Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

W Tour de Pologne nadszedł czas na góry. Szmyd: "W górach nikt nie może mi uciec"

Maciej Stolarczyk
Na to czekają wszyscy kibice kolarstwa. Dziś i jutro odbędą się górskie etapy 66. Tour de Pologne. Na beskidzkich i tatrzańskich podjazdach rozstrzygną się losy klasyfikacji generalnej.

Na to czekają wszyscy kibice kolarstwa. Dziś i jutro odbędą się górskie etapy 66. Tour de Pologne. Na beskidzkich i tatrzańskich podjazdach rozstrzygną się losy klasyfikacji generalnej.

Wczoraj kolarze rywalizowali jeszcze na płaskim etapie. Podobnie jak w poprzednich dniach przez większą część dystansu stawce przewodziła ucieczka, którą peleton dopadł na wjeździe do miasta. Sprint z peletonu wygrał Norweg Edvald Boasson Hagen. W odróżnieniu od wtorkowego triumfatora, Jacopo Guarnieriego, kolarz Team Columbia ma już na koncie większe sukcesy. Wygrał etap na Giro d'Italia i wyścig Gandawa - Wevelgem.

- W Rzeszowie zwyciężyłem przez przypadek. Etap miał wygrać Andre Greipel, którego rozprowadzałem - powiedział norweski kolarz.
Greipel to największy pechowiec wyścigu. Każdego dnia walczył na finiszach, jednak do zwycięstw brakowało mu centymetrów. Wczoraj stracił też żółtą koszulkę lidera. Stracił, bo na ostatnich metrach odepchnął Alana Davisa i został ukarany przesunięciem na ostatnie miejsce na etapie. Nowym liderem został Jürgen Roelandts.
- To dziwne uczucie. Szukałem zwycięstwa etapowego, a jestem liderem. Żółta koszulka jest jednak bardzo ładna, więc nie narzekam - powiedział belgijski kolarz Silence Lotto. Rzeszów jest dla niego szczęśliwym miastem. Rok temu wygrał tu etap.

Nadal nie tak widoczni, jakbyśmy chcieli, są Polacy. Wczoraj na chwilę od peletonu oderwał się tylko Mateusz Taciak. - Miałem zabrać się do ucieczki na początku etapu, ale nie udało się. Stwierdziłem, że spróbuję skontrować przed wjazdem do Rzeszowa. To także średnio mi wyszło. Ciężko jest uciekać, bo po zeszłorocznych wyczynach Marcina Sapy peleton nas pilnuje - stwierdził Taciak.

- Od dziś widoczni będą górale. Liczę na dobre akcje Tomasza Smolenia i przede wszystkim Marka Rutkiewicza. Z chłopaków, którzy mieli pokazać się na płaskim terenie, jestem dość zadowolony. Może trochę zawiedli mnie na finiszach - mówił trener kadry Piotr Wadecki.
Oczy polskich kibiców powinny być jednak zwrócone na Sylwestra Szmyda, który w Tour de Pologne jest liderem grupy Liquigas. Szmyd ma bowiem chęci i możliwości, by wygrać klasyfikację generalną. Przypomnijmy, że ostatni raz Polak zwyciężył w naszym wyścigu w 2003 r. (Cezary Zamana).

W kuluarach przewiduje się, że dziś i jutro Liquigas od początku narzuci mocne tempo. Koledzy jak najdłużej mają asystować Szmydowi w podjeździe pod górskie premie. Jest więc szansa, że zobaczymy obrazek podobny do tego w tegorocznym Tour de France, gdzie grupa Astana cały prowadziła pod górę Lanca Armstronga i Alberto Contadora.

Kolegą Szmyda w Liquigasie jest Manuel Quinziato. - Jadę przez Polskę, patrzę na kibiców i dochodzę do jednego wniosku. W tym kraju brzydkie dziewczyny są zabijane zaraz po urodzeniu - napisał Włoch na swoim Twitterze. Będzie to prawdopodobnie cytat wyścigu.
Dziś będziemy trzymać kciuki też za Bartosza Huzarskiego. Jego grupa ISD jeszcze nie zaistniała na trasie, ale polskie podjazdy są "Huzarowi" dobrze znane.

Etap ze Strzyżowa do Krynicy-Zdrój rozpocznie się na płaskim terenie. Pierwsza premia górska usytuowana jest dopiero na 108. kilometrze. Ogółem kolarze czterokrotnie pokonają podjazdy na Jakubik i Kopciową.
- Są to na tyle trudne górki, że po ostatniej premii na czele powinno zostać maksymalnie trzydziestu kolarzy. Wyścig będzie miał zupełnie nowe oblicze. W czwartek zobaczymy, kto z zagranicznych gości chce wygrać u nas klasyfikację generalną - mówił Czesław Lang.

"W górach nikt nie może mi uciec". Z Sylwestrem Szmydem, polskim kolarzem grupy Liquigas, rozmawia Maciej Stolarczyk

W Tour de Pologne jedzie Pan po zwycięstwo. Ekipa Liquigas stworzyła Panu do tego świetne warunki. Do pomocy w górach ma Pan Ivana Basso, jest aż czterech masażystów, świetny mechanik.
Myśli Pan, że to dla mnie stworzono takie warunki? Nie wydaje mi się. Nasza grupa jest po prostu dobrze zorganizowana.

Masażysta Robert Grabowski powiedział nam, że ma Pan obolałe nogi i zbite mięśnie po treningach w górach. Czy odczuwa to Pan na etapach Tour de Pologne?
Trochę. Nogi faktycznie mam ubite. Tak się ułożyło, że musiałem mocno potrenować w Andorrze. Wcześniej miałem urlop - tydzień nie wsiadałem na rower. Potem wznowiłem trening i od razu wysokie góry. Mięśnie musiały się trochę ubić. Kiedy się rozluźnią, będę miał siłę na górskich etapach Vuelta a Espana, w której startuję we wrześniu.

Może optymalną formę osiągnie Pan na górskie etapy Tour de Pologne?
Mogę mieć taką nadzieję.

Jaka będzie taktyka Liquigasu w górach?
Jeszcze tego nie ustaliliśmy, ale powinniśmy jechać od początku mocnym tempem. Tak, żeby nikt nie uciekł. Tu, jeśli ktoś osiągnie choć minutę przewagi w klasyfikacji generalnej, może to obronić do końca.

Zwycięstwo etapowe już macie. W Lublinie pięknie finiszował Jacopo Guarnieri.
Cieszył się z tego bardzo. Dopiero od roku jest zawodowcem. Pierwszy raz wygrał etap. We Włoszech Guarnieri ma opinię bardzo zdolnego kolarza. W Tour de Pologne jest naszym podstawowym sprinterem. Dyrektor sportowy chce, żeby uczył się finiszować. Tu ściga się kilku doświadczonych sprinterów, więc ma od kogo.

Podoba się Panu sierpniowy termin touru?
Przede wszystkim zyskał na tym wyścig. Ekipy przyjechały walczyć, kolarze są zmotywowani. We wrześniu przyjeżdżali i albo byli zbyt zmęczeni sezonem, albo tylko trenowali do mistrzostw świata. Nieliczni mieli ochotę do walki.

Jakie cele stawia Pan sobie przed wspomnianą Vueltą? Będzie Pan tylko pomagał Ivanowi Basso?
Zobaczymy, jak ułoży się wyścig. We Vuelcie jest dużo gór. To najbardziej górzysty ze wszystkich wielkich wyścigów. I tam jest okazja dla mnie do pokazania się. Liczę, że na którymś etapie zrobi się dobry układ i dostanę od dyrektora sportowego wolną rękę.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Wywiad z prezesem Jagiellonii Białystok Wojciechem Pertkiewiczem

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: W Tour de Pologne nadszedł czas na góry. Szmyd: "W górach nikt nie może mi uciec" - Gdańsk Nasze Miasto

Wróć na gdansk.naszemiasto.pl Nasze Miasto