Grodzisk Wielkopolski: Budowa nowych bloków wciąż wywołuje wiele emocji

Protestujący mieszkańcy ulicy Winnej już od niemal trzech lat starają się nie dopuścić do powstania nowych bloków. Przypomnijmy, że inwestorem zainteresowanym pobudowaniem tam bloków jest Spółdzielnia Mieszkaniowa. Spółdzielnia chce kupić działkę od obecnego właściciela i zagospodarować ją lokalizując w tym miejscu kilkadziesiąt nowych mieszkań. Na to jednak nie godzą się okoliczni mieszkańcy.

Temat wywołał radny Dariusz Matuszewski.

- Korzystając z okazji, że na sali obraz są mieszkańcy ulicy Winnej i Bukowskiej, chciałbym przypomnieć o sporze, który toczy się między mieszkańcami a Spółdzielnią Mieszkaniową. Wszyscy wiemy, jak ubogą w bogactwa naturalne jest gmina Grodzisk. Nie mamy zbiorników wodnych, jezior, a stawy możemy policzyć na placach jednej ręki. Takim zielonym zakątkiem jest teren położony między ulicą Winną a Nowotomyską - mówił D. Matuszewski.

Jak dodał, mieszkańcy sami, bez żadnego wsparcia, walczą o zachowanie tego terenu. - Chciałbym przypomnieć, że społecznie zbierają pieniądze na koszty sądowe, na adwokatów i walczą o utrzymanie tego terenu- powiedział.

Na to wystąpienie zareagował radny i jednocześnie prezes SM, Grzegorz Pełko informując, że nikt nie toczy żadnego sporu.

- Chciałbym sprostować, ponieważ spółdzielnia nie jest w sporze z żadną z wymienionych przez pana osób- skierował swoje słowa do D. Matuszewskiego.

Na sali dało się słyszeć głosy zdenerwowanych mieszkanek ulicy Winnej. Jedna z nich też zabrała głos nawiązując do pasa ziemi należącego do gminy, który bezpośrednio sąsiaduje z działką, na której planowana jest budowa bloków.

- Te działki dolegają do naszych posesji. Chcieliśmy je wykupić, ale dał nam pan taką cenę zaporową, że po prostu zrezygnowaliśmy. 5 marca złożyliśmy pismo o wydzierżawienie tych działek. Do dziś nie mamy odpowiedzi - mówiła jedna z mieszkanek.

Poruszono też inną sprawę: - Chodząc do urzędu słyszę, że „pan burmistrz nie wie, co z wami zrobić”. To jest odpowiedź urzędnika? Czeka pan, aż zakończy się spór pomiędzy nami a spółdzielnią? To jeszcze długo pan poczeka, bo my się nie poddamy- dodała kobieta.

W odpowiedzi na tą wypowiedź burmistrz Henryk Szymański zadeklarował, że kwestię stwierdzenia, które miało paść ze strony pracownika urzędu wyjaśni osobiście.

- Jeżeli została pani w ten sposób obrażona, to bardzo przepraszam. Wyjaśnienie oczywiście napiszę. Proszę jednak nie mówić, że są to ceny zaporowe. To wartości oszacowane przez rzeczoznawcę- wyjaśniał H. Szymański.

To nie zakończyło tematu ze strony protestujących. Jak podkreślono, za cenę (10 i 28 tysięcy złotych) nikt działek nie kupi. Jak przekazały nam obecne na sesji mieszkanki, są to miejsca, do których nie ma bowiem dojazdu.

- Jeżeli mamy taką wycenę gruntu, to nie możemy taniej sprzedać działek- dodał H. Szymański. Z obecnymi na posiedzeniu rady kobietami udało nam się skontaktować również następnego dnia. Jak wyjaśniły, wykup lub wydzierżawienie działek, o które obecnie się starają, mógłby zablokować sprzedaż tego terenu Spółdzielni Mieszkaniowej. - Dzięki temu zostanie tylko prywatna działka, którą SM i tak planuje odkupić, ale zmniejszy się teren, na którym ewentualne bloki mogą powstać. Jeżeli zostaniemy właścicielami tego fragmentu ziemi, to również zmienią się odległości, w jakich będzie można zlokalizować nowe budynki- wyjaśniła nam mieszkanka ulicy Winnej.

Jak zakończy się ta sprawa, trudno wyrokować. Wiadomo jednak, że mieszkańcy sąsiadujących ulic nie zamierzają odpuścić. Ich zdaniem inwestycja nie tylko zniszczy krajobraz, ale zagrozi bezpieczeństwu ich posesji. Jak nam przekazano, w związku z budową bloków, zaburzona zostanie gospodarka wodna. Zapowiadają, że będą walczyć do końca. Do tematu jeszcze wrócimy.