Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Szpital w Grodzisku Wielkopolskim boryka się z brakami kadrowymi. Specjaliści znajdą tu pracę od zaraz

Anna Borowiak
Anna Borowiak
Marek Stawniak, zastępca dyrektora do spraw medycznych Samodzielnego Publicznego Zakładu Opieki Zdrowotnej w Grodzisku Wielkopolskim.
Marek Stawniak, zastępca dyrektora do spraw medycznych Samodzielnego Publicznego Zakładu Opieki Zdrowotnej w Grodzisku Wielkopolskim. fot. Mateusz Hemmerling/SP ZOZ Grodzisk
Grodziski szpital niezmiennie boryka się z problemami systemowymi, finansowymi i kadrowymi. Niepokoją szczególnie te ostatnie, bo ze względu na brak personelu dochodziło już do sytuacji, w których działalność poszczególnych oddziałów trzeba było zawieszać. Jak dziś wygląda sytuacja lecznicy? Gdzie lekarzy i pielęgniarek brakuje najbardziej? Czy grożą nam kolejne czasowe ograniczenia działalności oddziałów? O tym rozmawiamy z Markiem Stawniakiem, zastępcą dyrektora do spraw medycznych Samodzielnego Publicznego Zakładu Opieki Zdrowotnej w Grodzisku Wielkopolskim.

Grodziski szpital cały czas zmaga się z brakami kadrowymi. Wiemy, że nie jest to problem tylko naszej lecznicy, ale czy możemy stwierdzić, dlaczego wstępuje akurat u nas?

Zaczęła pani od bardzo trudnego pytania. Nie chcę udzielać wymijających odpowiedzi, ale tydzień temu była pierwsza ogólnopolska konferencja dyrektorów do spraw medycznych. Wszyscy mają podobny problem. Nie chcemy się usprawiedliwiać, natomiast jest to pewnego rodzaju problem systemowy. Brak lekarzy w szpitalach powiatowych wiąże się z tym, że choćby system szkolenia w Polsce nie przewiduje takich rozwiązań, które na przykład premiują lekarzy, którzy chcieliby pracować w szpitalach powiatowych. W tej chwili się to zmienia, poprzez system monitorowania kształcenia, który gromadzi lekarzy z całej Polski i można choć trochę sterować tym, gdzie trafiają do pracy. Mocą wojewody jest to, żeby zaproponować niektórym lekarzom żeby niekoniecznie zostali w Poznaniu, ale pojechali 50 kilometrów dalej.

Czy w naszym szpitalu są już lekarze zatrudnieni w taki sposób?

Jeszcze nie, ale liczę na to, iż w najbliższej perspektywie, prawdopodobnie w listopadzie lub grudniu, pierwsi lekarze zostaną poprzez SMK skierowani do pracy w grodziskim szpitalu. Zgłaszamy, że mamy potrzeby zatrudnienia internisty czy chirurga. Wojewoda wie, że nasz szpital ma akredytację na prowadzenie specjalizacji w tych zakresach. Proszę jednak zauważyć, że nie ma przymusu czy nakazu pracy – to lekarze ostatecznie wybierają miejsce, w którym będą realizować specjalizację. Nasze drzwi są otwarte i czekamy na te osoby, które będą chciały u nas pracować, ale muszę powiedzieć jasno, że to nie jest złoty środek. To nie rozwiąże wszystkich naszych problemów w trzy miesiące. To tylko jedna z możliwości, która może coś zmienić.

Czy możemy sprecyzować, ilu lekarzy zostanie w taki sposób zatrudnionych? I jakiej będą specjalizacji?

Spotkaliśmy się z konsultantami wojewódzkimi, czyli z lekarzami, którzy na szczeblu województwa są odpowiedzialni za prowadzenie specjalizacji i za rozdzielanie miejsc dla rezydentów. Od samego początku bardzo chciałem, żeby w izbie przyjęć był lekarz przez 24 godziny na dobę. Okazało się, że jest to bardzo trudne. System pracy lekarzy rodzinnych narzuca nam pewne ograniczenia - oni o godzinie 18 kończą pracę i my mamy przyjmować pacjentów w ramach tak zwanej nocnej i świątecznej opieki. I bardzo dobrze, gdyby tylko jeszcze lekarze rodzinni chcieli nam w tym pomóc, współpracować i podjąć niektóre dyżury w ramach nocnej i świątecznej opieki.

Problem jest w tym, że mamy na rynku za mało lekarzy, czy leży zupełnie gdzieś indziej?

Część personelu lekarskiego i nie tylko tak skonstruowała swoją pracę, żeby zmniejszyć nawał obowiązków. I dlatego też chcielibyśmy skłonić lekarzy rodzinnych do współpracy. Udało nam się tak zaplanować pracę izby przyjęć, że popołudniami, w nocy i weekendami lekarze są. Inaczej jest w godzinach przedpołudniowych, ponieważ ogromna część lekarzy w tym czasie pracuje w swoich szpitalach, przychodniach. Mówiąc wprost – bywa, że nie ma komu na taki dyżur przyjechać. Specjalistów medycyny ratunkowej na rynku jest niewielu, a takich najbardziej chcielibyśmy zatrudnić w izbie przyjęć. W tym miejscu muszę podkreślić, że izba przyjęć to nie jest szpitalny oddział ratunkowy. W naszym szpitalu nie ma warunków do tego, żeby jednocześnie przyjąć pacjenta z zawałem, zaopatrywać uraz głowy i prowadzić diagnostykę na zaawansowanym poziomie. To miejsce, które działa jak punkt pomocy doraźnej. Pewnym rozwiązaniem jest skierowanie pacjenta do poradni chirurgicznej, która funkcjonuje codziennie i to zapewnia ciągłość opieki.

Podjęliście Państwo rozmowy z lekarzami pracującymi w przychodniach, żeby udało się jednak obsadzić brakujące dyżury?

Prowadzimy rozmowy z różnymi lekarzami, różnych specjalizacji. Oczywiście idealnie byłoby, gdyby w izbie przyjęć był lekarz medycyny ratunkowej, który ma szerokie spektrum wiedzy na temat tego, co może go spotkać na pierwszej linii frontu. Niestety nie ma tylu takich specjalistów. Mamy psychiatrę, który pracuje w izbie przyjęć. To nie znaczy jednak, że zatrudniamy kogo się da. Weryfikacja jest, ale mamy ograniczone możliwości. Trudno znaleźć lekarzy, których da się zachęcić do pracy w izbie przyjęć. Łatwo o błąd, a pacjenci bywają trudni.

Problemem, który najmocniej wybrzmiewał w ostatnich miesiącach, jest oddział chirurgiczny. Udało się co prawda wznowić jego działalność, ale chirurgów cały czas brakuje. Czy istnieje realne zagrożenie jego ponownego zawieszenia?

Myślę, że nie. To, że oddział chirurgiczny został zawieszony, to konsekwencja pewnego ciągu zdarzeń. Pandemia, przekształcenie szpitala w covidowy – to nie było jak pstryknięcie palcem. Trzeba było przebudować pół szpitala i zorganizować jego pracę tak, żeby pacjenci i personel byli bezpieczni. Oddział chirurgiczny stał się oddziałem dla pacjentów z koronawirusem, a później nagle przestał nim być. Ci lekarze, którzy odeszli, nie mogli wrócić natychmiast. Znaleźli pracę w innych szpitalach, bo chcieli operować. Żeby pracował oddział chirurgiczny musi być pewna konkretna liczba lekarzy, którzy operują, zajmują się oddziałem, jest jeszcze jeden w odwodzie, który w razie potrzeby zejdzie do izby przyjęć i zaopatrzy pacjenta z rozległą raną. Nie mogliśmy ryzykować, bo nie mieliśmy wystarczająco dużo lekarzy. I dlatego nadszedł taki moment, że musieliśmy zawiesić oddział chirurgiczny, bo zabrakło ludzi, którzy mogliby obsadzić wszystkie potrzebne miejsca w zakresie chirurgii.

Część lekarzy, którzy pracowali na oddziale chirurgicznym wróciła. Pojawiły się też nowe twarze. Czy to stwarza jakieś nowe możliwości?

Tak, liczymy na nowe osoby, które dołączyły do naszego zespołu, ale chcemy zatrudnić kolejnych chirurgów. Zależy nam na tym, żeby zaczęły funkcjonować dwie sale operacyjne. Są wyremontowane i w pełni wyposażone, gotowe do wykonywania nawet zaawansowanych operacji. Szkoda, że nie mogą być wykorzystywane w pełnym wymiarze godzin. Potrzeba nam chirurgów, ale również pielęgniarek instrumentariuszek, pielęgniarek anestezjologicznych i anestezjologów. Dajemy ogłoszenia gdzie się tylko da. Wykorzystujemy prywatne kontakty – trudno, żebym nie zadzwonił do mojego znajomego internisty, skoro takiego lekarza właśnie poszukujemy. Czasami te rozmowy przynoszą owocne efekty.

Raz jeszcze muszę wrócić do kwestii oddziału chirurgicznego. Działalność udało się wznowić, ale sytuacja kadrowa nie jest jeszcze w pełni ustabilizowana. Co się stanie, gdy stracimy choćby jednego lekarza?

Nie jest źle, ale takie sytuacje oczywiście trzeba przewidywać. W każdym momencie ktoś może zachorować, dlatego staramy się na różne sposoby pozyskać chirurgów, którzy będą zatrudnieni tylko na godziny, umowy zlecenia, choć moim prywatnym zdaniem system kontraktowy zmienił charakter pracy lekarza niekoniecznie na lepsze. Kiedyś było wiadomo, że jest pewnego rodzaju zespół i ten zespół się spotyka codziennie. Był lekarz prowadzący, który był niemal codziennie dostępny. Dziś praktycznie każdego dnia na oddziale jest ktoś inny. Ten system trochę utrudnia zadanie kompleksowej, całodobowej opieki. Lekarze muszą przekazywać sobie informacje o pacjentach, a w medycynie wiele zmienia się w trybie błyskawicznym, rozwój choroby może być nieprzewidywalny. I dlatego zależy nam na tym, żeby lekarzy dostępnych w większej niż mniejszej liczbie godzin, było jak najwięcej. Nieprędko chyba zmieni się ten system, który z mojego punktu widzenia trochę destabilizuje pracę szpitali.

Lista osób, które chce zatrudnić grodziski szpital, jest długa. Czy mieszkańcy mogą być spokojni, czy zagrożona jest praca jakiegokolwiek oddziału właśnie ze względu na problemy kadrowe?

Udało nam się zatrudnić do poradni ortopedycznej lekarza, ponieważ poprzedni odszedł. Ta sytuacja pokazuje, że szpital to żywy organizm. Tu wszystko dzieje się na bieżąco. Nie wiemy, co będzie dalej, ale nie możemy pozwolić sobie na myślenie tylko o perspektywie najbliższych trzech miesięcy. Musimy planować wszystko z większym wyprzedzeniem, bo szpitala nie można tak po prostu zamknąć. Wracając do pytania - na dziś nie widzę takiego zagrożenia, nic nie wskazuje na to, żebyśmy byli zmuszeni do zawieszenia działalności jakiegokolwiek oddziału.

Skoro tak intensywnie poszukiwany jest personel, to kolejne pytanie nie powinno zdziwić: czy zdarzają się dni, w których dyżurów nie udało się obsadzić i nie ma w szpitalu lekarza?

Zdarza się tak. Oczywiście nie dopuszczamy do sytuacji, w której nie ma lekarza na oddziale, natomiast zdarza się to w obrębie izby przyjęć. Nie trzeba specjalnie tego wyjaśniać, proszę spojrzeć na wiek lekarzy i innych grup zawodowych. Wielu lekarzy odchodzi na emeryturę, również przed czasem. Są zmęczeni, a dla wielu z nich wymagania dotyczące prowadzenia dokumentacji elektronicznej to bariera nie do pokonania. Zajmuje nam to ogromną ilość czasu. Już 15 lat temu powiedziałem, że lekarze powoli przestają leczyć, a wykonują procedury medyczne. Systemy elektroniczne oczywiście są potrzebne, ale dla lekarzy nieco starszego pokolenia są ogromnym wyzwaniem. Lekarze odchodzą, a napływu świeżej kadry nie ma. Zaczynamy dopiero powoli odbudowywać ten system szkolnictwa, ale na to potrzeba lat. Może 10, może 15.

Co się zmieni, przede wszystkim dla pacjentów, jeśli uda się Państwu zatrudnić personel, który jest poszukiwany?

Przede wszystkim zwiększymy dostęp do lekarzy, liczbę operacji, zwiększymy również możliwości diagnostyczne. Dla przykładu badania tomografii dziś opisuje tylko jeden radiolog. Jeśli będzie ich dwóch, to liczba tych badań automatycznie się podwoi. Podobnie sytuacja wygląda w przypadku anestezjologów – kolejny taki lekarz spowoduje, że uruchomimy drugą salę operacyjną, będziemy mogli operować więcej, a to skróci czas oczekiwania.

Jaki będzie to miało wpływ na sytuację finansową szpitala?

Szpital funkcjonuje na podstawie kontraktu, który podpisał z Narodowym Funduszem Zdrowia i tylko z tego osiąga przychód tak naprawdę. Jeśli zwiększymy liczbę operacji, a NFZ zechce zwiększyć nam kontrakt, możemy liczyć na to, że szpital będzie miał większe przychody.

Kluczowe jest tu „jeśli zechce”. A jeśli tych pieniędzy NFZ jednak nie znajdzie, bo tak też może się wydarzyć?

Może i tak się zdarzyć. Jest to jednak kwestią pewnych uzgodnień. Myślę, że możemy jednak liczyć na to, że w przypadku uruchomienia drugiej sali operacyjnej, takie pieniądze się znajdą.

Jakich specjalistów potrzeba nam w tej chwili najbardziej?

Na pewno potrzebny jest nam anestezjolog, który będzie pracował na sali operacyjnej, ale potrzebny jest też ktoś, kto zapewni opiekę pacjentom na oddziale. Mamy dwóch anestezjologów na stałe, kilku pracuje w trybie dyżurowym, a kolejna taka osoba sprawiłaby, że zarówno obecni anestezjolodzy jak i pacjenci, czuliby się bezpiecznie. To pozwoliłoby również na uruchomienie drugiej sali operacyjnej, na której bardzo nam zależy. Chcemy zatrudnić również, najchętniej z grupy rezydentów, lekarza do pracy na oddziale internistycznym. To na ten moment nasze najpilniejsze potrzeby. Dużo do naszego zespołu wniósłby również kolejny radiolog. Widzimy sens w tym, żeby poprawiać w szpitalu wiele rzeczy. Oczywiście są problemy systemowe, finansowe i kadrowe, ale staramy się pracować tak, żeby każdy, kto tutaj przyjdzie, mimo pewnych przeciwności losu, z którymi się zmagamy, otrzymał pomoc.

od 7 lat
Wideo

21 kwietnia II tura wyborów. Ciekawe pojedynki

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na grodzisk.naszemiasto.pl Nasze Miasto