Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Opalenica: Wielkie oszustwo finansowe?

Krzysztof Sadowski
Poszkodowani mogli stracić nawet pół miliona złotych. Sprawę bada policja oraz Prokuratura. Nadal zgłaszają się kolejni poszkodowani.
Poszkodowani mogli stracić nawet pół miliona złotych. Sprawę bada policja oraz Prokuratura. Nadal zgłaszają się kolejni poszkodowani. Krzysztof Sadowski
Opalenica: Wielkie oszustwo finansowe? Poszkodowani mogli stracić nawet pół miliona złotych. Sprawę bada policja oraz Prokuratura. Nadal zgłaszają się kolejni poszkodowani.

Opalenica: Wielkie oszustwo finansowe? Pani Dorota zdecydowała się wziąć kredyt w SKOK Stefczyka. Punkt tej kasy jeszcze niedawno działał w centrum Opalenicy. Pożyczkę dostała bez problemu. Pierwsze raty spłacała robiąc przelewy w internecie. W pewnym momencie postanowiła spłacić całe zadłużenie. Wzięła pieniądze do ręki i poszła do punktu, w którym zaciągnęła kredyt.

- Mam pokwitowania, a na nich odpowiednie pieczątki. Kilka miesięcy później okazało się, że mój kredyt nie został jednak zamknięty. Najpierw się zdziwiłam, a później – kiedy uświadomiłam sobie, że ktoś mnie po prostu okradł, popłakałam się – mówi zdenerwowana kobieta. SKOK Stefczyka przysłał pismo, w którym przypomina o konieczności spłacania kolejnych rat.

- A ja mam przecież potwierdzenie wystawione przez kobietę, która prowadziła w Opalenicy punkt kasy Stefczyka, że mój kredyt został całkowicie spłacony. Teraz wychodzi na to, że to potwierdzenie mogę sobie do kosza wyrzucić, tyle jest ono warte – dodaje nasza rozmówczyni.

Pani Dorota kredyt ma spłacać jeszcze raz. Chodzi o 18 tysięcy złotych.

Z kolei pani Janina jest w jeszcze gorszej sytuacji. Wzięła 25 tysięcy złotych kredytu.

- Tak się złożyło, że pojawiła się inna gotówka i chcąc zaoszczędzić na odsetkach postanowiłam spłacić pozostałą część pożyczki. Poszłam do tego punktu, wpłaciłam pieniądze, dostałam pokwitowanie. Dziś już wiem, że moje pieniądze wyparowały i że znowu mam do spłacenia ponad 20 tysięcy złotych! – opowiada mieszkanka Opalenicy.

Po raz drugi kredytu jednak nie spłaca, bo – jak mówi – nie ma pieniędzy. Czeka na komornika. Jest przerażona. Komornik już zajął konta kilku byłych klientów agencji.

W podobnej sytuacji jest kilkadziesiąt osób z Opalenicy i okolicznych miejscowości. Ludzie brali pożyczki od tysiąca do 30 tysięcy złotych. W sumie mogli stracić nawet pół miliona złotych.
Co na to SKOK Stefczyka?

- To była prywatna agencja, która działała pod naszym szyldem. Ten punkt nie miał prawa do prowadzenia transakcji gotówkowych. Potwierdzenia spłat kredytów, które ludzie dostali są nielegalne. Panie, które prowadziły agencję nie miały prawa przyjmować od klientów gotówki. Kiedy tylko wykryliśmy nieprawidłowości sami poradziliśmy tym, którzy wzięli tam kredyty, aby zawiadomili policję – tłumaczy rzecznik prasowy SKOK Stefczyka, Dawid Adamski.

Jak dodaje, każda sprawa będzie rozpatrywana przez kasę indywidualnie. Na razie jednak ludzie muszą płacić po raz drugi. - Jeszcze trochę i nie będę miała nawet pieniędzy na to, żeby kupić sobie sznur i się na nim powiesić – krzyczy jedna z poszkodowanych kobiet i zaczyna płakać. Ma tysiąc złotych emerytury. Z trudem spłaciła pożyczkę w wysokości pięciu tysięcy złotych. I właśnie dowiedziała się, że te pieniądze gdzieś zniknęły.

Ludzie mają nadzieję, że pomogą im policja i prokuratura. To może jednak potrwać. Jak się dowiedzieliśmy tą sprawą w komendzie policji w Nowym Tomyślu zajmuje się… jedna policjantka. Do przesłuchania jest co najmniej kilkadziesiąt osób. W tej chwili nie ma nawet pełnej listy oszukanych klientów opalenickiej agencji. A dopóki takiej listy nie będzie i dopóki nie uda się oszacować sumy skradzionych pieniędzy, o sformułowaniu aktu oskarżenia i postawieniu komukolwiek zarzutów, mowy nie ma.

- Trwają przesłuchania. Musimy dokładnie wiedzieć, ile osób jest poszkodowanych. Nie wiemy też, jak duża suma pieniędzy została przywłaszczona. Kiedy cały materiał dowodowy będzie zebrany, przyjdzie czas na stawianie zarzutów – wyjaśnia Magdalena Mazur-Prus z Prokuratury Okręgowej w Poznaniu.

Sprawa może ciągnąć się miesiącami. Później sąd i dopiero wyrok. Jeśli nawet ludzie odzyskają swoje pieniądze, to potrwać to może kilka lat. O czym świadczy zresztą przykład z sąsiedniego Grodziska. Swego czasu doszło tam do podobnej sytuacji. Właścicielka agencji, w której ludzie opłacali między innymi rachunki za gaz, prąd i wodę, usłyszała wyrok skazujący i sąd zobowiązał ją do naprawienia szkody. Kobieta spłacała długi przez lata. A przecież rozmiar tamtego przestępstwa w Grodzisku był o wiele mniejszy niż tego w Opalenicy.

Z dwoma kobietami, które prowadziły agencję finansową w Opalenicy, mimo wielu prób, nie udało nam się skontaktować.

od 16 latprzemoc
Wideo

CBŚP na Pomorzu zlikwidowało ogromną fabrykę „kryształu”

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na grodzisk.naszemiasto.pl Nasze Miasto