Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

O duchach,które przestraszyły kustosza muzeum

Magdalena Łukaszewska
mag
Dobrze znane wszystkim mieszkańcom park i pałac kryją tajemnice. Dziwne zjawiska na stałe wpisały się w historię tych miejsc.

Tajemnicze historie i opowieści, związane z parkiem i pałacem przekazywane z pokolenia na pokolenie, nadal budzą mieszane uczucia. Bardzo ciekawe są też doniesienia mówiące o tym, że w grodziskim parku znajdował się kiedyś zamek.

- W wielu starych dokumentach pojawiają się zapiski typu „Działo się w zamku grodziskim”. Przez wiele lat myśleliśmy, że ów zamek znajdował się na miejscu naszego pałacu ponieważ piwnice tego budynku wskazywały na to, że kiedyś stał tu jakiś inny, bardzo stary obiekt. Wszystko wyjaśniło się w czasie prac archeologicznych i przy okazji prowadzenia robót kanalizacyjnych. Natrafiono wówczas na pozostałości zamku przy ulicy Rakoniewickiej. Archeolodzy dokopali się do posadzek, można powiedzieć że zachował się cały parter. Ponadto odkryli stare kaflowe piece a także fragmenty fosy. Najprawdopodobniej budynek ten pochodził z XV wieku. Myślę jednak, że nie można go nazywać zamkiem ale raczej warownym, murowanym dworem. Nie ulega jednak wątpliwości, że była to bardzo okazała budowla- stwierdza Dariusz Matuszewski, kustosz Grodziskiej Izby Pamięci Ziemi.
To potwierdzona opowieść. Jednak wśród licznych legend znajdziemy zarówno zabawne jak i przerażające... Ile jest w nich prawdy ? Może całkiem sporo?

Grodziski pałac powstał w połowie XIX wieku i był prawdopodobnie wybudowany z inicjatywy rodu Łubieńskich.
Przez lata zmieniali się jego właściciele. W czasie I wojny światowej był tu też sztab wojsk powstańczych a później także szpital.
- W tych murach mieszkało i umarło wielu ludzi. Zamożni hrabiowie, służba, żołnierze. Być może jedna z tych osób nadal czuwa nad naszym pałacem - mówi Dariusz Matuszewski. Przypuszczenia te mają swoje pokrycie.

- Kilka lat temu, późnym wieczorem myłem podłogę w jednym z pomieszczeń. Pamiętam, że w którymś momencie poszedłem po ciepłą wodę. Po powrocie zauważyłem, że jedno z wiader podnosi się z ziemi i oddala w drugi koniec sali. Początkowo nie dotarło do mnie co zobaczyłem. Jednak kiedy uświadomiłem sobie co tak właściwie się stało wziąłem nogi za pas i uciekłem z pałacu tak szybko jak się dało. Od tego czasu już nigdy nie zostaję późnym wieczorem w muzeum - wspominał z uśmiechem D. Matuszewski. - Czasami też po zmroku można odnieść wrażenie, że po korytarzu porusza się jakaś postać, jej cień odbija się w oknach choć jej samej nie widać - dodaje.
Słowa te potwierdzają mieszkańcy pałacu, którzy często opowiadają o szmerach i hałasach dobiegających z różnych pomieszczeń budynku.

Duchy zadomowiły się ponoć również w miejskim parku. Do najsłynniejszych opowieści należą legendy o stróżu i psach-widmo. Stróż, pan Balicki pracował w majątku - parku, kiedy jego właścicielką była Helena Zimerman. Podobno w czasie służby bardzo dokuczały mu miejscowe dzieci. Mężczyzna wpadł na pomysł, że sam zacznie straszyć w parku udając psa z ludzkim wyrazem twarzy. Jego działania nie spotkały się z uznaniem hrabiostwa i został przeniesiony do pałacu w Cykowie. Tam również straszył, aż pewnego dnia znaleziono go martwego. Według mieszkańców pan Balicki miał pecha i przez przypadek nastraszył miejscowego ducha.
Zgodnie z innymi podaniami po grodziskim parku grasowały kiedyś dwa psy z ludzką twarzą. Ponoć późnym wieczorem niespodziewanie wyłaniały się z ciemności i biegły na wprost napotkanej osoby. W ostatniej chwili skręcały na boki, lekko dotykając przechodnia. Wśród starszych mieszkańców miasta popularna była też legenda związana z dróżką biegnącą od Grodziska do Zdroju. Ponoć w połowie ścieżki pojawiał się mały czarny pies z dziwnymi czerwonymi oczami. Odcinek drogi pokonywał z napotkaną osobą po czym niespodziewanie znikał. Jeżeli ktoś nie zwracał na niego uwagi, mógł bezpiecznie przejść wspomnianą dróżką. Wystarczyło jednak zaledwie jedno spojrzenie aby to stworzenie zmieniło się w bestię.

Okazało się też, że istnieje opowieść, która jest całkiem młoda. Rzecz działa się bowiem w latach osiemdziesiątych ubiegłego wieku. W czasie burzy piorun uderzył w jedno z drzew w parku. Na miejsce udali się strażacy ale nie zdołali ugasić pożaru. Próbowali wiele razy, przez kilka dni ale bez skutku. Wnętrze drzewa ponoć żarzyło się przez wiele lat. W nocy było widać ognistą kulę, która złowieszczo oświetlała park. Mówiono, że to duchy zmarłych. Dopóki ogień nie zniknął mieszkańcy nie odwiedzali parku po zmroku. - Dawniej po zachodzie słońca wcale nie wchodziło się na teren parku. Najprawdopodobniej było to spowodowane strachem - mówi kustosz.

Po wojnie w pałacu zlokalizowane było przedszkole. Od początku lat 90. mieści się tu na parterze muzeum, w którym pielęgnowane są te wszystkie niesłychane historie. Ponoć w każdej legendzie tkwi ziarnko prawdy. D. Matuszewski przekonał się o tym osobiście, więc może rzeczywiście lepiej do pałacu i parku nocą nie zaglądać?

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Instahistorie z VIKI GABOR

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: O duchach,które przestraszyły kustosza muzeum - Grodzisk Wielkopolski Nasze Miasto

Wróć na grodzisk.naszemiasto.pl Nasze Miasto