Grodzisk - kardiologia bez szans?

A miało być tak pięknie... Otwierana z hukiem w marcu tego roku pracownia kardiologii inwazyjnej w budynku szpitala przy ulicy Mossego 3, w ramach kontraktu z Narodowym Funduszem Zdrowia miała świadczyć wysoko specjalistyczne zabiegi. Pacjenci z chorobami serca mieli być diagnozowani za pomocą cewnika naczyniowego, bez konieczności otwierania klatki piersiowej. I na tych planach koniec. Od siedmiu miesięcy nic się nie zmieniło. Blisko 120 metrów kwadratowych powierzchni do tego przeznaczonych stoi pustych i być może już nic na korzyść szpitala nie ulegnie zmianie. Jak twierdzi dyrektor Barbara Różyńska - Szumska, że dziesięcioletnia umowa podpisana z profesorem Tomaszem Siminiakiem, który objął kierownictwo nad pracownią i tym samym jest podwykonawcą tych usług, stanowi niekorzyść dla grodziskiej lecznicy. Mówi ona między innymi o użyczeniu pomieszczeń, a nie o dzierżawie. Jak tłumaczyła dyrektor SP ZOZ, podczas ostatniej sesji Rady Powiatu, żadne korzyści dla szpitala nie będą wynikać z działalności tej specjalistycznej pracowni, bo lecznica nie posiada żadnych rezerw, żadnego zaplecza finansowego do pokrycia kosztów ewentualnych nadlimitów.

- Nikogo nie oskarżam, ani nie rozliczam - mówiła. - Jednak jeszcze przed podpisaniem tej umowy, Narodowy Fundusz Zdrowia jasno określił swoje stanowisko. Ilość pracowni w województwie jest wystarczająca, więc nie było szans na to, aby te usługi mogły być refundowane. Nie mogę pozwolić na to, aby działanie rozpoczął podmiot, który pogłębi zadłużenie szpitala - powiedziała. - Grodziski SP ZOZ dysponując ponad dwudziestoma łóżkami nie jest w stanie stworzyć oddziału wewnętrznego z pododdziałem kardiologicznym. Naszym podstawowym zadaniem jest opieka internistyczna - dodała dyrektor Barbara Szumska. Więcej w "Dniu Nowotomysko-Grodziskim" 4 października.