Oddelegowani strażacy posiadają kwalifikacje ratownika medycznego i wspierają personel medyczny w walce z koronawirusem.
- To na pewno ciekawe, ale i trudne doświadczenie zawodowe. Zajmujemy się tam tak naprawdę wszystkim, od przyjmowania chorych do szpitala, przez rozwożenie ich na konkretne oddziały, po podawanie im leków, wykonywanie badań. Służymy pacjentom pomocą w każdej, nawet najmniejszej potrzebie. Do szpitala na MTP trafiają nie tylko ludzie starsi i obciążeni chorobami, ale również osoby młode- mówi jeden ze strażaków z grodziskiej komendy, który pracuje w szpitalu tymczasowym.
I dodaje: - Pacjentów przybywa, często są w takim stanie, że potrzebują pomocy nawet przy wykonaniu najprostszych czynności. Z mojego punktu widzenia każdy, kto komentuje, że koronawirus nie istnieje, powinien zobaczyć to na własne oczy. Jest wiele osób, które uważają, że pandemii nie ma, że to rozdmuchany problem. Dopiero w momencie, gdy sami doświadczymy choroby, bądź dotknie to kogoś z naszych bliskich, otwieramy oczy. Nie jeden raz podczas rozmów z pacjentami spotkałem się z przykładem, kiedy ktoś przed trafieniem do szpitala twierdził, że Covid-19 to wymysł, a później poczuł to na własnej skórze. Wtedy punkt widzenia zmienia się o 180 stopni.
Praca nie należy do łatwych, ale grodziscy strażacy udowadniają, że można liczyć na nich w każdej chwili.
- Problemy z oddychaniem i ciężki stan chorych wpływa emocjonalnie i psychicznie również na nas. Dyżur trwa 12 godzin - 3 godziny spędzamy w strefie brudnej, a 3 w czystej. I tak na zmianę, żeby mieć czas na regenerację. Czas spędzany w kombinezonie nie jest niczym przyjemnym, bo specjalistyczny ubiór utrudnia pracę, uniemożliwia nam chociażby napicie się wody- mówi nasz rozmówca.
Rolą strażaków jest opieka nad pacjentami w szpitalu i pomoc lekarzom i pielęgniarkom.
- Znaleźliśmy się wśród pierwszych wielkopolskich strażaków oddelegowanych do pracy w szpitalu tymczasowym. Pracujemy w izbie przyjęć, więc do naszych głównych obowiązków należy przyjmowanie pacjentów, zakładanie kart, wykonywanie badań, dowożenie na poszczególne oddziały. Współdziałamy z personelem medycznym we wszystkich tych działaniach. Poza tym transportujemy pacjentów na tomograf, który jest zlokalizowany w innej hali. Niektórzy wymagają podłączenia do tlenu. Obowiązków jest sporo- relacjonuje drugi z naszych rozmówców.
Wskazuje, że praca jest ciekawa, ale i obciążająca - psychicznie, fizycznie i emocjonalnie. Nie jest łatwo, bo warunki nie należą do przyjemnych.
- Największym utrudnieniem są kombinezony, w których spędzamy trzy godziny w tak zwanej strefie brudnej. Mam za sobą już dwanaście dyżurów, organizm stopniowo przyzwyczaja się do odzieży ochronnej. Podczas dyżurów w szpitalu tymczasowym mogę wykorzystać wiedzę medyczną, którą zdobyłem, ale w nieco innych okolicznościach niż zawód strażaka- mówi.
Na pierwszej linii frontu będą pracować jeszcze przez kilka dni, choć nie wiadomo, czy wojewoda nie przedłuży terminu ich służby w szpitalu tymczasowym.
CBŚP na Pomorzu zlikwidowało ogromną fabrykę „kryształu”
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?