Rzeka Mogilnica została zanieczyszczona przez ścieki. W Zakładzie Gospodarki Komunalnej w Granowie doszło do awarii

Do zdarzenia doszło pod koniec czerwca. Jak ustaliliśmy, niepokojący stan wody w rzece zauważyli mieszkańcy wsi Karczewo w gminie Kamieniec. O sprawie zaalarmowali sołtysa wsi, który potwierdza, że dotarły do niego takie sygnały.

- Jeden z mieszkańców poinformował, że podczas spaceru zauważył, że woda ma nieprzyjemny zapach i dziwny kolor wody. Trafił też na śnięte ryby

- mówi sołtys Karczewa, Krzysztof Franek.

Informację o podejrzeniu zanieczyszczenia rzeki sołtys przekazał do leszczyńskiej delegatury Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska.

- W takich sytuacjach staramy się reagować natychmiast. Otrzymaliśmy zgłoszenie i potwierdziliśmy, że doszło do zanieczyszczenia rzeki. Pobraliśmy próbki wody z Kanału Granowskiego i rzeki, ale wyników jeszcze nie ma. Powinny do nas dotrzeć w przyszłym tygodniu

- mówi Mirosław Żółtański, kierownik leszczyńskiej delegatury WIOŚ.

Jak dodaje, udało się już ustalić, że powodem zanieczyszczenia była awaria oczyszczalni ścieków w Zakładzie Gospodarki Komunalnej w Granowie. ZGK przekazał informację o awarii krótko po tym, gdy WIOŚ otrzymał pierwsze sygnały w tej sprawie.

- Na miejscu zastaliśmy zanieczyszczoną wodę. Zapach i kolor wskazywał, że doszło do niekontrolowanego zrzutu ścieków. Problemem był również bardzo niski stan wód. Udział ścieku w rzece był duży. Nie potwierdziliśmy śnięcia ryb, ale do takiego zdarzenia mogło dojść na pewnych odcinkach. Zauważyliśmy, że ryby wynurzały się na powierzchnię, żeby zaczerpnąć tlenu, którego brakowało w wodzie

- relacjonuje Mirosław Żółtański.

Pobrane przez WIOŚ próbki dadzą odpowiedź na to, jakie były podstawowe parametry wody po tym, gdy wpłynęły do niej ścieki z oczyszczalni. Jaki będzie to miało wpływ na stan rzeki?

- Chwilowo może być tak, że te skutki będą poważne. Lokalnie takie wydarzenie mogło spowodować śnięcie ryb, ale rzeki płynące mają tę cechę, że stosunkowo szybko rozprowadzą zanieczyszczenie. Zanieczyszczenia się zaabsorbują, ale takie zdarzenia oczywiście są niedopuszczalne. W tym przypadku mówimy jednak o awarii, a nie działaniu celowym, które miało doprowadzić do zanieczyszczenia. Nie doszło do nieprawidłowej pracy oczyszczalni w dłuższym czasie, a do zdarzenia losowego, które trudno byłoby przewidzieć, żeby mu zapobiec. Podkreślam jednak, że ta sytuacja nie pozostanie bez echa. Zakład komunalny za zrzucone ścieki ma obowiązek naliczyć sobie podwyższoną opłatę

- wyjaśnia kierownik leszczyńskiej delegatury WIOŚ.

O komentarz poprosiliśmy również Zakład Gospodarki Komunalnej w Granowie.

- W dniu 26 czerwca w wyniku gwałtownego deszczu w godzinach popołudniowych nastąpił znaczny wzrost dopływu ścieków surowych do oczyszczalni ścieków. Tym samym reaktory biologiczne nie nadążały z procesem oczyszczania ścieków i nastąpił wypływ nadmiaru osadu ściekowego z reaktorów poprzez system odprowadzania ścieków do Kanału Granowskiego za pośrednictwem istniejącego wylotu. Była to chwilowa sytuacja, która ustąpiła wraz z końcem opadów

- mówi Sebastian Janelt, prezes ZGK w Granowie.

Jak dodaje, problemem jest nieszczelność systemu kanalizacji sanitarnej, do której trafiają wody opadowe, choć tak być nie powinno.

- Żeby wyeliminować takie sytuacje w przyszłości, planowana jest modernizacja oczyszczalni, która zakłada między innymi budowę zbiornika retencyjno-wyrównawczego o pojemności 800 metrów sześciennych. Zbiornik będzie gotowy do maja 2024 roku

- mówi prezes ZGK.