Polskie aktorstwo przechodzi klimakterium. Potrafi zagrać każdą rolę, dziwkę, zbrodniarza, największą łajzę (nawet dobrze to wychodzi), ale po koncercie "świńskiego ryja" nie potrafi zagrać roli prezydenta swojego kraju, bo któż by potrafił zagrać po Jankielu?. Klimakterium, klimakterium drogie panie i panowie.