Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Rozpoczął się proces mieszkańca Jeziorek oskarżonego o zabicie swojego bratanka, mieszkańca Separowa

Barbara Sadłowska
Ruszył proces 48-letniego mieszkańca Jeziorek (gmina Stęszew), oskarżonego o zamorodowanie bratanka z Separowa.

W ubiegłym tygodniu, w poniedziałek przed poznańskim Sądem Okręgowym rozpoczął się proces 48-letniego mieszkańca Jeziorek (gmina Stęszew), oskarżonego o zamordowanie 18-letniego bratanka, mieszkańca Separowa (gmina Granowo). Obaj mężczyźni pracowali razem przy układaniu płytek, między innymi na terenie posesji w Strykowie.

Tam Stanisław B. śmiertelnie zranił scyzorykiem Łukasza B. Przyczyną zgonu nastolatka był krwotok z przeciętej w okolicy łokcia tętnicy.
Gdyby 1 marca ubiegłego roku było cieplej, gdyby szef nie wypłacił trójce robotników pieniędzy, być może nie doszłoby do tragedii. Tego dnia mieli ułożyć tylko 17 metrów kwadratowych płytek. Ale rano, ziemia nawet pod foliowym namiotem była zmarznięta. Nie mogli kłaść płytek. Uruchomili piecyk i czekali... Aż ktoś rzucił hasło: - Może byśmy wypili? Pierwsze trzy czwarte litra poszło do śniadania. Pili w trójkę: szef oraz wujek z bratankiem B. Czwarty robotnik trenował abstynencję. Po kupnie kolejnych dwóch butelek wódki o pracy nie było już mowy.

Trzeźwego Rafała M. zmęczyło pijane towarzystwo. - Kiedy zobaczyłem, że nie mam z nimi tematu, poszedłem nad jezioro - zeznał. W tym czasie Paweł W. przysnął, a Stanisław B. zaatakował bratanka swoim czerwonym scyzorykiem. Dlaczego? Nie wie. Ani jak doszło do tego, że krewni, których nie dzielił żaden konflikt, rzucili się na siebie. W pierwszym dniu procesu Stanisław B. powiedział: - Ja tego czynu nie pamiętam, ale przyznaję się.
Powiedział, że w pamięci ma „czarną dziurę”, a w niej - pojedyńcze „rozbłyski”. Na przykład taki, że on leży, a Łukasz siedzi na nim... Ale dlaczego, jak do tego doszło, już nie pamiętał.

Kiedy Rafał M. wrócił znad jeziora, Łukasz leżał w śniegu; szef krzyczał, że stało się coś strasznego i dzwonił na pogotowie i policję.
- Krew była rozbryzgana po wszystkich ścianach garażu - mówił Rafał M. - Stacha nie było. Poszedłem do sklepu koło kościoła i zapytałem, czy był tu taki gościu w niebieskiej katanie? Niby był i jakiś taki poobijany...

Druga rozprawa w procesie Stanisława B. odbyła się dzień później. Sąd przesłuchiwał świadków, między innymi rodzinę oskarżonego. Niewykluczone, że tego dnia Stanisław B. usłyszałby wyrok - co najmniej osiem lat za zabójstwo bratanka. Ale obrońca oskarżonego, adwokat Piotr Wacławik, poprosił sąd, by wezwał biegłego medyka sądowego, który przeprowadzał sekcję zwłok. Adwokat zamierza go zapytać o szanse przeżycia Łukasza, gdyby przed przyjazdem pogotowia ktoś założył mu opaskę uciskową. A także, czy oskarżony zadając cios w okolice łokcia mógł przypuszczać, że rana okaże się śmiertelna.

- Zamiar sprawcy nie budzi wątpliwości, jeżeli godzi w okolice serca, szyi czy głowy - uzasadniał swój wniosek mecenas Wacławik. - Wówczas każdy może przewidzieć skutek. Ale uraz w okolicy łokcia?Sąd uznał słuszność wniosku obrońcy, wezwie biegłego, a termin kolejnej rozprawy wyznaczył na koniec maja.

Dodajmy na koniec, że tragedia ta rok temu odbiła się szerokim echem w gminach Granowo i Stęszew. Jak wówczas pisaliśmy, zarówno 18 - latek jak i jego wuja w swoim środowisku mieli dobrą opinię.- To był dobry chłopak. Grzeczny, zawsze mówił „dzień dobry”. Aż trudno uwierzyć w to co się stało - mówiła nam wówczas Kazimiera Helbig, sołtys Separowa, rodzinnej wsi zabitego chłopaka.

od 12 lat
Wideo

Protest w obronie Parku Śląskiego i drzew w Chorzowie

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na grodzisk.naszemiasto.pl Nasze Miasto