Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Z jakimi problemami borykają się rolnicy? „Trzeba to przetrwać, bo może pojutrze będzie lepiej”

Hanna Komorowska-Bednarek
Hanna Komorowska-Bednarek
Wideo
od 16 lat
Do Polski spłynęły setki ton zboża z Ukrainy, które uniemożliwiają rolnikom sprzedaż polskiego zboża. Jak się okazuje, to nie jest jedyny problem polskich gospodarzy. Zobacz z jakimi problemami zmagają się producenci rolni spod Gniezna.

Spis treści

Zboże z Ukrainy zaszkodziło polskim rolnikom

od 16 lat

Niskie ceny skupu zboża odbiły się mocno na kieszeni rolników. Gospodarze mają poważne obawy o sens ich tegorocznej pracy. Do Polski spłynęły bowiem setki ton zboża z Ukrainy. Jak to wpłynęło na ceny w skupach zbóż w regionie gnieźnieńskim?

- W związku z tym, że zboże nie zostało wywiezione tranzytem przez Polskę, ale zostały wpompowane w rynek, ceny zbóż spadły. Niezależnie, czy jest to pszenica czy kukurydza, czy żyto. Każde zboże teraz jest tanie. Nie mogę pozbyć się zboża z ubiegłorocznych żniw, a cena jaką ktokolwiek oferuje, nie wynagradza naszej pracy

– mówi Sławomir Ratajczak, który gospodaruje w miejscowości Dębówiec pod Gnieznem. Jak przyznaje, w magazynach ma kilkadziesiąt ton zboża, które uprawiane było w czasie, gdy ceny nawozów i paliw były horrendalnie wysokie. Gdyby teraz sprzedał to, co mieści się w jego magazynie, nie miałby żadnego zysku. Czy ta sytuacja ulegnie zmianie? Nie wiadomo. Rolnicy poważnie obawiają się o sens ich pracy tegorocznej, bo może okazać się, że zbiorów z uwagi na magazynowane zboża zza wschodniej granicy nie będzie można sprzedać. Obecnie w skupach zbóż za tonę pszenicy można otrzymać ok 800-900 złotych, za żyto 550-600 zł, a za suchą kukurydzę ok. 800-900 zł. Ceny jeszcze latem zeszłego roku oscylowały od 1000 do 1500 złotych.

Czy mała hodowla krów jeszcze się opłaca?

od 16 lat

Spadek cen zbóż w skupach to nie jest jedyny problem rolników. W ostatnim czasie spadła też cena mleka, co sprawia, że małe hodowle krów stają się coraz mniej opłacalne. Taki problem sygnalizuje gospodarz ze Strzyżewa Kościelnego, Stanisław Maćkowiak. Na co dzień uprawia 24 hektary z przeznaczeniem na produkcje roślinną i paszę dla zwierząt. Jest bowiem właścicielem hodowli 15 krów mlecznych. Jego życie jest całkowicie podporządkowane pracy na roli, bo, jak sam mówi, nie każdy miastowy wie, że w hodowaniu krów liczy się absolutna punktualność. Zwierzęta trzeba opasać i doić w wyznaczonej, stałej godzinie. Każde opóźnienie może skutkować tym, że krowa da mniej mleka.

Jak się jednak okazuje, coraz mniej opłacają się małe hodowle mleczne.

- Największym problemem dla nas jest spadek cen mleka. Ceny spadły z 2,95 do 2,05 zł. To spadek o 1/3 ceny. Wahania tych cen takie duże jeszcze nie były

– mówi Maćkowiak, dodając:

- W rolnictwie to jest tak, że jak coś się opłaca na chwilę, to powinno się nic nie robić. Czasami coś się nie opłaca dzisiaj i jutro, ale trzeba to przetrwać, bo może pojutrze będzie lepiej. Na tym polega rolnictwo.

Rząd zapowiedział pomoc dla rolników. Na specjalnym posiedzeniu uchwalono pomoc prawną dla rolnika jeśli upadnie skup, który powinien zapłacić za towar, możliwość stawiania silosów do magazynowania zbóż bez zezwoleń i większe dopłaty do paliwa. Czy to może w jakiś sposób pomóc producentom rolnym? - Dopłaty do paliwa zawsze się przydają. Bez paliwa nie ma rolnictwa – kwituje gospodarz ze Strzyżewa Kościelnego.

Słonecznik zjadły… mewy!

od 16 lat

Jeżeli którykolwiek konsument twierdzi, że uprawianie pól jest łatwe, a rolnicy mają wiele dopłat, to się myli. Oprócz zmiennych cen w skupach, niektórzy gospodarze borykać muszą się ze zdarzeniami losowymi, niekorzystną pogodą wpływającą na zbiory. W rolnictwie nigdy nic nie jest pewne, a jak mówi Piotr Dziel, gospodarz z Lulkowa, czasem uprawianie ziemi jest jak gra w karty. Nigdy nie wiadomo jak się skończy.

Dziel gospodaruje na kilkudziesięciu hektarach, a jego uprawy są zróżnicowane. Częściowo uprawia ziemniaki przemysłowe, jęczmień i owies, a kilka lat temu zainteresował się siewem słonecznika. Początkowo wydawało się, że jest to strzał w dziesiątkę. Słonecznik nie wymaga żyznej gleby, nie potrzebuje wiele wody. Trzeba go jedynie opryskać i zebrać. Jak się jednak okazało, czasem plany na piękne i duże zbiory mogą pokrzyżować nawet… ptaki.

- W tym roku ze słonecznikiem powstał duży problem. Jestem po obejściu pól i mam wielkie straty po nalocie ptaków. Na jednym z pól, ok. 3,5 hektara był nalot mew. Wycięły wszystko, co wzeszło, zostało może 15 procent słonecznika

– relacjonuje mężczyzna. Druga część pola, ok. 7,5 hektarów zaatakowały… gołębie! Została może połowa zasiewu słonecznika. Niestety, w pola włożył duże pieniądze. Łącznie z robocizną i opryskami straty liczy w tysiącach. Szacuje, że uprawa jednego hektara to był koszt 2600 zł bez jego robocizny.

Z jakimi problemami borykają się rolnicy? „Trzeba to przetrwać, bo może pojutrze będzie lepiej”

Z jakimi problemami borykają się rolnicy? „Trzeba to przetrw...

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Z jakimi problemami borykają się rolnicy? „Trzeba to przetrwać, bo może pojutrze będzie lepiej” - Gniezno Nasze Miasto

Wróć na grodzisk.naszemiasto.pl Nasze Miasto