Przez ostatnie kilka tygodni dwukrotnie informowaliśmy o problemie mieszkańców Wspólnoty Mieszkaniowej w Kotowie z kierowcą, który nie wywiązywał się z obietnicy. Po kolizji autobusu, który wpadł w poślizg i staranował ogrodzenie, betonowy płot był do wymiany, a furtka do wyprostowania.
Miało być polubownie, bez udziału policji, a okazało się po czasie, że gdyby sprawa nabrała prawny obrót, wówczas prawdopodobnie już dawno byłoby po sprawie i po kolizji nie byłoby śladu. Po pierwszej naszej interwencji u szefa firmy transportowej udało się wywalczyć dowiezienie trzeciego, brakującego betonowego przęsła ogrodzenia, ale brama wciąż nie zamykała się. Interweniowaliśmy drugi raz, już bezpośrednio u sprawcy, który jednak nie chciał z nami o tym rozmawiać. Okazało się, że to zaskutkowało. W sobotę 8 marca przy pomocy innych mieszkańców, którzy użyczyli też potrzebnego sprzętu, udało się doprowadzić ogrodzenie do dobrego stanu.
- Dobrze, że jest już po sprawie, po przecież nie chcieliśmy sądzić się z kierowcą autobusu. Nie można jednak lekceważyć ludzi, dawać słowo i się z niego nie wywiązać. Teraz będziemy już ostrożniejsi. Znamy swoje prawa, ale jak się okazuje media mają dużą siłę rażenia. Chciałbym też podziękować Waszej redakcji za zaangażowanie i pomoc. Nie wiadomo czy sami coś byśmy wywalczyli - powiedziała mieszkanka Kotowa Teresa Staniszewska-Skowrońska.Ta sytuacja może być przestrogą dla innych, że czasem nie warto wierzyć ludziom na słowo.
Policyjne drony na Podkarpaciu w akcji
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?