Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

36-latek zmarł, jego zwłoki wywieziono do lasu. W czwartek w nowotomyskim sądzie ruszył proces! [ZDJĘCIA]

Jakub Czekała
W czwartek, 9 stycznia, w Sądzie Rejonowym w Nowym Tomyślu ruszył proces Grażyny F., oskarżonej o nieumyślne spowodowanie śmierci Wasyla Czorneja, którego zwłoki znaleziono w kompleksie leśnym Leśnictwo Przysieka pod Wągrowcem.

36 letni obywatel Ukrainy, Wasyl Czornej, pracował w zakładzie produkującym trumny, niedaleko Nowego Tomyśla. Jego zwłoki znaleziono 13 czerwca ubiegłego roku w lesie pod Wągrowcem. Jak wykazała sekcja zwłok zmarł on poprzedniego dnia na skutek niewydolności oddechowo-krążeniowej.

Policjanci ustalili, że w upalny dzień mężczyzna zasłabł podczas pracy i stracił przytomność. Gdy inni pracownicy zawiadomili właścicielkę, ta zabroniła wzywać karetkę pogotowia i nakazała wszystkim iść do domu. Potem okazało się, że nieprzytomny mężczyzna zniknął z terenu zakładu.

ZOBACZ TAKŻE

Właścicielka zakładu, jak ustalili śledczy, wynajętym samochodem wywiozła jego ciało. Grażyna F. została oskarżona o nieudzielenie pomocy i nieumyślne spowodowanie śmierci Wasyla Czorneja. Dziś w Sądzie Rejonowym w Nowym Tomyślu ruszył jej proces. Kobieta nie przyznaje się do winy. Składa właśnie wyjaśnienia.

AKTUALIZACJA
Już na samym początku procesu, prowadzący przewód sędzia Marcin Grabowski rozpatrywał wniosek o wyłączenie jawności całej sprawy. Na szczęście jednak dla zebranych w korytarzu sądu dziennikarzy z wielu redakcji, w tym ogólnopolskich telewizji, tak się jednak nie stało.

Zaraz po tym prokurator przypomniał Grazynie F. o co jest oskarżona. Ta nie przyznała się do stawianych zarzutów. Prosiła jednak by przez konsula przekazać wyrazy ubolewania, w związku z tym co się stało:
- Chciałam wyrazić głęboki żal i ubolewanie w związku z sytuacją, która zaistniała. Słowa te kieruję do rodziny nieobecnej tutaj, mając nadzieję, że poprzez pana konsula zostaną przekazane – powiedziała.

ZOBACZ TAKŻE

Kobieta wysłuchała protokołu z przesłuchania, jaki przeczytał jej sędzia Grabowski. Złożyła równie swoje dodatkowe wyjaśnienia wydarzeń feralnego dnia.

Opowiedziała, co wydarzyło się na terenie zakładu. Mówiła, że mężczyzna został tam zatrudniony dwa dni wcześniej. Podkreślała, że początkowo nie chciała przyjąć 36.latka do pracy, ostatecznie jednak się zgodziła. Z jej wyjaśnień wynika, że dnia, którego doszło do tragedii, mężczyzna pracował przy maszynie, wykonywał jednak lżejsze zadania. W pewnym momencie źle się poczuł.

Z relacji kobiety wynika, że kazała mężczyźnie odpocząć. Po chwili też kazała podać mu wody i położyć na podłodze, by ten się schłodził. Kobieta zeznała, że opuściła pomieszczenie. Gdy wróciła, to inny obywatel Ukrainy - Siergiej, prowadził już reanimację 36.latka.

Nie zdecydowano się jednak na wezwanie pogotowia ratunkowego.

Dalej kobieta zeznawała, co stało się po tym, gdy Siergiej stwierdził, że jego kolega nie żyje. Pojawił się tu nowy element, jaki wcześniej nie wypłynął w toku postępowania.

Otóż kobieta zeznała w czwartek, że Siergiej chciał podrzucić ciało swojego kolegi na teren innego zakładu, z kilku znajdujących się w okolicy.

Kobieta zeznała, że sprzeciwia się temu pomysłowi...

Sędzia odczytał zeznania procesowe Siergieja. Ten zeznał tam m.in. ze kilkukrotnie mówił Grazynie F. by ta wezwała pogotowie jeszcze podczas reanimacji, a także po tym, jak Wasyl już prawdopodobnie zmarł. Mężczyzna zeznał również że wskazał kobiecie by ta poinformowała policję.

Zeznał również, że szefowa po zdarzeniu kazała wszystkim opuścić firmę. Dodał że jakiś czas po jego powrocie do domu, Grażyna F. zadzwoniła, że ma jej pomóc załadować zwłoki do furgonetki...

Ten początkowo nie chciał się zgodzić, jednak kobieta miała zagrozić mu tym, że nie zapłaci za pracę.

W czwartek zeznawał również leśniczy, który znalazł zwłoki w lesie pod Wągrowcem. Potwierdził on swoje słowa składane podczas śledztwa.

36-latek zmarł, jego zwłoki wywieziono do lasu. W czwartek w...

Następnie za pośrednictwem biegłego tłumacza zeznawał obywatel Ukrainy, znajomy zmarłego 36.latka.
Opowiadał że załatwiał pracę swojemu koledze w kilku miejscach. Szybko jednak Wasyl tą pracę tracił z powodu spożywania alkoholu.

- Powiedziałem mu, że nie będę więcej szukał mu pracy i że on ma wrócić na Ukrainę. Usłyszałem od niego że znalazł sobie sam pracę. Nie wnikałem w to. Po kilku dniach zadzwonili chłopaki czy wiem gdzie jest Wasyl, bo nie ma z nim kontaktu. Próbowałem zadzwonić ale telefon był wyłączony. Pojechałem tam gdzie mieszkał, ale jego nie było. Myślałem zgłosić na policję, ale on miał już wcześniej takie sytuacje że też zniknął na jakiś czas. Pogadałem z chłopakami i chciałem zgłosić zaginięcie jak go nie będzie przez weekend.

Dodał że w niedzielę o 11 w nocy kolega wysłał zdjęcia na messengera że znaleźli Ukraińca i nie wiedzą kto to jest. Pojechałem od razu na policję i zgłosiłem że wiem, co to za osoba. Oni zadzwonili do Wągrowca.

- W poniedziałek pojechałem tam gdzie mieszkał Wasyl, był tam Siergiej. Powiedział że Wasyl chodził z nim do pracy. Dodał, że w tej pracy Wasyl poczuł się źle, oni chcieli mu pomóc, ale szefowa powiedziała że sama wszystko załatwi i aby oni jechali do domu.

Kolejna rozprawa 20 stycznia.

FILM Z ZATRZYMANIA KOBIETY:

Ciało znaleziono pod Wągrowcem:

Fragment dzisiejszej rozprawy:

od 7 lat
Wideo

Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na nowytomysl.naszemiasto.pl Nasze Miasto