Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Olha Hryhorash: Mam własną Polskę, w której otwierają się wszystkie drzwi, do których zapukam

Anna Borowiak
Anna Borowiak
Spektakl "Solitude" Teatru Emigrant, fot. materiały organizatorów
Olha Hryhorash przyjechała z Ukrainy trzy lata temu i właśnie w Grodzisku odnalazła swój dom. Jest założycielką Teatru Emigrant, w którym spełnia marzenia o życiu na scenie. Z wykształcenia aktorka, z zamiłowania reżyserka, stworzyła przestrzeń, w której emigrantki z różnych państw realizują swoje twórcze pasje.

Mówi się, że w życiu nic nie dzieje się przypadkiem. Choć nie wyobrażała sobie, żeby mieszkać gdzieś indziej, zupełnym zbiegiem okoliczności Olha przyjechała wraz z rodziną do Grodziska. I od razu zakochała się w niewielkim, urokliwym miasteczku.

- Natychmiast zaczęliśmy planować, jak zostać tutaj całą rodziną. Nasze serca od razu związały się z tym miejscem, które ma wyjątkowy klimat. I chociaż brakuje mi tu życia kulturalnego, nie wyobrażam sobie mieszkać gdzieś indziej. Na początku było nieco lepiej – był basen, nadzieja na kino. Mam trzech synów i znam ten problem od środka. Moje serce pęka, bo mam wrażenie, że nikt nie zwraca uwagi na to, że dzieci nie mają tak naprawdę czym się tutaj zajmować.

Olha problemy nastolatków rozumie doskonale, bo pracuje z nią od lat. Na Ukrainie była trenerem w młodzieżowym parlamencie. Wspólnie z wolontariuszami organizowała festiwale, w których brało udział nawet kilka tysięcy osób. - Ci młodzi ludzie, szczęśliwi i zainspirowani do działania, robili prawdziwe cuda. Szukałam takich możliwości tutaj, ale niestety bezskutecznie.

"Walka z własnymi słabościami jest naprawdę ważna"

Pierwsze drzwi otworzyły się dla niej w Grodziskiej Bibliotece Publicznej, choć dziś przyznaje, że zanim odważyła się tam wejść, straciła ponad rok.

- Było mi trudno, nie miałam tu znajomych i przyjaciół, którzy zmotywowaliby mnie do działania. Sama nie miałam tyle odwagi. Każdego dnia, idąc do pracy, próbowałam wejść i zaryzykować. Gdy już się odważyłam – żałowałam, że tak długo czekałam, bo to był strzał w dziesiątkę. Telefon z zaproszeniem na spotkanie dostałam jeszcze tego samego dnia. Nikt nie tracił czasu. Biblioteka otworzyła mi oczy na to, że walka z własnymi słabościami jest naprawdę ważna. Otrzymałam tam ogromny kredyt zaufania, za który jestem wdzięczna do dziś.

Współpraca z biblioteką zaowocowała lekcjami języka polskiego dla społeczności ukraińskiej. Olha mówi jednak, że ten projekt ma już za sobą. Teraz szuka nowych wyzwań.

- Mam potrzebę bycia mentorem, reżyserem. Idę dalej, bo zrozumiałam, że życie jest jedno. Drugiej szansy może nie być. Jeśli można złapać jakąś okazję, trzeba to robić. Znalazłam tu moją Polskę. Nie tą, którą znają wszyscy, a szczególnie Ci, którzy przyjeżdżają do pracy. Mam własną Polskę, w której otwierają się wszystkie drzwi, do których zapukam. Żyję we własnym świecie, w którym wszystko się udaje. Wiem, że są różne problemy, również w społeczności emigrantów. Sama się z tym spotkałam, ale odkładam na bok to, co złe. Mam tylko jedno życie i chcę je wykorzystać.

"To nasz projekt, w którym jesteśmy absolutnie wolne"

Jej serce zawsze należało do teatru. Przełom nastąpił w momencie, gdy wzięła udział w rosyjskojęzycznym spektaklu w Poznaniu. Wtedy Olha zrozumiała, że nie może już czekać i czas spełniać swoje marzenia. Teatr Emigrant powstał 31 grudnia 2019 roku. - To magiczna data, taki noworoczny prezent. Migrant Info Point przyjął nas od razu. Tak naprawdę nikt nas nie znał, nie wiedział, co robimy i kim jesteśmy. To nasz projekt, w którym jesteśmy absolutnie wolne, każda czuje się jego częścią. Znalazłam osoby, które tak jak ja chcą poznawać świat przez teatr, otwierać ludziom serca na sztukę.

W stworzeniu tej przestrzeni pomogły jej doświadczenia zdobyte w Grodzisku. To tutaj kilkukrotnie próbowała pozyskać dofinansowanie na działalność artystyczną. - Moje wnioski odrzucano, bo byłam sama, nie miałam nikogo, kto mógłby ze mną tworzyć te projekty. Brałam udział w szkoleniach i jestem wdzięczna za to, czego się dowiedziałam. Nie czuję, żebym coś straciła, wręcz przeciwnie. Wszystko, czego się nauczyłam, wykorzystałam najlepiej jak tylko mogłam- mówi Olha. Wspólnie z Teatrem Emigrant pozyskała grant na dalsze działanie. Przyszła pandemia, która nie pokrzyżowała planów. Przynajmniej częściowo. Próby trwały rok, przez cztery miesiące odbywały się w praktycznie wszystkich poznańskich parkach.

"Jestem miłośniczką teatru, w którym dzieje się magia"

- Na początku był szok. Nie wszyscy, którzy przyszli, zostali. Ludzie byli zdziwieni, że to coś poważnego. Od początku wiedziałam, że to nie będzie rozrywka. Sięgnęłam po poważny temat, bo nie lubię się bawić, wolę robić rzeczy prawdziwe, chcę spełniać swoje marzenia. Było nas 50, zostało 10. Jedni przychodzili, inni odchodzili. Jeszcze przed samą premierą dołączyły do nas wyjątkowe osoby.

W przeciwieństwie do innych projektów, ten przetrwał trudny czas lockdownu. Dziś Olha tłumaczy to tym, że cały czas starała się napędzać zespół do działania. Trafiły pod skrzydła Baraku Kultury. To tam zaproponowano im miejsce na ostatnie próby i premiera, choć nie ta wymarzona, bo jedynie w formie online, doszła do skutku.

- Jestem miłośniczką teatru, w którym dzieje się magia. Niestety pandemia pozbawiła nas kontaktu osobistego z widzem, ale było to zupełnie nowe doświadczenie. Zamiast publiczności były kamery, długo przygotowywałyśmy się do tego specyficznego, innego sposobu życia na scenie. Wrażenie po premierze jest jedno: chcemy więcej, chcemy zrobić premierę na żywo. Cały czas opowiadam dziewczynom, jak to naprawdę jest. To taka bajka o teatrze, która pewnie niebawem się ziści.

"Ten spektakl jest właściwie odzwierciedleniem mnie, choć nie było to moim zamiarem"

Spektakl „Solitude” miał premierę 7 lutego. Cała sztuka opiera się na Josifa Brodskiego.

- Wiersze, które wybrałyśmy, trafiły w punkt obecnej sytuacji, choć nie taki był zamysł. Pisząc scenariusz, nie dostosowywałam go do pandemii, bo wówczas jeszcze jej nie było. Chciałam dotknąć tematu samotności, która towarzyszy ludziom. Jak się odnaleźć, kiedy ma się w sobie ogromny świat, ale dookoła nikogo, z kim można się nim podzielić? Jak to zrobić, żeby go nie zgubić? W takiej sytuacji może znaleźć się każdy. Ten spektakl jest właściwie odzwierciedleniem mnie, choć nie było to moim zamiarem. Nie gram tam siebie, tylko kobietę bez imienia, bez obywatelstwa, o której niewiele wiadomo. Nie wyszłam na scenę opowiadać o sobie, ale odnalazłam się w tej postaci. I myślę, że wiele osób znajdzie tam fragmenty, które idealnie będą dotykać ich osobistych przeżyć.

Olha wyjaśnia, że spektakl jest bardzo symboliczny. To taki teatr, który na długo zostaje w pamięci widza i skłania do refleksji. - Zrobiłam to specjalnie, długo i ciężko pracowałam z ludźmi i tym tematem, ale nie boję się tego kierunku i nie zamierzam go zmieniać.

W głowie naszej bohaterki rodzą się już kolejne pomysły. W kolejnym spektaklu zamierza sięgnąć po twórczość Władimira Wysockiego. -

Temat znalazłam właśnie w Polsce, kiedy na koncercie usłyszałam swoje ulubione piosenki. Płakałam przez cały czas i od razu zdecydowałam, że to zrobię. Chcę w ten sposób opowiedzieć dość osobistą historię, w której znajdują się wątki twórczości Wysockiego. Kolejny spektakl będzie nie tylko po rosyjsku, ale i po polsku. Chcemy skierować naszą twórczość do ludzi, od których otrzymałyśmy wiele miłości i zaufania. Do ludzi, wśród których znalazłam swój dom.

od 7 lat
Wideo

Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na grodzisk.naszemiasto.pl Nasze Miasto