MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Andrzej Szeremeta z Nadleśnictwa Karczma Borowa opowiada o wycince drzew w leszczyńskich lasach i wielkim sadzeniu

Anna Machowska
Anna Machowska
Nie da się ukryć, że wycinki drzew, prowadzone obecnie w leszczyńskich lasach, budzą kontrowersje wśród mieszkańców. Nie brakuje głosów, także w gronie naszych czytelników, że tnie się dziś dużo więcej niż kiedykolwiek wcześniej. Czy rzeczywiście tak jest? Są powody do obaw? Postanowiliśmy sprawdzić to u źródła.

- Tegoroczne wycinki nie różnią się specjalnie od tych, które prowadziliśmy w ubiegłych latach – zapewnia Andrzej Szeremeta, inżynier nadzoru w Nadleśnictwie Karczma Borowa. - Być może są bardziej zauważalne dla mieszkańców, bo zestarzał się drzewostan sąsiadujący bezpośrednio z granicami miasta. Dlatego właśnie tam wykonywane są planowe prace z zakresu pozyskania drewna. Wynikają one jednak z naturalnej przemiany pokoleń następującej w drzewostanie oraz koniecznych cieć sanitarnych.

Leszczyński leśnik podkreśla, że pewnych cięć zwyczajnie uniknąć się nie da, bo na tym polega gospodarka leśna. To z lasów przecież pozyskuje się potrzebne dla gospodarki drewno.

- W miejsce jednego wyciętego drzewa sadzi się nowe. Obsadza się zawsze taki obszar, jaki został wycięty. Sadzonki z upływem czasu stają się młodnikiem, potem tyczkowiną, drągowiną, a ostatecznie drzewostanem dojrzałym, w którym wykonujemy cięcia rębne, czyli planową wycinkę drzew – tłumaczy Andrzej Szeremeta. -Pracuje nad tym kilka pokoleń leśników i ludzi związanych z lasem.

W Nadleśnictwie Karczma Borowa w 2020 roku wycięto i obsadzono obszar o powierzchni 119,23 ha, a w tym roku prace takie planowane są na obszarze 97,38 ha.

Andrzej Szeremeta z Nadleśnictwa Karczma Borowa opowiada o w...

- Gdy drzewa osiągną wiek rębności, który dla sosny wynosi około 100 lat a dla dęba 150 lat, dochodzi do ich naturalnego zamierania – wyjaśnia Andrzej Szeremeta. - Niestety, w ostatnich latach proces ten przyspiesza dodatkowo susza i nasilające się po niej problemy ze szkodnikami oraz grzybami.

Przez szkodniki owadzie – takie jak: korniki, rozwiertki, wyrynniki czy ogłodki – niektóre drzewa w leszczyńskich lasach trzeba wyciąć zdecydowanie wcześniej niż pierwotnie planowano.

- Szkodniki bardzo szybko się rozmnażają, a ich obecność ma fatalne skutki dla lasów. Dla jego bezpieczeństwa drzewa należy wyciąć, gdy owady są jeszcze na etapie jaj i larwy, aby nie rozprzestrzeniły się na przyległe drzewostany. Cięcia takie wykonywane są jednak na niewielkich powierzchniach – tylko tam, gdzie jest taka konieczność - twierdzi A. Szeremeta.

Spacerując po lesie wystarczy zatrzymać się przy wyciętym i ułożonym przy drodze drewnie, aby przekonać się, że problem ze szkodnikami w naszych lasach naprawdę jest bardzo duży. Ślady ich bytności w wielu przypadkach widać nie tylko bezpośrednio pod korą, ale i głębiej, w pniu drewna. Świadczyć o tym mogą choćby otwory wylotowe i chodniki po żerowaniu otoczone sino-ciemnymi otoczkami.

- Rolą leśnika jest niedopuszczenie do deprecjacji drewna, czyli umniejszenia jego wartości. Wiąże się to bowiem ze szkodami dla lasu, ale też budżetu nadleśnictwa i Skarbu Państwa. Tartaki nie chcą od nas kupować takiego drewna – mówi inżynier nadzoru w Nadleśnictwie Karczma Borowa. - Cięcia sanitarne mają wesprzeć naturę i minimalizować straty działania szkodników.

Chyba nikt nie chciałby oglądać zamiast zdrowego pięknego lasu w różnych fazach rozwojowych - stojącego martwego leśnego „cmentarza”

Warto zaznaczyć, że ostatnie miesiące w leszczyńskich lasach to nie tylko wycinka drzew, ale też wielkie sadzenie. Chyba każdy ze spacerujących po lesie natknął się na grupę osób ze szpadlami. To przede wszystkim pracownicy zatrudnieni w Zakładach Usług Leśnych przy udziale leśników. Sadzą różne drzewa w różnych miejscach leszczyńskiego lasu.

- Zgodnie z najnowszą wiedzą dokonujemy przebudowy drzewostanów monolitycznych, czyli tych jednogatunkowych, bo są one mało odporne na niekorzystne czynniki chorobotwórcze. Nasze nowe nasadzenia składają się z wielu gatunków z bardzo dużym udziałem gatunków liściastych, które są odporniejsze na niekorzystne czynniki – wyjaśnia Andrzej Szeremeta.

Na sadzonki i wszystkie prace związane z sadzeniem lasu leszczyńskie nadleśnictwo wyda w tym roku około pół miliona złotych.

- W przypadku sosny hektar obsadzamy aż 10 tys. sadzonek, w przypadku buka lub dębu około 5 tys. – zaznacza leszczyński leśnik.

W minionych latach w akcje sadzenia włączali się również mieszkańcy miasta czy okolicznych gmin. Cieszyły się one zawsze dużym zainteresowaniem. Niestety, ze względu na pandemię koronawirusa organizowanie obecnie takich przedsięwzięć nie jest możliwe.

Andrzej Szeremeta z Nadleśnictwa Karczma Borowa opowiada o w...

od 7 lat
Wideo

Zakaz krzyży w warszawskim urzędzie. Trzaskowski wydał rozporządzenie

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na leszno.naszemiasto.pl Nasze Miasto