Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Z historii Grodziska: koń Max, który królował na ulicy Wypoczynkowej

Andrzej Mańkowski - regionalista
Na zdjęciu, które trafiło do Towarzystwa Miłośników Ziemi Grodziskiej znajduje się bohater tego artykułu- koń Max wraz z Januszem Gruchem
Na zdjęciu, które trafiło do Towarzystwa Miłośników Ziemi Grodziskiej znajduje się bohater tego artykułu- koń Max wraz z Januszem Gruchem arch. Towarzystwa Miłośników Ziemi Grodziskiej
Z historii Grodziska: koń Max, który królował na ulicy Wypoczynkowej. Historię przypomina nam regionalista Andrzej Mańkowski

W niedzielne słoneczne popołudnia, pośród soczystej zieleni łąki, żółtego mlecza, pasł się siwy koń z ciemną grzywą oraz ogonem. Często zamaszyście podnosił swój łeb, rżał i od czasu do czasu ze świstem przecinał ogonem powietrze.

Dla dzieci wizyta przy koniu wraz z rodzicami była żelaznym punktem niedzielny spacerów. Szutrową drogą ciągnęły spacerówki, aby dzieciaki choć przez chwilę mogły poczuć się pośród sielankowej baśni z białym konikiem w tle. Koń nazywał się Max, poważnie jak na sielankowy obraz, ale pasujący do jego charakteru.

Ulica Wypoczynkowa jest zieloną oazą miasta nie od dziś. Wielu mieszkańców dorastających w latach 70- tych pamięta szutrową pełną dziur drogę, przy której w miejscu, gdzie dzisiaj stoją plastykowe żubry, brykał Max. Droga stanowiła ostoję dla drobnej zwierzyny łownej, kun, ptaków wodnych, pięknych bażantów, a szczególnie licznych gatunków kaczek, które jeszcze parę lat temu obserwowali ornitolodzy. Zimą kraina ta stanowiła niezłe i bezpieczne lodowisko.

Paradoksem naszych czasów jest, że najpierw naturalne siedlisko unowocześniliśmy, aby potem budować w tym miejscu naturalną ostoję owadów czy sad młynarza, tworząc skansen ekologiczny. Wracamy więc do punktu wyjścia, a może wspomnień z dzieciństwa ?

Historia końmi pisana

Historia Grodziska to również nieodłączna historia koni, bez których chociażby transport słynnego „Grodzisza” w świat nie mógłby istnieć. Michał Drzymała wjechał do historii Polski ciągnięty przez konie. Niejeden grodziski kuciel zasnął na wozie, a wierne konie zaprowadziły szczęśliwie gospodarza do domu. Do dzisiaj wspominana jest konna firma transportowa rodziny Domagałów.

W latach 60 - tych lokalną sławę zdobył koń, którego właściciel niejaki pan Nowak oraz szkolne dzieci karmiły drożdżówkami. Właściciel po pracy wchodził na rozgrzewającego kielicha, a koń dostawał drożdżówki zamiast owsa. Podchwyciły to dzieci i od czasu do czasu dokarmiały wychudzonego ogiera bułkami i drożdżówkami.

Ulica Wypoczynkowa zanim decyzją samorządu w 2000 roku otrzymała swoją dzisiejszą nazwę, przez okolicznych mieszkańców nazywana była Nową Drogą. Przypuszczalnie nazwa wzięła się stąd, że na miejscu wydeptanej ścieżki, podczas ostatniej wojny Niemcy wytyczyli przy pomocy jeńców z obozu w Młyniewie alternatywną szutrową drogę dla ul. Ławy, aby zapewnić dojazd do dawnych Kobylnik Dolnych.

Ulica jest młoda, ale ma ciekawą przeszłość. Na jednym krańcu Nowej Drogi przy ul. Europejskiej znajduje się krzyż, który stoi na miejscu zbiorowej mogiły mieszkańców miasta, ofiar epidemii cholery w 1848 roku. Z drugiej strony szutrowa droga łączyła się z ul. Rakoniewicką i często była zalewana przez grodziski staw. Drzewa obrastały bluszczem, łąki trzciną, a pobliski cmentarz i dźwięki zwierząt wieczorami dochodzące z podmokłej łąki tworzyły okolicę tajemniczą, z lekką nutą grozy.

Max, koń z charakterem

Mniej więcej w połowie drogi, tam gdzie do dziś rosną orzechy, znajdowało się gospodarstwo ogrodnicze pana Kujawy, właściciela Maxa. Dziadek Kujawa, jak popularnie był nazywany przez podrostków, w dni targowe zaprzęgał swojego siwka i wiózł na grodziski targ uprawiane warzywa i owoce. Max był nie tylko siłą pociągową, bo gdy szef szedł pogaworzyć ze znajomymi w trakcie handlowania, pilnował skutecznie interesu. Nikt z kupujących nie odważył się zabrać najmniejszej marchewki, a ten kto odważył się coś przywłaszczyć, tego Max potrafił nieźle nastraszyć a nawet poturbować. Stali klienci wiedzieli z kim mają do czynienia, a pan Kujawa nagradzał swojego pupila ulubionym smakołykiem Maxa... kaszanką! A po skończeniu targowania charakterystyczny wóz pana Kujawy wracał stukając po brukowanych ulicach miasta.

Max był ulubionym koniem małych grodziszczan, ale we wspomnieniach pani Reni Gruch wnuczki właściciela, wcale nie lubił dzieci, swoich najwierniejszych fanów. Praktycznie ulubieniec dzieci tolerował tylko swego właściciela i wnuka pana Janusza. Dla pozostałych puszył swe końskie oblicze, ale gdy dzieci próbowały podejść, aby pogłaskać konika, dać suchy chleb, wierzgał chimerycznie niczym gwiazda. Złośliwy charakter Maxa jednak nic nie ujmował sielankowej oprawie okolicy, która przez lata stanowiła grodziską krainę łagodności.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na grodzisk.naszemiasto.pl Nasze Miasto