Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Pulmonolog o koronawirusie: "Covidowe niedowiarki stanowią zagrożenie dla innych" - mówi dr Zygmunt Konieczny

Krzysztof Strauchmann
Krzysztof Strauchmann
Krzysztof Strauchmann
Chorzy na Covid-19, który trafili do szpitala, albo na OIOM, dochodzą do siebie przez parę miesięcy. A są w tej grupie osoby, które już się fizycznie nie dźwigną - mówi dr Zygmunt Konieczny, ordynator Oddziału Pulmonologicznego z Pododdziałem Chemioterapii SP ZOZ w Głuchołazach i wojewódzkim konsultantem ds. pulmonologii.

Pana oddział od kilku miesięcy jest częściowo przekształcony w Oddział Zakaźny dla leczenia chorych z Covid-19. Czy doświadczonego pulmonologa może coś zdziwić w obrazie klinicznym choroby?
Przebieg zmian zapalnych w zakresie płuc w związku z covidem jest zupełnie odmienny w porównaniu do tego, co obserwowaliśmy w przypadku dotychczas występujących stanów zapalnych. Mamy do czynienia z bardzo rozległymi zmianami w płucach widocznymi w obrazie radiologicznym czy tomografii, przy bardzo skąpych objawach stwierdzanych w badaniu fizykalnym. Często na słuchawkę nie możemy wyłapać tego, co się dzieje i co jest widoczne dopiero na zdjęciu rentgenowskim płuc. To bardzo zdradliwe i niebezpieczne. W postępowaniu ambulatoryjnym, gdy pacjenci zgłaszają się do lekarzy rodzinnych i są zaopatrywani na zasadzie teleporady, te niebezpieczne objawy mogą umknąć.

Czy w takim razie chorym na Covid-19 z założenia powinno się robić zdjęcie rentgenowskie czy inną diagnostykę pogłębioną?
Pacjentów podejrzanych o Covid-19 jest bardzo dużo. Organizacyjnie to może być trudne. Koronawirus jest nowym zjawiskiem w medycynie i nie ma jeszcze wypracowanych definitywnie metod postępowania. Procedury i rekomendacje zmieniają się z miesiąca na miesiąc. Coś, co według jednych działa, przez innych specjalistów jest podważane jako nieskuteczne. Często jest jednak tak, że dana rekomendacja jest skuteczna, ale tylko na pewnym etapie choroby. We wczesnym etapie działają określone leki, które potem są nieskuteczne.

Pacjenci często są zaskoczeni, że w pewnej chwili choroba gwałtownie przyspiesza. Co może temu sprzyjać?
Różne teorie pojawiają się w środkach masowego przekazu. Żadna nie przekonała mnie na tyle, żeby wyrokować, który pacjent będzie przechodzić Covid-19 łagodniej, a który ciężej. Na pewno do grupy pacjentów zagrożonych powikłaniami należą osoby obciążone wielochorobowością, a szczególnie przewlekłymi chorobami układu oddechowego: POChP, astmą, chorobami nowotworowymi czy chorobami układu krążenia. W grupie, która nie jest obciążona innymi chorobami, przebieg jest różny. Jedna osoba może przejść Covid szlakiem samowyleczenia, bez interwencji lekarskiej, a ktoś inny dojdzie do etapu ciężkiego zapalenia płuc, ciężkiej niewydolności oddechowej, co będzie wymagało umieszczenia na oddziale intensywnej terapii. I nie jest powiedziane, że z tego wyjdzie, bowiem niektórzy pacjenci umierają z powodu ciężkiej niewydolności oddechowej. Gorsze rokowanie mają osoby, które zgłaszają się do nas, albo są kierowane późno. W pierwszym tygodniu choroby mamy więcej narzędzi, w naszej ocenie zwiększających szansę na powodzenie leczenia. Pacjenci przyjmowani po 2 – 4 tygodniach choroby, z rozległymi zmianami płucnymi, mają zdecydowanie mniejsze szanse na odwrócenie biegu choroby.

Sami coś zaniedbali? Zbagatelizowali chorobę?
Historie, które słyszymy od pacjentów są różne. Niektórzy nie mogli się dostać do lekarza rodzinnego. Trafiają do nas osoby po kilku interwencjach pogotowia ratunkowego, które nie zawsze pacjentów mogło zabrać do szpitala, bo z góry wiedzieli, że nie ma miejsc. Teraz miejsc szpitalnych jest więcej, jest więc mniejszy kłopot z hospitalizacją pacjentów z Covid-19. Jednak wielu naszych pacjentów miało kontakt z osobą chorą. Potem nie czuli dolegliwości i dopiero po pewnym czasie pojawił się kaszel, duszność, zaburzenia węchu i smaku.

A co dla lekarza powinno być sygnałem ostrzegawczym, że należy wykonać diagnostykę obrazową?
Najczęściej sygnałem niepokojącym jest spadek saturacji w badaniach gazometrycznych. Pacjenci sprawdzają to często sami, kupując sobie pulsoksymetry nawet w marketach. Jeśli saturacja spada poniżej 90, to jest sygnałem alarmowym. Normalny poziom wynosi 96–97. Jeśli ktoś ma poziom 92–93, ale jednocześnie dyskomfort oddechowy, uczucie duszności, to też jest sygnał, że coś się dzieje nie tak z organizmem. Te różnice procentowe wydają się niewielkie, ale mają duży wpływ na poziom tlenu w naszym organizmie. Mówiąc prostym językiem – na to jak jesteśmy dotlenieni. Poza tym jeśli kaszel, gorączka i duszność nie ustępuje po paru dniach, trzeba bezwzględnie zrobić zdjęcie i rozważyć skierowanie do szpitala, bo nie wiadomo czy nie rozwinie się zapalenie płuc, w kolejnym etapie powikłane niewydolnością oddechową. Ci pacjenci powinni napierać na lekarzy rodzinnych, a przy poważniejszych objawach na personel pogotowia, że coś trzeba z nimi zrobić. Dawniej łóżek dla pacjentów z Covid-19 było mniej, teraz jest ich więcej, a mam sygnały, że są oddziały czekające na pacjentów.

Mam wrażenie, że jako społeczeństwo oswoiliśmy się z Covid-19. Przyzwyczailiśmy się do epidemii.
Dużo się o niej mówi. Grupa ludzi po covidzie jest coraz większa, przechodzą chorobę z mniejszymi lub cięższymi perypetiami, większość na szczęście nie miała poważnych objawów. To sprzyja oswojeniu, szerzeniu się opinii, że koronawirus to „ściema”, że nie ma się czego obawiać, a informacje o zagrożeniach są mocno przesadzone. My na naszym oddziale mamy te trudniejsze przypadki, tych chorych , którzy przechodzą Covid-19 ciężko. To też powoduje że mamy wybiórcze spojrzenie na problem tej choroby. Czujemy ciężar i powagę Covid-19 i jej powikłań. Na pewno jednak nie było takiej ilości powikłań płucnych i ciężkich stanów w poprzednich sezonach grypowych. Tu różnica jest drastyczna.

Czy zmiany w płucach po ciężkim przebiegu Covid-19 mogą być nieodwracalne?
Spotkałem się z opinią i jestem w stanie się z nią zgodzić, że minęło za mało czasu, abyśmy mogli wypowiadać się o długofalowych skutkach. O tym można będzie mówić po kilku latach, a epidemia trwa rok, licząc od pierwszych zachorowań w Chinach. Część rozległych zmian zapalnych w płucach ma charakter nieodwracalny, ale na obecnym etapie wiedzy na temat covidu nie da się tego ocenić. Można się spodziewać i mamy takie obserwacje, że zmiany rozległe, widoczne na zdjęciu czy w tomografii, mają szansę na redukcję, wycofanie się w znacznym stopniu, mn

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Dziennik Zachodni / Wielki Piątek

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Pulmonolog o koronawirusie: "Covidowe niedowiarki stanowią zagrożenie dla innych" - mówi dr Zygmunt Konieczny - Nowa Trybuna Opolska

Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto