Miniona niedziela była pierwszą w tym roku objętą zakazem handlu. Wszystkie markety były nieczynne. Zakupy mogliśmy zrobić tylko w małych sklepikach, w których za ladą mógł stanąć wyłącznie właściciel.
Zmiana nawyków
Wiele osób przyzwyczajonych jest do niedzielnych zakupów. Często wykorzystywaliśmy ten dzień łącząc go dodatkowo z wypadem do kina czy kawiarni. Zamknięcie sklepów spowodowało wzmożony ruch w piątek i sobotę. Momentami było naprawdę gorąco. -Ludzie zwariowali. Sklep jest zamknięty tylko jeden dzień, a niektórzy robią zapasy jakby szła wojna- denerwowała się pani Aleksandra, którą spotkaliśmy w sobotę w jednym z marketów. -Wyskoczyłam tylko po mleko, bo akurat się skończyło. W kolejce stałam kilkanaście minut - dodała kobieta.
Opinie są podzielone. Niektórzy uważają, że taki ruch był potrzebny już wcześniej. -Moim zdaniem to bardzo dobry pomysł. Niedziela powinna być dla rodziny, na wspólny spacer, rozmowę, a nie chodzenie po sklepach- podsumował pan Karol. Inni z kolei mówili, że tyle pracują w tygodniu, że ta niedziela na zakupy była im potrzebna. Poza tym, jak stwierdzili te zmiany odbierają jako sposób na narzucenie stylu życia, jaki mają prowadzić.
Po naszych weekendowych publikacjach wielu z Państwa podkreślało jednak, że tłok mógł również być spowodowany tym, że w wielu zakładach pracy akurat przypadł okres wypłat.
Niektóre sieci marketów wydłużyły godziny pracy w piątek i sobotę. Taką decyzję podjął m.in. Lidl, który teraz w te dni czynny jest do 22. Biedronka też jest otwarta dłużej, podobnie jak Netto. Bez zmian godzinowych funkcjonowało InterMarche w Grodzisku. Jego właściciel Paweł Rozmiarek przyznaje, że w piątek i sobotę ruch był spory: - Utarg był większy niż w tygodniach, gdy w niedzielę mieliśmy czynne, więc dla nas ta zmiana okazała się korzystna. Staraliśmy się tak zorganizować pracę, żeby uniknąć większych kolejek. Osobiście uważam, że ludzie do tych zmian się przyzwyczają, a w dobie problemów z pracownikami to nawet dobrze, że te niektóre niedziele będą wolne. Jedyna strata to taka, że w weekendy u nas na kasie dorabiali studenci i dla nich brak pracującej niedzieli to strata.
Zgodnie z ustawą, czynne mogłyby m.in. piekarnie, cukiernie oraz te sklepiki, w których handlowali właściciele. Jednym z nich była np. „Bombonierka” w Grodzisku. - Przyznam, że ruch był naprawdę duży. Ludzie nie przychodzili jednak po produkty pierwszej potrzeby typu żywność, a raczej po papierosy, alkohol, napoje. Zauważyć jednak trzeba, że była też ładna pogoda, więc i spacerujących było sporo - powiedział nam Andrzej Nowacki.
Przypomnijmy, że kolejna niedziela też będzie bez handlu.
Strefa Biznesu: Polacy chętniej sięgają po krajowe produkty?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?