Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Grodzisk: burzliwa sesja w sprawie prywatnego gruntu

Anna Wyrwa-Sadowska
Państwo Sylwia i Karol Banaszak przyszli na sesję
Państwo Sylwia i Karol Banaszak przyszli na sesję AWY
Grodzisk: burzliwa sesja w sprawie prywatnego gruntu. Błagali o zgodę na wybudowanie „swojego szczęścia na swojej ziemi”. Burza w sprawie prywatnej własności, którą gmina chciała przeznaczyć na tereny zieleni ochronnej. Młodzi grodziszczanie prosili: „nie zabijajcie naszych marzeń”

Przeciwko planom ratusza, a w obronie prywatnej własności stanęła zdecydowana większość radnych z przewodniczącym Markiem Kineckim na czele. W trakcie obrad padło wiele mocnych słów. O co poszło? O uchwałę dot. przystąpienia do sporządzenia planu zagospodarowania przestrzennego dla terenu przy ul. Wypoczynkowej w Grodzisku. Burmistrz miał plan, aby grunt ten przeznaczyć na teren zieleni ochronnej. Argumentem było zablokowanie tam na przyszłość niekontrolowanej zabudowy. A jako, że teren ten znajduje się w pobliżu parku i centrum „Pod chmurką”, jak podkreślano, chodzi o zachowanie polityki przestrzennej miasta. Sęk w tym, że mowa o prywatnej własności. Nieco ponad 2 ha łąk i pastwisk należących do ojca pana Karola Banaszaka.

Młody grodziszczanin wraz ze swoją żoną stanął w obronie ojcowizny i napisał pełen błagalnych słów list do przewodniczącego Rady M. Kineckiego, zwracając się tym samym do wszystkich rajców: „(...)moja sprawa z perspektywy Państwa wszystkich obowiązków i zadań może wydawać się błaha, jednak dla mnie to całe życie i ostatnia nadzieja na sprawiedliwość”. Pan Karol pisał, jak to ponad 20 lat temu jego ojciec zakupił w centrum miasta zaniedbaną działkę, na którą nikt wcześniej nie zwracał uwagi i jak przez lata ją wraz z nim porządkował. „(....) Oboje obiecaliśmy sobie, że w przyszłości będzie tu nasza Utopia, miejsce gdzie kolejne pokolenie będzie mogło kultywować wartości rodzinne”. Dodał, że w międzyczasie obok powstała obwodnica, ścieżka rowerowa, pod które gmina odkupowała ziemię i jego ojciec nie negocjował ceny, nie stawiał weta, bo rozumiał, że to potrzebne.

Problemy, jak stwierdza w liście, zaczęły się w czerwcu, gdy wraz z żoną złożyli w urzędzie wniosek o warunki zabudowy pod dom na terenie stanowiącym część rozległej działki. „(...) Od złożenia wniosku zaczęły się problemy, nie dlatego, że teren ten nie nadaje się na budowę, tylko dlatego, że kilka lat wcześniej po doprowadzeniu terenu do świetności Burmistrz zaczął interesować się wspominanym terenem i chciał odkupić od mojego taty ziemię”. Pan Karol zarówno w liście, jak i na sesji tłumaczył, że ojciec nie zamierza pozbywać się gruntu ani miastu, ani nikomu innemu. Młodzi ludzie zaczęli bać się, że plany ratusza wykluczą tam jakąkolwiek zabudowę, a ich marzenie o swoim domku legnie w gruzach. Tym bardziej, że jak nam powiedzieli, wydanie decyzji o warunkach zabudowy pod dom zaczęło się opóźniać. „(....) Nie rozumiem dlaczego ludzie wzdłuż granicy naszej działki dostali zgodę na budowę a my nie” - pytał w liście z 18 września pan Karol. Jak tłumaczy, z całości terenu chcą wydzielić mały obszar pod budowę domu, a na reszcie planują posadzić drzewa owocowe, bo też im zależy żeby w mieście było zielono. „(...) Bardzo szanuję naszego Burmistrza za to, że robi dużo dobrego dla naszego miasta (...). Jednak plany Burmistrza zabijają nasze marzenia, poczucie bezpieczeństwa, poczucie sprawiedliwości i przyczyniają się do tego, że „jutro” staje się coraz bardziej niepewne, poprzez niesprawiedliwe ingerowanie w czyjąś własność”. Pan Karol w swoim piśmie dodał, że do dnia jego napisania nie otrzymał żadnej informacji dotyczącej jego wniosku, a przez przypadek z Internetu dowiedział się, że na sesji podejmowana będzie uchwała dot. własności jego ojca: „(...)proszę - błagam, aby każda z obecnych tutaj osób wczuła się w naszą sytuację, kiedy na Państwa ziemi, Państwa dzieci chciałyby wybudować dom, gdyby ktoś decydował o Państwa własności, szczęściu i życiu, gdyby Państwa dzieci musiały pisać i błagać o pozwolenie na wybudowanie swojego szczęścia na swojej ziemi”.

List bardzo poruszył radnych, co dali wyraz na sesji. Już na początku obrad M. Kinecki złożył wniosek o wycofanie tego punktu. Ze strony ratusza w sprawie głos zabierał głównie zast. burmistrza Piot Hojan stwierdzając, że zamiarem miasta jest kontynuacja polityki planistycznej dotyczącej tego obszaru. Jak dodał, z terenu tego wydzielono działkę, na której państwo Banaszak chcą wybudować dom i będą mogli go postawić: - Skoro państwo twierdzą, że reszty nie chcą komercjalizować to sporządzenie planu dla tego gruntu nie powinno w niczym im przeszkadzać - uznał. - A dla gminy to zabezpieczenie przed niekontrolowaną rozbudową. Podkreślał, że plan daje taką pewność.

Z sali dało się jednak słyszeć, że przecież i tak jakakolwiek zabudowa wymaga zgody gminy, więc jaki jest cel sporządzania planu? - Jaki cel ma gmina, dlaczego to mają być tereny zielone? - pytała pani Sylwia. - A gmina potem te działki przeznaczy na budowlane? Chcemy tej ziemi dla naszych potomków - podkreślał pan Karol.

M. Kinecki odnosząc się do słów zast. burmistrza zauważył, że przez lata zasiadania w radzie już niejedne plany były zmieniane, więc nie ma co mówić, że przekształcenie obszaru na terenie zielone to jest jakaś gwarancja. Wtórowała mu radna Alina Kachlicka przypominając, że działki przy ul. Poznańskiej i Zielonogórskiej też kiedyś były „zielone”, a teraz jest tam coś zupełnie innego: - Własność jest świętością każdego z nas i to trzeba chronić - apelowała. -Jak można tak blokować ich własność? - pytała. Z kolei radny Dariusz Matuszewski stwierdził wprost, że przyjmując taką uchwałę czułby się jak złodziej: - Ten teren ma swoją wartość, a po przekształceniu będzie wart tyle co jedna działka 400-metrowa. Marek Kinecki dodał: - Jeżeli komuś ma się wskutek takiego działania stać krzywda to to jest bardzo radykalne.

- Nie jesteśmy wrogami miasta - mówił pan Karol. - Nie chcemy tego komercjalizować, ale życie jest życiem. Chcemy też mieć jakieś zabezpieczenie. Zawsze miasto może mieć prawo pierwokupu.

Ze strony ratusza nie padło zbyt wiele wyjaśnień poza tym, co mówił zast. P. Hojan dodając, że obecni na sesji nie są właścicielami gruntu. Na co pan Karol odparł, że jego ojciec jest chory. Burmistrz Henryk Szymański wyjaśnił jedynie, że warunki zabudowy pod dom państwa Banaszak już są, a opóźnienie wynikało z okresu urlopowego i choroby pracownika. Tłumaczyć intencje urzędu usiłował radny Grzegorz Pełko zauważając, że nie jest pewien czy tam nie będzie komercjalizacji, a już po przegłosowaniu wniosku przewodniczącego o wycofanie tej uchwały stwierdził, że radni powinni decydować mając na względzie rozwój miasta. Odniósł się też do sytuacji z ulicy Winnej i tzw. stawku Cichej. Słowa te skwitowała radna Renata Bosacka: - Było mi wstyd widząc, jak ci młodzi ludzie przyszli tu jak na skazanie, by bronić swojej własności.

Dodajmy, że uchwałę wycofano z porządku 12 głosami za, przy jednym wstrzymującym się i jednym głosie sprzeciwu.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Plantatorzy ostrzegają - owoce w tym roku będą droższe

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na grodzisk.naszemiasto.pl Nasze Miasto