według cen zakupu. Spodnie za cztery stówy opłacają się per saldo lepiej od tych za stówę. Do tego kurtki, bluzy, koszule, buty, nawet gacie. I co roku ładnych parę tysiaków dodatkowo wpływa. Ale jak by co, to: "Bieda panie, pensje marne, prawie głodujemy". I z tego głodu muszą potem, biedactwa, na chorobowe iść (płatne 100%), żeby zdrówko podreperować, do głodowej pensyjki na lewo dorobić, żeby następnej mundurówki doczekać.