Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Były policjant oblał benzyną śpiącą żonę i podpalił. Danuta z Grodziska umierała w męczarniach. Skazany na dożywocie nie daje za wygraną

Justyna Piasecka
Justyna Piasecka
7 lutego 2013 roku sąd wydał nieprawomocny wyrok skazując mężczyznę na dożywocie i pozbawiając go praw publicznych na 10 lat. Ponadto oskarżony został zobowiązany do zapłaty zadośćuczynienia córce i synowi (po 125 tys. zł) oraz matce Danuty (40 tys. zł).
7 lutego 2013 roku sąd wydał nieprawomocny wyrok skazując mężczyznę na dożywocie i pozbawiając go praw publicznych na 10 lat. Ponadto oskarżony został zobowiązany do zapłaty zadośćuczynienia córce i synowi (po 125 tys. zł) oraz matce Danuty (40 tys. zł). Grzegorz Dembiński
Dorota konała w męczarniach przez dwa dni. Podpalił ją mąż, były policjant Andrzej K. Od tego potwornego zabójstwa w Grodzisku Wielkopolskim minęło już 12 lat. Skazany na dożywocie Andrzej K. nie daje jednak za wygraną.

Teściowa Andrzeja K. nie miała o nim dobrego zdania. Mężczyzna zdradzał żonę, która z upływem lat bała się go coraz bardziej.

– Nie przyznał się, ale przecież Duch Święty tego nie zrobił

– mówiła później podczas procesu Danuta, matka Doroty.

Kiedy Danuta zawiadomiła prokuraturę, że mąż znęca się nad jej córką, Andrzej K. wyprowadził się z domu w Grodzisku Wielkopolskim i w tajemnicy przed rodziną kupił domek na poznańskiej Ławicy. W 2009 roku mężczyzna złożył pozew o rozwód z orzeczeniem o winie żony. Jeszcze tego samego roku został skazany za znęcanie się nad Dorotą.

Orzeczenie w sprawie rozwodowej miało zostać ogłoszone w poniedziałek, ale wcześniej w nocy z piątku na sobotę (18/19 marca) ktoś, kto miał klucze do domu w Grodzisku, wszedł do środka oblał benzyną śpiącą Dorotę i podpalił.

Dorota podczas snu została oblana benzyną i podpalona

W sobotę 19 marca 2011 roku policjanci otrzymali zgłoszenie pożarze mieszkania przy ul. Strumykowej w Grodzisku Wielkopolskim.

– Osoba dzwoniąca na policję podała również informacje dotyczące kobiety, na której pali się odzież wierzchnia, osoba ta krzycząc wzywała pomocy. Jedną z przyczyn powstania pożaru mogło być umyślne podpalenie mieszkania, w wyniku którego obrażeń ciała doznała 45-letnia kobieta. Prokurator nie wyklucza również zbrodni zabójstwa

– informowali po zdarzeniu grodziscy policjanci.

I dodali: - Nie bez znaczenia dla sprawy były zeznania najbliższej rodziny. Cień podejrzeń za powstanie pożaru oraz przyczyn tej tragedii padł na męża kobiety z którym żyła w separacji.

– W nocy obudził nas domofon, bardzo długo dzwoniący – mówiła w sądzie Hanna, szwagierka Danuty. – Wybiegliśmy z mężem w piżamach. Krzyczała, że boli, wzywajcie pogotowie, bo ja się paliłam. Mąż zapytał, czy piec wybuchł. Powiedziała, że nie, że ktoś ją polał benzyną i podpalił. Poprosiła o wodę, a ja powiedziałam, że jej nie dam, bo nie wiem, czy mogę. Pytałam: „Danka, czy ktoś jest w domu?” Powiedziała, że dzieci: Ania jest w Niemczech, a Łukasz u dziewczyny.

Hanna poznała Danutę tylko po głosie, tak była popalona. Na głowie zamiast włosów miała „ciemną bryłę”. Gdy pogotowie zabrało, Hanna próbowała dodzwonić się do Andrzeja K. Nie odbierał telefonów.

"Skóra z dłoni spadała z paznokciami"

Poparzona kobieta trafiła do szpitala w Grodzisku Wielkopolskim.

– To jest niewyobrażalny ból – powiedział podczas pierwszej rozprawy lekarz, który w nocy z 18 na 19 marca 2011 roku pełnił dyżur w grodziskim szpitalu. – Pacjentka krzyczała, prosiła o pomoc. Ze względu na silny ból otrzymała domięśniowo lek narkotyczny, ale była przytomna i odpowiadała logicznie. Około 90 procent ciała to były oparzenia II i III stopnia, białkówki jej oczu się ścięły, nie była w stanie widzieć. Starałem się zmniejszyć jej cierpienie. Pacjentce, nieludzko wyjącej z bólu, trudno jest powtarzać pytania, co się stało…

Lekarz pozostawił Danutę K. pod opieką anestezjologa i chirurga, sam szukał miejsca na specjalistycznym oddziale dla osób poparzonych i osobiście towarzyszył pacjentce na lotnisko, z którego sanitarnym samolotem została przewieziona do Siemianowic Śląskich.

– Bardzo cierpiała, ale była świadoma. Kiedy ból zelżał – na krótko, bo mówiąc obrazowo w takim stanie organizm bardzo szybko zużywa środki przeciwbólowe, mówiła, że ktoś ją polał, nie wie, jak się zapaliła i wybiegła z domu – mówiła przed sądem anestezjolog z grodziskiego szpitala. – Miała poparzone drogi oddechowe, wargi i całą twarz, skóra z dłoni spadała z paznokciami…

Kobiety nie udało się uratować. Zmarła 21 marca.

Po ustaleniu wszystkich okoliczności zdarzenia, policjanci zatrzymali 50-letniego wówczas Andrzeja K., który usłyszał zarzut zabójstwa żony. Ostatecznie prokuratura oskarżyła mężczyznę o zabójstwo ze szczególnym okrucieństwem.

Danuta i Andrzej K. byli w trakcie rozwodu

– Miał się za najmądrzejszego i kleił się jak lep do kobiet, zwłaszcza młodych. Wypominał Dance, że nic do związku nie wniosła i nic nie dostanie

– mówiła w sądzie Hanna, dodała że Andrzej K. w tajemnicy przed żoną i rodziną kupił działkę na poznańskiej Ławicy i tam się wyprowadził.

Do zabójstwa doszło na kilka dni przed orzeczeniem sądu w sprawie rozwodowej małżonków. Andrzej K., składając pozew z orzeczeniem o winie żony, zarzucił jej, że niedostatecznie się nim zajmowała. Mężczyzna mógł obawiać się, że orzeczenie sądu nie będzie dla niego korzystne, bowiem został prawomocnie skazany za znęcanie się nad żoną. Andrzeja K. miała najbardziej boleć perspektywa podziału majątku.

– Wujek mi powiedział, że ojciec nie może przeżyć tego, że po rozwodzie może stracić dom, gdzie wszystko robił i tego, że jesteśmy po stronie mamy, nawet Ania

– zeznał syn oskarżonego, Łukasz.

Andrzej K. nie przyznał się do zabójstwa żony

Proces Andrzeja K. rozpoczął się 1 lutego 2012 roku przed Sądem Okręgowym w Poznaniu. Oskarżony nie przyznał się do winy, jednak zdaniem prokuratury, tylko on miał motyw i możliwość zamordowania Danuty.

W dniu tragedii mężczyzna miał przebywać w swoim domku w Poznaniu. Były policjant z zawodu cukiernik miał wówczas piec dla kuzynku tort na chrzciny. Twierdził, że w domu w Grodzisku, do którego nadal miał klucze, był tylko w piątek około południa, żeby odebrać swoją korespondencję i dwie koszule.

– Spałem u siebie w domu w Poznaniu

– upierała się Andrzej K.

Kilkunastu nocnych telefonów od bratowej, która chciała mu powiedzieć o pożarze i stanie żony, nie słyszał, bo podobno przełączył aparat na tryb cichy. Świadkowie mówili, że nigdy wcześniej tego nie robił.

W sądzie skorzystał z prawa do odmowy składania wyjaśnień. Spokojnie sobie milczał i podtrzymał wszystko, co powiedział wcześniej: o piętrowych tortach, zakupach w poznańskich marketach i spacerze z ratlerkiem.

Jednak według prokuratora w zapisie ulicznych monitoringów widać było przemieszczający się nocą samochód oskarżonego. Według wariografu, który w Polsce może być tylko dowodem pomocniczym, Andrzej K. kłamie, mówiąc o tym co robił w nocy z 18 na 19 marca.

Natomiast obrońcy oskarżonego wykorzystując okoliczność, że proces miała charakter poszlakowy, sugerowali, że inni też mogli mieć motyw, by pozbyć się Danuty.

Skazany na dożywocie

Prokuratura twierdząc, że motywem Andrzeja K. była nienawiść do żony, domagał się dla niego dożywocia.

– Jestem niewinny. Nigdy nie dopuściłbym się tak okrutnej zbrodni. Czegoś takiego nie zrobiłbym swoim dzieciom. Wiele lat pracowałem w policji. Chroniłem ludzi, narażając własne życie. Mając świadomość grożącej za taki czyn kary, zadam sądowi pytanie: czy podjąłbym takie ryzyko? Tym bardziej, że między mną a żoną nie było uczucia, namiętności, nie miałem więc żadnego motywu. Proszę o uniewinnienie

– powiedział w „ostatnim słowie” Andrzej K.

7 lutego 2013 roku sąd wydał nieprawomocny wyrok skazując mężczyznę na dożywocie i pozbawiając go praw publicznych na 10 lat. Ponadto oskarżony został zobowiązany do zapłaty zadośćuczynienia córce i synowi (po 125 tys. zł) oraz matce Danuty (40 tys. zł).

Wyrok zaskarżył obrońca Andrzeja K.

– Nie ma udowodnionej winy w tej sprawie. Przeciwstawiam się pozbawieniu wolności być może niewinnego człowieka do końca życia

– przekonywał Sąd Apelacyjny w Poznaniu adwokat Jacek Andrzejewski.

– Kto, jak nie on wiedział o skrytce w domu, i jak trzeba przekręcić czujnik ruchu? Kto, jak nie on wiedział, jak się otwierają drzwi do piwnicy? Ten łańcuch poszlak jest domknięty – oponował prokurator Marek Rote, który tak mówił o pokrzywdzonej: –Pomimo straszliwego bólu – ścięło się nawet białko w oczach – nie wskazała na męża. Mówiła: ktoś ją polał, ktoś ją podpalił...

Sąd Apelacyjny nie podzielił argumentacji obrony i oskarżonego i 23 maja 2013 roku podtrzymał wyrok dożywotniego pozbawienia wolności.

– Wyłączył telefon, bo jako były policjant wiedział, że nawiązanie połączenia wskaże jego lokalizację

– uzasadniał wówczas wyrok sędzia Krzysztof Lewandowski.

Skazany za zabójstwo żony nie daje za wygraną

Wydawałoby się, że na tym sprawa została zakończona. Nic bardziej mylnego. Obrońca skazanego, jak i sam Andrzej K. wnioskował kilkukrotnie do Sądu Najwyższego o wznowienie postępowania. Zostały one oddalone z powodu „oczywistej bezzasadności”.

Czytaj też: Zabójstwo w Grodzisku: Podpalił żonę i dostał wyrok. Nowego procesu nie będzie

W lipcu ubiegłego roku skazany wystąpił do SN z kolejnym wnioskiem. Tym razem zwrócił się o zmianę i uchylenia wyroku poznańskich sądów z lutego 2013 r. i maja 2013 r., wskazując, że w sprawie pojawiły się „nowe poprzednio nieznane okoliczności dla rozstrzygnięcia”.

Jak czytamy w orzeczeniu Sądu Najwyższego, Andrzej K. w swoim ostatnim wniosku wskazał m.in., że jego żona po śmierci ojca zaczęła popadać w depresję. Dalej piszę, że chciał on w 2002 roku wnieść o rozwód, wówczas Dorota próbowała popełnić samobójstwo. Dodaje, że w późniejszym czasie miała jeszcze dwie próby samobójcze, które Andrzej K. - jak twierdzi – udaremnił.
Mężczyzna wskazał też, że krótko przed zdarzeniem Dorota założyła dwie polisy ubezpieczeniowe na życie, uposażając do nich syna.

– W dalszej części pisma skazany podaje, że Sądy obu instancji powinny powołać biegłego na okoliczność czy podpalenia mogła dokonać osoba trzecia w związku z usytuowaniem tapczanu, na którym spała D.K. i powstałymi oparzeniami górnej części ciała. Ponadto, wskazał, że żona wiedziała, iż o godz. 3 przyjechać syn i mogła dokonać samopodpalenia, aby syn ją ratował. W ocenie skazanego miała świadomość, że po takim zdarzeniu na pewno skazany zaopiekowałby się nią i zrezygnował z rozwodu

– czytamy w orzeczeniu SN.

Sąd Najwyższy odmówił przyjęcia wniosku Andrzeja K. o wznowienie postępowania „wobec jego oczywistej bezzasadności”.

W uzasadnieniu SN czytamy, że rolą tego sądu „nie jest ponowne analizowanie materiału dowodowego i prawidłowości ustaleń faktycznych stanowiących podstawę odpowiedzialności skazanego”.

– Ponieważ powtórzenie we wniosku okoliczności będących już wcześniej przedmiotem rozpoznania w postępowaniu o wznowienie postępowania, stanowi przesłankę oczywistej bezzasadności, a Sąd Najwyższy nie dopatrzył się podstaw do wznowienia postępowania z urzędu, słuszność odmowy przyjęcia wniosku A.K., nie może budzić żadnych wątpliwości

– wskazał SN.

W maju 2015 roku Sąd Najwyższy po raz pierwszy oddalił wniosek Andrzeja K. o wznowienie postępowania. Wówczas prokurator Dariusz Bizoń powiedział: „Andrzej K. ma teraz dużo czasu na myślenie i z pewnością jeszcze nieraz o nim usłyszymy”. I miał rację.

Czy skazany na dożywocie za brutalne zamordowanie żony Andrzej K. ostatecznie pogodzi się z wyrokiem?

Jesteś świadkiem ciekawego wydarzenia? Skontaktuj się z nami! Wyślij informację, zdjęcia lub film na adres: [email protected]

od 16 latprzemoc
Wideo

CBŚP na Pomorzu zlikwidowało ogromną fabrykę „kryształu”

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Były policjant oblał benzyną śpiącą żonę i podpalił. Danuta z Grodziska umierała w męczarniach. Skazany na dożywocie nie daje za wygraną - Głos Wielkopolski

Wróć na grodzisk.naszemiasto.pl Nasze Miasto