Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Jak przerobić ogród, aby stał się mniej pracochłonny dla seniora

Andrzej Gębarowski
Podpowiadamy, co zmienić, żeby - gdy sił z wiekiem ubywa - mniej się napracować, a dalej zachować piękny i ciekawy ogród. Warto teraz, kiedy rozpoczynamy wiosenne prace, to przemyśleć i stopniowo modyfikować.

Praca w ogrodzie, wśród kwiatów i zieleni, wprowa- dza nas zwykle w spokojny nastrój. Niestety, w miarę upływu lat zaczynamy szybciej odczuwać zmęczenie. Jak gdyby nasz skromny do niedawna areał stawał się coraz większy... I wreszcie przychodzi taki czas, kiedy ogród przestaje nam się kojarzyć z planowaniem roślinnych kompozycji, sąsiedztwem form i kolorów lub z obfitymi plonami i miłym hobby, a coraz częściej kojarzy się ze znacznym wysiłkiem, jaki trzeba włożyć w jego utrzymanie.
Jak sobie w takiej sytuacji poradzić? Trzeba powoli i stopniowo, na raty - żeby się właśnie nie zmęczyć - przerobić nasz ogród na mniej pracochłonny, ale nie mniej ciekawy. Jest na to kilka sposobów.

Co daje w kość

Po pierwsze, oceńmy, co przysparza nam w ogrodzie najwięcej pracy, przy czym czujemy duże znużenie i zniechęcenie? Czy przy koszeniu trawnika, czy gorsze jest raczej przekopywanie grządek? A może przestaliśmy radzić sobie z sadzeniem, bo za bardzo trzeba się schylać?
Bywa również, że zaczyna nas przerażać nie jedna tylko czynność, ale cały ogrom pracy, jaką trzeba włożyć w zwykłe wiosenne, ogrodnicze zajęcia, takie jak nawiezienie ściółki, przycięcie krzewów itp.
Jeśli chodzi o jedną czynność, po prostu postarajmy się ją wyeliminować, odpowiednio modyfikując schemat ogrodu. W teorii jest to proste, w praktyce dość skomplikowane.

Wariant pierwszy

Przypuśćmy, że chcemy się pozbyć pracochłonnego trawnika. Pozornie jest to proste - w wielu książkach znajdziemy poradę, by zastąpić murawę jednym gatunkiem rośliny zadarniającej, np. bluszczem albo barwinkiem. Spróbujmy to jednak wykonać w praktyce - okaże się trudne, niewygodne i często brzydkie. Spróbujmy chodzić po dywanie z bluszczu - efekt może być taki, że runiemy na ziemię, zaplątani w jego pędach.
A zatem lepszym wyjściem od likwidacji trawnika będzie zmniejszenie jego powierzchni na korzyść okalających go rabat. Żebyśmy jednak nie dodali sobie pracy, zamiast jej ująć, powinny to być rabaty „samoobsługowe”, najlepiej z iglaków. Mogą być także byliny, byle nie trzeba ich było ciągle odchwaszczać - warto polecić na przykład funkie, które są niezawodne, zróżnicowane kolorystycznie i efektowne, a pod ich wielkimi liśćmi nie utrzyma się żadne niepożądane zielsko.

Wariant drugi

Likwidujemy warzywnik. Bo zwykle jest to właśnie najbardziej pracochłonna część ogrodu. I tu również zachęcam do umiaru. Łatwo się czegoś pozbyć, ale strata może być większa niż się tego spodziewaliśmy.
Przypomnijmy sobie, jak to było z zakładaniem naszego ogródka - czy aby nie po to chcieliśmy go uprawiać, aby mieć świeże warzywa? Oczywiście, warzywa są tanie, z ekonomicznego punktu widzenia ich uprawa na małej powierzchni nie ma sensu, ale jaką daje przyjemność! Zanim więc z niej zrezygnujemy, spróbujmy ująć sobie pracy w inny sposób. Najłatwiej zmniejszyć powierzchnię warzywnika, albo na części rabat wysiać jednoroczne kwiaty, które „same” urosną. A może zakwasić jedną kwaterę i posadzić tam na stałe borówki amerykańskie, które nie wymagają wielkiej pracy?

Wariant trzeci

Pozbywamy się drzew owocowych. Wiem, wiem, już słyszę te okrzyki oburzenia - jak można wyciąć starą jabłonkę albo wisienkę, która tyle lat nam służyła. Jeśli jednak drzewa są wyrośnięte, z każdym rokiem coraz trudniej będzie nam je „obsłużyć”. Lepiej zastąpmy je drzewkami niskopiennymi, do których nie trzeba dostawiać drabiny. Niejeden starszy ogrodnik wie, o czym piszę...

Wariant czwarty

Całkowity powrót do natury, czyli przerabiamy nasz ogród na „bezobsługowy” las. Jest to łatwe w przypadku, gdy ogród przylega do lasu, a wcześniej nie nawieźliśmy go warstwą żyznej gleby, przetransportowanej z innego miejsca.
W innych przypadkach jest to trudne i może trwać latami. Nie polecam, bo zamiast lasu prędzej wyrośnie nam zachwaszczony i dziki zakątek, daleki od naszych wyobrażeń.

Wariant piąty

Najłatwiejszy. Polega on na likwidacji pracochłonnych rabat na korzyść grup krzewów (dereni, lilaków, wajgel itp.), podobnie jak to jest w parku. Taki ogród wygląda na trochę dziki, ale miejsca pod rozrośniętymi krzewami są na tyle zacienione, że nie wymagają dużego nakładu pracy. A jeśli nasadzimy pod krzewami mnóstwo cebulek krokusów i innych roślin cebulowych, wiosna powita nas kwietnym dywanem...
Co możemy jeszcze zrobić, aby ująć sobie pracy? Wszędzie, gdzie jest to możliwe, wyłóżmy glebę brezentem, wycinając w nim wcześniej dziury na kępy bylin. Po wysypaniu brezentu kilkucentymetrową warstwą kory będziemy mieć pewność, że miną dwa, trzy lata, zanim pojawią się tam dorodniejsze chwasty. Starajmy się jednak do tego nie dopuścić, regularnie odchwaszczając warstwę kory - nie będzie to wtedy takie trudne.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Krokusy w Tatrach. W tym roku bardzo szybko

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wielkopolskie.naszemiasto.pl Nasze Miasto