Gniezno. Latarnia na Wenei gościła znakomitych autorów kryminałów

Agnieszka Ziebath poprowadziła spotkanie z jednymi z najbardziej poczytnych autorów kryminałów Polsce, Ryszardem Ćwirlejem, Robertem Małeckim i Alkiem Rogozińskim.
Pomimo, że każdy z nich to znakomity autor, trzej mężczyźni różnią się jak ogień i woda. Alek Rogoziński, typ zawadiaki, sypiąc żartami jak z rękawa zdominował spotkanie. Ryszard Ćwirlej, pisarz, a w przeszłości doświadczony radiowiec, jak zwykle był zasadniczy i lekko dowcipny. Najcichszym autorem książek tego spotkania był zdecydowanie charyzmatyczny Robert Małecki. Można by rzec, że jest jak jego książki: surowy, w stylu skandynawskim.
Polacy czytają 1 książkę rocznie
- Badania czytelnictwa w Polsce pokazuję, że Polacy czytają średnio jedną książkę do roku. Co więc zrobić, aby schlebić czytelnikom, jak ich przyciągnąć? - pytała prowadząca spotkanie.
Według Ryszarda Ćwirleja, niezwykle ważne jest osadzenie bohaterów powieści w konkretnym charakterystycznym czasie i okolicznościach.
– Bohaterowie bez konkretnych poglądów, w tym politycznych, byliby przezroczyści – mówi. Jego powieści najczęściej osadzone są w PRL-u, w miastach Wielkopolski, w której żyje. To dlatego wszystkie szczegóły miejscowości opisywane w jego dziełach są tak wiernie oddane. Ważna jest dla niego autentyczność i dokładny research informacji, które następnie umieści w książce.
- Literatura kryminalna w Polsce obecnie przeżywa swój renesans – twierdzi najstarszy stażem autor książek o tematyce kryminalnej.
Na rynku w zeszłym roku pojawiło się ponad 350 tytułów kryminałów. Według autora, po fali udanych skandynawskich tytułów, nastała moda na ten gatunek. W jego opinii, każde wydawnictwo chce mieć w swojej ofercie przynajmniej jeden kryminał.
Zabawny Rogoziński, zasadniczy Małecki
Mistrzem researchu jest także Alek Rogoziński, który dla dobrze opisanego charakteru w jednej z książek, jak opowiadał, próbował zgłębić tajniki makijażu. Bezskutecznie. Jego książki wyznaczają świeży trend w literaturze kryminalnej, pomimo kryminalnej historii, naszpikowane są zabawnym, lekkim językiem i tysiącami anegdot, których sam autor jest prawdziwą skarbnicą. Pomimo krótkiego stażu jako autor, jego książki sprzedają się świetnie.
Ostatnia, wydana w marcu, podczas pandemii cieszy się uznaniem wśród czytelników. Jak sam przyznaje, książka „Teściowe muszą zniknąć” początkowo miała być sztuką teatralną. Okazała się jednak wydawniczym hitem i można spodziewać się kontynuacji historii.
Robert Małecki z kolei został zgodnie uznany za autora, któremu najbliżej do skandynawskich, kultowych kryminałów. Czy polska literatura kryminalna może im dorównać?
- Jak najbardziej – odparł.
Mimo to, przełożenie jego dzieł na inny język byłoby, jak twierdzi, trudne. Akcja polskich kryminałów według niego dzieje się w specyficznej rzeczywistości, do której ciężko będzie odnieść się czytelnikowi zza dawnych granic żelaznej kurtyny. Mimo to, zarówno Małecki jak i jego koledzy po fachu są zadowoleni z odbioru książek, a na ich profilach społecznościowych wytwarzają się specyficzne więzi. Jak mówi autor „Skazy”, jego obecność w sieci jest dla niego niezwykle ważna.
- Pozwala się to zbliżyć do czytelnika – mówi.
Spotkanie zrealizowano w ramach projektu Biblioteki Publicznej Miasta Gniezna „Laboratorium słowa". Dofinansowano ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego pochodzących z Funduszu Promocji Kultury. Partnerem wydarzenia było Stowarzyszenie Ośla Ławka.