MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

"Więcej niż pasja". 98-latek prowadzi własny warsztat nieprzerwanie od zakończenia II wojny światowej. Od ponad 50 lat w Poznaniu!

Chrystian Ufa
Chrystian Ufa
Wideo
emisja bez ograniczeń wiekowych
Wacław Milewski od 79 lat prowadzi własny warsztat mechaniczny. W 1970 roku przeniósł go do Poznania na ulicę Kotwiczą 4. Mimo swojego wieku oraz pracy, którą wykonuje nieustannie od zakończenia II wojny światowej, 98-latek nie zamierza się zatrzymywać. Chce poprowadzić warsztat do setnych urodzin

Spis treści

98-latek prowadzi warsztat nieprzerwanie od zakończenia wojny

Jest 9 maja 1945 roku. 19-letni Wacław Milewski świętuje, tak jak inni. Koniec wojny, koniec koszmaru, Hitler kaput. I... wtedy wpada na pomysł: będzie pracował na własny rachunek. Otworzy warsztat. 79 lat później, jako dziarski staruszek, wciąż ten zakład, choć w innym miejscu, prowadzi. Jest prawdopodobnie najdłużej pracującym Polakiem. A jeśli nie - to na pewno jest w ścisłej czołówce. 

- Otwierając zakład nie miałem kompletnie nic. Zaczynałem od zera. Zrobiłem własne maszyny oraz tokarkę, wiertarkę, piłę  - opowiada 98-letni właściciel poznańskiego warsztatu. 

Warsztat mechaniczny „WAMA”, bo tak nazywa się zakład pana Wacława, specjalizuje się w produkcji nietypowych wykrojników, tłoczników do metali oraz części do maszyn. To tu powstawały wykrojniki między innymi do fiata 125p oraz do aut marki Volvo. Dodatkowo pracownicy warsztatu wykonywali oprzyrządowanie podwykonawców dla BMW, Man, Solaris.  

Decyzję o otwarciu własnego miejsca podjął 9 maja 1945 roku tuż po zakończeniu II wojny światowej w pociągu do Świebodzina. To właśnie tam zaczął się biznes pana Wacława. 

- Gdy jeszcze nie miałem warsztatu, ktoś powiedział, że potrzebuje nowy wózek inwalidzki. Zrobiłem go zupełnie od zera. Łatwo było zacząć biznes po wojnie. Wystarczył pomysł oraz ciężka praca - wspomina senior.  

Pan Wacław Milewski wraz z córką Mariettą w warsztacie WAMA.
Pan Wacław Milewski wraz z córką Mariettą w warsztacie WAMA. Waldemar Wylegalski

W trakcie okupacji niemieckiej pan Wacław zaczął pracować w sklepie z rowerami na ulicy św. Marcina w Poznaniu, następnie uczył ślusarstwa w szkole oraz pracował w Poznańskiej Fabryce Maszyn Żniwnych. W ostatnim miejscu pracy był na tyle ważny, że pozwalano mu zostawać po godzinach i działać na obrabiarkach we własnych celach. 

– W maszynach żniwnych, gdy pojawił się jakikolwiek problem, to proszono o pomoc ojca. Był bardzo poważaną osobą, również przez dyrektora – opowiada Marietta Milewska-Moult, córka wspomagająca go w biznesie. – Ojciec zawsze był zajęty pracą. Odwoził nas na wakacje nad morze, po czym sam wracał do pracy. Prawie nigdy nie miał wakacji. Spędzał je, pracując. Był zawsze pierwszy do rozwiązania jakiegokolwiek problemu. To filar rodziny – dodaje Marietta. 

"W sercu" pana Wacława, czyli w jego warsztacie

Razem z Panem Wacławem oraz jego córką udajemy się do warsztatu, który mieści się tuż przy domu seniora.  

– Sam go zbudowałem – chwali się mężczyzna.  

Tokarki, frezarki oraz inne dawne maszyny do obróbki. Niektóre z nich pan Wacław zrobił samodzielnie. Powstają tu przyrządy na podstawie dostarczonej przez klienta dokumentacji oraz dostarczonego wyrobu.

Sama nazwa warsztatu WAMA pochodzi od pierwszych liter imienia oraz nazwiska seniora. Wcześniej miejsce to nazywało się Zakład Ślusarski Wacław. 

Podczas rozmowy pada pomysł otwarcia muzeum technicznego. 

– To byłby świetny pomysł – kwituje Marietta. 

 – To było marzenie mojej zmarłej siostry Grażyny, która zawsze mówiła o tym, by zrobić tu muzeum. To nie jest nierealne! – wyznaje. – Tylko kawiarnie musielibyśmy otworzyć z przodu – śmieje się pan Wacław.  

Tak wygląda
Tak wygląda Waldemar Wylegalski

Senior zwierza się, że maszyny są już za stare, by komukolwiek oddać ten biznes. Ludzie nie wiedzieliby, jak je obsłużyć. W końcu obecnie większość zakładów działa na maszynach numerycznych. 

– Dawniej były małe zakłady, dziś ich nie ma. Wszystkie padły – narzeka 98-latek. – Miałem ponad 10 pracowników. To był duży nowoczesny zakład w latach 60. Szwedzi co dwa tygodnie odbierali ode mnie wykrojniki – wspomina.

Na miejscu od 20 lat wspomaga go zaprzyjaźniony konstruktor, co jest konieczne z powodu stanu zdrowia mężczyzny. Ma zwyrodnienie plamki, przez co prawie nie widzi. Jeśli chodzi o sprawy administracyjno-rachunkowe wspiera go córka z zięciem.  

– Ojciec poza sprawami administracyjnymi i rachunkowością jest absolutnie samodzielny – wyznaje córka Marietta Milewska-Moult. 

Pan Wacław, mistrz Polski w wyścigach motocyklowych

Mężczyzna z uśmiechem na twarzy oprowadza nas po pomieszczeniach, w których przepracował ponad połowę życia. Następnie wspólnie udajemy się do domu 98-latka, który skrywa w sobie wiele historii.  

Natykamy się na szafę wypełnioną dyplomami oraz pucharami za sukcesy w wyścigach motocyklowych. Wacław Milewski został zdobywcą Mistrzostwa Polski w 1946, 1947, 1948, a rok później wywalczył wicemistrzostwo oraz historyczne międzynarodowe Grand Prix.

Senior ma na swoim koncie wiele tytułów zdobytych w wyścigach motocyklowych.
Senior ma na swoim koncie wiele tytułów zdobytych w wyścigach motocyklowych. Waldemar Wylegalski

Senior pojawiał się na łamach Głosu Wielkopolskiego już jako młody chłopak w latach 60,, z okazji wyścigów motocyklowych w Poznaniu. 

– Pierwszy raz udział w wyścig brałem w Świebodzinie i od tego się zaczęło. Znajomy zbierał osoby i poszło mi naprawdę dobrze. Wystartowałem na DKW NZ 200  – opowiada 98-latek. – Zrezygnowałem ze względu na pracę. Do tego trzeba, by było mieć motor z zachodu – dodaje senior. 

Co sprawiało panu największą dumę? - pytam 

– Warsztat zawsze sprawiał mi największą dumę – odpowiada bez zawahania Wacław Milewski. 

Oprócz pracy w warsztacie oraz wyścigów pan Wacław był radnym miasta Poznania. W radzie zasiadał dwie kadencje w latach 50. 

– Normalnie pracowałem, obecnie radni nie pracują. Prowadziłem zakład, a na zebrania chodziłem po pracy. Jako jedyny byłem bezpartyjny – mówi pan Wacław. 

"Więcej niż pasja, to sens życia"

Senior 3 maja w dzień Święta Konstytucji obchodził swoje 98-urodziny. Jak sam wyznaje, ma nadzieję prowadzić warsztat WAMA do setnych urodzin. 

Ojciec lubi to, co robi. To dla niego więcej niż pasja, to sens życia – mówi jego córka. 

– Jeszcze nie opuściłem dnia pracy, jedynie raz miałem wypadek – chwali się senior. 

Pan Wacław był dobrym pracodawcą. Dbał o swoich ludzi. 

– Ojciec od lat mówił: “czas zamknąć warsztat, ale jeszcze poczekam, bo pracownik pójdzie na emeryturę za rok, za dwa”. Dwa tygodnie temu były pracownik powiedział: “ojciec był dobrym pracodawcą. Wszystkie godziny były uczciwie wpisane”. Dzięki temu teraz wszyscy mają dobrą emeryturę – mówi Marietta. 

Na pytanie, czy żałuje czegokolwiek pan Wacław mówi stanowcze “nie”. I zaprasza przy okazji na swoje setne urodziny. 

Jesteś świadkiem ciekawego wydarzenia? Skontaktuj się z nami! Wyślij informację, zdjęcia lub film na adres: [email protected] 

 

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: "Więcej niż pasja". 98-latek prowadzi własny warsztat nieprzerwanie od zakończenia II wojny światowej. Od ponad 50 lat w Poznaniu! - Głos Wielkopolski

Wróć na poznan.naszemiasto.pl Nasze Miasto