Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Mieszkaniec powiatu grodziskiego skarży się na SOR w Kościanie

Anna Borowiak
Anna Borowiak
Andrzej Rajewicz PolskaPress/archiwum prywatne
Mieszkaniec Śniat w gminie Wielichowo skarży się na działalność szpitala w Kościanie. – Przez prawie dwie godziny czekałem, aż ktoś mi pomoże. Niestety tej pomocy nie otrzymałem – mówi.

W poniedziałek, 16 stycznia, nasz rozmówca podczas używania piły do cięcia metalu doznał urazu dłoni.

– Nagle tarcza pękła, a jej część przecięła mi dłoń. Jestem zawodowym strażakiem, więc od razu wiedziałem, że ta kilkucentymetrowa rana wymaga interwencji lekarskiej. Dłoń była rozcięta do tego stopnia, że było widać kość, dlatego natychmiast pojechałem z żoną do kościańskiego szpitala– relacjonuje pan Leszek (nazwisko do wiadomości redakcji).

Na szpitalny oddział ratunkowy, działający w lecznicy w Kościanie, nasz rozmówca, dotarł około godziny 20:40.

– Z rany cały czas lała się krew. Wyglądało to naprawdę źle. W rejestracji pobrano moje dane i usłyszałem, że mam czekać. Czekałem prawie dwie godziny. Po około 1,5 godzinie zrobiło mi się słabo, o czym zaalarmowałem personel. Dostałem wodę, ale nadal nie zostałem wezwany do lekarza. Po kolejnym kwadransie poczułem się jeszcze gorzej, a na wciąż krwawiącą ranę kazano mi przykładać tylko gazę – mówi.

"Przez ponad 1,5 godziny nikt nie zainteresował się moim stanem"

Jak tłumaczy pan Leszek, po tym, jak po raz drugi poczuł się bardzo źle, wspólnie z żoną podjęli decyzję o natychmiastowym wyjściu ze szpitala i udaniu się do innej placówki.

– Przez ponad 1,5 godziny nikt nie zainteresował się moim stanem. W poczekali było więcej ludzi, którzy też cały czas czekali na pomoc. Stwierdziliśmy, że nie możemy czekać w nieskończoność, bo rana cały czas intensywnie krwawiła. Gdy wychodziłem z SOR-u w Kościanie, nikt z personelu nawet nie zapytał, co się dzieje. Nikt nie zainteresował się moim stanem – twierdzi nasz rozmówca.

Po wyjściu z kościańskiej lecznicy, wspólnie z żoną pojechał do szpitala w Grodzisku Wielkopolskim.

– Zostałem prawie natychmiast przyjęty przez lekarza, co bardzo pozytywnie mnie zaskoczyło. Rana została opatrzona, dostałem zastrzyki, skończyło się na czterech szwach. Za tą szybką pomoc chciałbym personelowi grodziskiego szpitala podziękować – mówi.

"Pacjent opuścił szpital jeszcze przed deklarowanym czasem udzielenia mu pomocy"

W sprawie skontaktowaliśmy się z dyrekcją Samodzielnego Publicznego Zakładu Opieki Zdrowotnej w Kościanie. Dyrektora placówki poprosiliśmy o komentarz dotyczący zarzutów pana Leszka na działalność lecznicy.

– Pacjent zgłosił się do nas o godzinie 20:48. Bez informacji opuścił szpital o godzinie 22:20. Zgodnie z informacjami zawartymi w dokumentacji medycznej rana została zabezpieczona. Pacjentowi zbadano również podstawowe parametry życiowe, a na ich postawie ich określono czas oczekiwania do 2 godz. Specyfika szpitalnych oddziałów ratunkowych ma to do siebie, że pojawiają się pacjenci, którzy wymagają szybszej interwencji. Wczorajszy dzień (poniedziałek, 16 stycznia - przyp. red.) w naszym szpitalu był wyjątkowy - było bardzo dużo pacjentów, w większości z urazami. Pacjent opuścił szpital jeszcze przed deklarowanym czasem udzielenia mu pomocy, który wyznaczono na dwie godziny, na podstawie zakwalifikowania przez system TRIAGE – usłyszeliśmy od dyrektora kościańskiego szpitala, Wojciecha Maćkowiaka.

Pan Leszek zapowiada, że w tej sprawie będzie składał skargi na działalność kościańskiego szpitala do Rzecznika Praw Pacjenta i Wielkopolskiego Oddziału Wojewódzkiego Narodowego Funduszu Zdrowia.

od 12 lat
Wideo

Wybory samorządowe 2024 - II tura

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na grodzisk.naszemiasto.pl Nasze Miasto