolot został wyjęty z wody około godziny 14. Wyjęto z niego rzeczy należące do pilota, został obejrzany przez specjalistów, a następnie rozebrany na części, by było łatwiej przewieźć go na teren Aeroklubu w Kobylnicy.

Przyczyny sobotniego wypadku zbada komisja. Wiele wyjaśni na pewno także przesłuchanie pilota samolotu. Wczoraj wieczorem sam zgłosił się na policję.
– Twierdzi, że był w szoku. Zostanie przesłuchany i pobierzemy mu krew do badania. Dopiero wtedy zostaną podjęte dalsze kroki – mówi Andrzej Borowiak z Komendy Wojewódzkiej Policji w Poznaniu.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Obwodnica Metropolii Trójmiejskiej. Budowa w Żukowie (kwiecień 2024)

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: UZARZEWO - Awionetka na brzegu, a pilot w szoku - Warszawa Nasze Miasto

Wróć na grodzisk.naszemiasto.pl Nasze Miasto