Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Bo kolarze są jak herosi...[FOTO]

Ania Borowiak
Dla wielu z nas rower jest formą wypoczynku. Zdarzają się jednak historie, gdzie zmienia się to w prawdziwą pasję, ogromną chęć podjęcia wyzywania, które rzucane jest przez możliwe do pokonania kilometry…

Jakub Najs ma dwadzieścia lat. Od dziecka uwielbia jazdę rowerem, najbardziej pociąga go współzawodnictwo, kocha się ścigać. Pięć lat temu postanowił wystartować w pierwszym wyścigu. Pokonał 23-kilometrowy dystans w Poznaniu. Już po pierwszym starcie wiedział, że to właśnie to chce robić. Kolejny sezon rozpoczął wczesną wiosną. Do podium brakowało mu już tylko 30 sekund. Nie poddał się, walczył dalej. To była ogromna dawka motywacji, która wypłynęła na dalszy rozwój wydarzeń. Kuba rozpoczął coraz bardziej intensywne treningi, chciał trafić do teamu, który będzie go prowadził. I tak się stało- od 2010 roku jest członkiem „Euro Bike”. Jak sam wspomina, pierwszy trening był straszny. Został daleko w tyle, nie mógł nadążyć za zawodowcami. Jednak wytrwał, a każdy kolejny trening przynosił coraz lepsze wyniki. Po wielu ciężkich tygodniach, pełnych wyrzeczeń i ogromnej pracy- stał się najlepszy w swojej kategorii. Każdy wyścig kończył się sukcesem. Trafił pod skrzydła Tadeusza Korzeniewskiego- polskiego kolarza przełajowego, pięciokrotnego mistrza Polski.

Od roku trenuje pod okiem Bartosza Banacha- dwukrotnego zwycięzcy w Klasyfikacji Generalnej Pucharu Polski w Maratonie MTB. Zaczął startować na dłuższych dystansach. Najdłuższe mają ok 100 km, a ich przejechanie trwa średnio 3,5 godziny. Jakub przygotowuje się do Mistrzostw Polski w Maratonie MTB, które odbędą się we wrześniu tego roku. Na swoim koncie ma już liczne sukcesy- został Mistrzem Polskim w Maratonie na dystansie średnim, zajął 8. miejsce w Pucharze Polski, gdzie ścigał się z najlepszymi kolarzami w kraju, w czerwcu 9. miejsce w Pucharze Polski w Kwidzyniu.

Treningi i ciągłość formy utrudniają kontuzje. Kuba miał już 3 razy wybity bark, jednak mówi, że nie odpuści, bo Mistrzostwa Polski są dla niego wszystkim. Wpadki są nieuniknione. Jazda po błocie, korzeniach, strome siedmiokilometrowe podjazdy, zjazdy po kamieniach z prędkością ponad 50km/h są ogromnym niebezpieczeństwem. –Gdy wchodzi w grę ogromne ryzyko, muszę pociągnąć za hamulec. To jest sport ekstremalny i trzeba się z tym liczyć- mówi nasz rozmówca.

Jednak towarzysząca mu na wyścigach adrenalina jest nieodłączną częścią niewiarygodnej satysfakcji, którą daje jazda rowerem oraz ściganie się z ludźmi. –Pokonywanie trasy jest przygodą- dodaje. Kubę zawsze fascynowali kolarze- porównywał ich do herosów, którzy walczą ze swoimi słabościami.

Zapytany o to, kto jest dla niego największym wsparciem, bez wahania odpowiada- rodzice. Jeszcze do niedawna toczył z nimi spory- w czasie gdy oni chcieli, by uczył się do matury, on wolał treningi. Mimo to, wspierają go, Zarówno w kwestii sprzętu jak i transportu na zawody. Najważniejsze jest dla niego jednak wsparcie duchowe- nikt nie wierzy w niego tak jak rodzice.

Wszystkie wygrane i oszczędności konsekwentnie przeznacza na udoskonalenie roweru. Jest do bardzo drogi sport- rower przygotowany do zawodów to koszt około 12 tysięcy złotych.
-To tak samo jak z samochodem. Możesz kupić Seicento za dwa tysiące, a możesz kupić Mercedesa za 100 tysięcy, który będzie wygodny i bardzo dobry. Takie obiekcje w sprawie ceny roweru są nie na miejscu. Spędzanie na nim kilkudziesięciu godzin tygodniowo jest tego warte- mówi.

Treningi są bardzo ciężkie, jednak Kuba śmieje się, że najgorsza jest dieta, bo uwielbia jeść. Wie jednak, że żeby osiągnąć swój cel musi dzielnie trzymać się zaleceń. Czasami jest jednak ciężko wysypiać się i jeść zdrowe posiłki. Intensywny tryb życia powoduje, że często doba jest zbyt krótka. Niejednokrotnie trafiał na wyścig niewyspany, kiedy w piątek był na Woodstocku, a w sobotę pokonywał trudną trasę w górach. Warto zaznaczyć, że właśnie takie wyścigi kończą się największymi sukcesami.

Dzisiaj Kuba studiuje farmację. Mieszka i trenuje w Poznaniu, czasami też w Grodzisku i Wolsztynie. Dużo czasu poświęca muzyce, która jest jego ogromną pasją. Każdą wolną chwilę spędza w górach, gdzie relaksuje się na wędrówkach i oczywiście na rowerze. Nurkuje, zbiera szkielety jeżowców. W sporcie zawsze walczy do końca, nigdy się nie poddaje. –Porażki pokazują braki, które muszę uzupełnić, muszę nad nimi pracować- mówi.

Na sam koniec rozmowy dodaje- chcę podziękować za wsparcie i wiarę tym, którzy bardzo mi pomogli. Bez wątpienia rodzicom, mimo tego, że mieli inny pogląd na moje życie- wspierali mnie.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Maksym Chłań: Awans przyjdzie jeśli będziemy skoncentrowani

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na grodzisk.naszemiasto.pl Nasze Miasto