Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Grodzisk: zasłużony ks. kan. Czesław Tuszyński

Dariusz Matuszewski - regionalista z Grodziskadowska
archiwum Towarzystwa Miłośników Ziemi Grodziskiej
W ramach naszego cyklu historycznego przedstawiamy mało znany epizod z życia zasłużonego dla Grodziska ks. kan. Czesława Tuszyńskiego, opisany przez regionalistę Dariusza Matuszewskiego

20 lipca w Grodzisku od kilku lat czczone są imieniny ks. kan. Czesława Tuszyńskiego uroczystą mszą i poczęstunkiem przy Jego pomniku. W tym materiale przypominamy postać tego wyjątkowego duchownego. Zasłużony kapłan pełnił posługę w Parafii Świętej Jadwigi w latach 1940-1978. Jego śmierć 30 stycznia 1982 roku okryła żałobą cały Grodzisk. W zorganizowanym w 2003 roku z inicjatywy naszego Towarzystwa plebiscycie na „Grodziszczanina 700- lecia” zdobył zdecydowanie pierwsze miejsce. W życiorysie księdza Tuszyńskiego jest także bardzo mało znany epizod, kiedy to wykorzystując swój autorytet postanowił wstawić się za wywożonymi na prace przyfrontowe miejscowymi kobietami. I o tym właśnie dzisiaj chcemy szerzej napisać.

Wysoki kontyngent

W lutym 1945 roku dowództwo wojsk radzieckich w porozumieniu z Ministerstwem Robót Publicznych wprowadziło obowiązek dostarczania siły roboczej do tzw. robót przyfrontowych. Praca miała polegać na zasypywaniu rowów przeciwczołgowych i przeciwlotniczych, naprawie dróg oraz budowie lotnisk polowych. Powiat nowotomyski został zobligowany do dostarczenia siedmiu tysięcy ludzi. Starosta nowotomyski wyznaczył na Grodzisk kontyngent w wysokości 1300 osób. Wyznaczone osoby miały się stawić w Zbąszyniu 16 lutego i zabrać ze sobą bieliznę, ubrania oraz żywność na pięć dni. Prace miały trwać dwa tygodnie. Wyżywienie oraz inne potrzeby miały zapewnić władze wojskowe. Osobne zarządzenie dotyczyło Niemców i volksdeutschów, którzy pod groźbą kary śmierci musieli być dostarczeni przez milicję do Nowego Tomyśla.

Zarządzenie dostarczenia tak wysokiego kontyngentu wywołało prawdziwą „burzę” w Grodzisku. Burmistrz miasta Michał Wasik bezskutecznie próbował interweniować o obniżenie kontyngentu, który był praktycznie niewykonalny. Ze sporządzanego spisu ludności wynikało, że na dzień 15 lutego w mieście znajdowało się 3754 Polaków i 155 Niemców powyżej 15. roku życia. Niestety, starosta był nieugięty i proponował, aby werbować dodatkowo ludzi z pobliskich wiosek. Ostatecznie udało się zmobilizować przybliżoną liczbę osób, która w kilku kolumnach dotarła do Zbąszynia.

Burmistrz interweniuje
Niestety pomimo ochrony milicji kolumny były często napadane i grabione przez żołnierzy radzieckich. Zdarzały się także przypadki porwań i gwałtów na kobietach. Niejednokrotnie po przybyciu na miejsce, część kobiet była odsyłana z powrotem, ponieważ okazało się, że potrzebni byli tylko mężczyźni. Kiedy stwierdzono, że bez kobiet dostarczenie kontyngentu nie będzie możliwe musiały one powtórnie wrócić na roboty. Cała ta sytuacja budziła wielkie oburzenie mieszkańców i władz miasta. Burmistrz Wasik w piśmie z 7 marca do starosty nowotomyskiego pisał: „ Przez powracających robotników względnie robotnice wysyłane do prac przedfrontowych jako naocznych świadków doszło do mej wiadomości co następuje. Zabrany przez robotników i robotnice bagaż osobisty przy przeprowadzeniu kolumn robotniczych z Międzyrzecza do Trzciela, postępujący za maszerującymi został przez żołnierzy sowieckich rozbity i rozgrabiony. Pracujący na odcinku Trzciela zostali w ten sposób pozbawieni wszelkiej bielizny, ubrań, obuwia i innych części odzieży. Kobiety przy pracach przyfrontowych są pozbawione bezpieczeństwa osobistego i zachodzą wypadki wykroczeń ze strony żołnierzy sowieckich, którzy samowolnie zabierają od pracy kobiety, wywożą je w nieznanym kierunku, skąd kobiety wracają chore i niezdolne do jakiejkolwiek pracy(..)”.

Brakuje rąk do pracy

Bezpieczeństwo pracujących osób miało poprawić zarządzenie starosty, aby do ochrony robotników, a szczególnie kobiet, przydzielić na stałe milicjantów. Kobiety miały ponadto pracować w grupach pod opieką naczelników rekrutujących się z milicjantami. Sprawa wymagała natychmiastowych działań, ponieważ nieoczekiwanie Ministerstwo Robót Publicznych wyznaczyło kolejny kontyngent do prac przyfrontowych. Nowa grupa robotników z Grodziska musiała zgłosić się 4 marca w Nowym Tomyślu, skąd miała być rozdysponowana do prac na kolejne dwa tygodnie. Wobec braku rąk do pracy starosta nakazał przedłużyć pracę robotników z pierwszego kontyngentu o dalsze dwa tygodnie. Jedynie pozwolił, aby zastąpić chore kobiety innymi osobami. Władze Grodziska robiły co mogły, żeby sprostać zarządzeniom. 6 marca wysłały ostatnią grupę robotników liczącą 183 osoby, wśród których większość stanowiły kobiety. Do transportu zorganizowano 18 wozów konnych. Całą kolumnę eskortowała milicja oraz członkowie Straży Ludowej. Po przybyciu do Zbąszynia, władze radzieckie zatrzymały dodatkowo cały tabor konny.

Smutek w parafii

Wysłanie kolejnych kobiet i dziewcząt do prac przymusowych, nadzorowanych przez żołnierzy radzieckich wywołało ogromne przygnębienie w mieście. Podobno pożegnanie odjeżdżających kobiet z Grodziska przypominało „ pożegnanie przed egzekucją” - jeden płacz i lament. W tej sytuacji próbował interweniować ks. proboszcz Czesław Tuszyński, pisząc między innymi do starosty nowotomyskiego: „Wczoraj i dziś wyszły transporty ludzi na prace okopowe składające się z mieszkańców Grodziska i okolicy oraz Granowa. Jest między nimi, oprócz mężczyzn znaczna ilość kobiet i dziewcząt polskich. Proszę gorąco o zainteresowanie się takowemi i cofnięcie kobiet i dziewcząt- jeśli to możliwe. W parafii smutek nie do opisania”.

Niestety, starosta Sarbak nic nie mógł poradzić. Obiecał jedynie, że władze radzieckie zdeklarowały wymianę kobiet z poprzedniego kontyngentu za nowo przybyłe w takiej samej liczbie. Prowadzona w lutym i marcu 1945 roku na terenie powiatu nowotomyskiego akcja przymusowych prac przyfrontowych zapisała się bardzo negatywnie w pamięci mieszkańców Grodziska.

Archiwalne zdjęcia

Dla poprawienia jednak nastroju proponuje spojrzeć na archiwalne zdjęcia z księdzem Czesławem Tuszyńskim. Widnieje na zdjęciu z 1949 roku w otoczeniu ministrantów z księdzem wikarym Neugebauerem i kościelnym panem Krakowskim. Jest także niesamowicie skupiony podczas niesienia Najświętszego Sakramentu w 1956 roku oraz wyjątkowo radosny podczas kursu gotowania, jaki dla przyszłych „pań domu” zorganizowała siostra Elżbietanka Prokseda. Widzimy go także na zdjęciu z 1959 roku, kiedy z mieszkańcami Grodziska wita Arcybiskupa Antoniego Baraniaka.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Dziennik Zachodni / Wielki Piątek

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na grodzisk.naszemiasto.pl Nasze Miasto