Przedstawiciele Koalicji Obywatelskiej spotkali się z mieszkańcami Grodziska

- Chcemy stawiać na rozmowę z mieszkańcami i konsultacje. Uznaliśmy, że możliwość bezpośredniej rozmowy jest tym, czego dziś społeczeństwu potrzeba. Zdecydowałem się kandydować z wielu powodów, ale przede wszystkim jest to wynik niezadowolenia z tego, jak dziś wyglądają usługi publiczne w mojej gminie. Startowałem w wyborach pięć lat temu z programem aktywizacji mieszkańców i ich partycypacji społecznej, nie zyskaliśmy wtedy powszechnej aprobaty, ale patrzę na te postulaty po pięciu latach i uważam, że są nadal aktualne. Ktoś musi się odważyć i spróbować to zmienić. Mamy bardzo ciekawy zespół ludzi, którzy nie są związani z administracją i urzędami, nie utrzymują się ze środków publicznych, ale leży im na sercu dobro gminy i powiatu. Z takim zespołem jestem gotowy współpracować i spróbować coś zmienić

- mówi Jerzy Pięta, kandydat na burmistrza Grodziska Wielkopolskiego.

Dalej dodaje, że by mówić o konkretach, trzeba mieć wiedzę na temat stanu finansów miasta i podjętych zobowiązań, bo – jak podkreśla - nie wszystkie te decyzje jego zdaniem były konsultowane z mieszkańcami, a będą skutkować wieloletnimi konsekwencjami.

- Chcemy przede wszystkim stworzyć klimat dla biznesu. Największym problemem Grodziska jest to, że młodzi ludzie nie mają żadnych perspektyw – brakuje pracy, brakuje możliwości, dlatego wybierają życie poza rodzinnym miastem. To wymaga przede wszystkim inwestycji i zmian – mamy maksymalne stawki podatków, a to nie jest polityka, która powoduje aktywizację gospodarczą. Przychody miasta trzeba budować w inny sposób, a nie podnosząc podatki. Mogę tylko obiecać, że nic nie będzie działo się bez współpracy z przedsiębiorcami

- wyjaśnia.

Jerzy Pięta mówi też o zmianie „sposobu funkcjonowania lokalnej władzy” i wskazuje, że narzędziem do tego mają być m.in. konsultacje społeczne.

- Nie twierdzimy, że wiemy wszystko najlepiej. Nikt nie zna lepiej problemów od mieszkańców, dlatego chcemy się z nimi spotykać i rozmawiać, bo to przynosi skutek

- podkreśla i dodaje:

- Miasto nie ma wizji rozwoju, nie ma planu zagospodarowania przestrzennego, mamy bałagan urbanistyczny. Wielu mieszkańców dotknęła sytuacja, w której kupują działkę, a pod domem wyrasta im blok czy inwestycja, która wywiera negatywny wpływ na sąsiednie nieruchomości. Właśnie od takiej sytuacji zaczęło się moje zaangażowanie – niestety od walki z urzędem w kwestii decyzji środowiskowej. Nie będziemy obiecywać niestworzonych historii. Chcemy komunikować, jak to miasto ma być zarządzane, a nie administrowane. Zarządzanie oznacza, że myślimy wieloaspektowo i mamy plan, jak docelowo Grodzisk ma wyglądać. Mamy taką wizję, ale nie będziemy jej tworzyć sami, tylko z mieszkańcami. Bez ich zgody i akceptacji nie można robić niczego w ich imieniu.