Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Spektakularny sukces Jakuba Ohly- biegacza "Różowej Torpedy"

Ania Borowiak
W sobotę 7 marca 2015 r. trójka biegaczy z „Różowej Torpedy” z ZSP im. E. Kwiatkowskiego w Grodzisku Wlkp. pod opieką pani Anny Ledzianowskiej zmierzyła się z ostatnim etapem Granprix City Trail w Poznaniu. W biegu, który odbywał się dookoła jeziora Rusałki wystartowali Jakub Ohly , Mikołaj Ohly oraz Adrian Zaidler . Jakub zagwarantował sobie III miejsce w całym cyklu City Trail. Dziewiętnastolatek po raz kolejny odniósł ogromny sukces.

-Bieganie staje się w naszym mieście coraz bardziej popularne. Kiedy pojawiło się w Twoim życiu?

Biegam od dwóch lat. Zaczęło się od zwykłych zabaw z przyjaciółmi. Stwierdziłem, że warto się sprawdzić i postanowiłem zobaczyć, na ile mnie stać. Przez dwa tygodnie biegałem z Grąblewa do Ptaszkowa. Korzystałem ze ścieżki rowerowej, dlatego dziennie wychodziło około 10 kilometrów. Pierwszy bieg na zawodach zawdzięczam koleżance, która powiedziała o mnie pani Ani Ledzianowskiej.

-Pierwsze zawody to z pewnością wielkie emocje. Pamiętasz jak to było?

10 kilometrów w Wolsztynie. Był to mój pierwszy bieg, nie do końca wiedziałem, czego się spodziewać. Mimo czasu, który wynosił 46 minut byłem bardzo zadowolony. Udało się ukończyć bieg, który jak na debiut wypadł całkiem nieźle. Zająłem V miejsce w kategorii wiekowej. Dałem radę pokonać strach i podołałem wyzwaniu. Bardzo się stresowałem, w sumie stresuję się za każdym razem, kiedy staję na starcie. Boję się, że z jakiegoś powodu nie ukończę biegu. Odpukać, na razie wszystko się udaje.

-W czasie całej swojej przygody, która trwa już ponad dwa lata wygrałeś wiele biegów. Który z nich uważasz za swój największy sukces?

Z pewnością ostatni start w Poznaniu. Z wszystkich sześciu biegów wystartowałem w pięciu, jeden opuściłem ze względów prywatnych. III miejsce w kategorii wiekowej, 32 open. W City Trail wzięło udział ponad 1000 osób, z czego wielu zawodników biega w licencjonowanych klubach i ma zapewnioną profesjonalną opiekę trenera. Trasa była naprawdę trudna i wymagająca. Biegaliśmy głównie po lesie, więc nie było łatwo. Cieszę się z tego, że udało mi się stanąć na podium obok najlepszych.

-Twoja pasja wymaga niezwykłej systematyczności. Nie masz problemów z regularnymi treningami?

Trenuję od poniedziałku do piątku włącznie. Robię sobie wolne w weekend, aby zregenerować mięśnie i odpocząć po całym tygodniu. Przez pięć dni przebiegam łącznie około 70 kilometrów. Do tego dochodzą oczywiście ćwiczenia w domu, interwały, podbiegi pod górkę… Przeciętny trening wynosi jakieś półtorej godziny. Jeżdżę do Kamieńca, gdzie co tydzień mam treningi na bieżni. Trafiłem tam przy pomocy pani Doroty Przybysz i Bartka Majorczyka, którzy zaoferowali mi pomoc trenera. Dzięki temu mam profesjonalnie rozpisany trening, który pozwala mi się rozwijać.

-Nie można odmówić Ci ogromnego zaangażowania. A jak radzisz sobie z innymi wyrzeczeniami, bo z pewnością takich nie brakuje?
Staram się wszystko robić zgodnie z planem. Przynajmniej w kwestii treningów, bo jakoś szczególnie nie przejmuję się dietą, jem to, co ugotuje mój brat, który jest kucharzem. Może to dziwne, bo sportowcy zazwyczaj mają ściśle określone posiłki. Jem bardzo dużo, ale i tak mam lekką niedowagę. Mam sporo szczęścia, jeśli chodzi o przemianę materii, bo naprawdę lubię jeść.

-Wiemy, że należysz do szkolnej „Różowej Torpedy”…

Aktualnie tak. W przyszłym roku planuję rozpocząć bieganie w barwach Grodziskiego Klubu Biegacza. W mieście zdecydowanie brakuje klubu, który profesjonalnie zaopiekowałby się juniorami. Zawodnicy poznańskich klubów, które posiadają licencję, mogą startować na Mistrzostwach Polski. My nie mamy takiej możliwości, a szkoda, bo byłaby to świetna okazja, żeby się pokazać.

-Biegasz głównie na dystansach dziesięciokilometrowych. Jak wspominasz swój pierwszy Półmaraton Słowaka?

Zająłem 537 miejsce. Spaliłem się po pierwszym okrążeniu, dlatego czas był gorszy niż planowałem. Na mecie pojawiłem się z czasem 1:49. Mimo tego byłem bardzo zadowolony, że udało mi się przebiec taki dystans. Nie spodziewałem się, że emocje są aż tak wielkie. Wspaniałą atmosferę tworzą kibice, to bardzo miłe, kiedy w trakcie biegu dopingują Cię znajomi i gdzieś na zakręcie słyszysz, jak krzyczą Twoje imię.

-Treningi są dla Ciebie tylko pewną formą aktywności czy kryje się za tym coś więcej?

Bieganie pozwala mi wyrażać swoje emocje. Zawsze kiedy jestem smutny lub najzwyczajniej w świecie muszę się odstresować- idę pobiegać. Dzięki pokonywanym kilometrom mogę oderwać się od problemów, zapomnieć o tym, co mnie męczy. Jestem wtedy w zupełnie innym świecie, mam okazję analizować swoje błędy lub po prostu myśleć o niczym.

-Planujesz przyszłość z myślą o bieganiu? Czy masz zupełnie inne marzenia?

Z pewnością nie przestanę tego robić. Wręcz przeciwnie! Chciałbym spróbować swoich sił w maratonie. Moim celem jest dążenie do osiągnięcia poziomu, który wypracował Bartek Majorczyk. Jeśli chodzi o bieganie to jest on dla mnie przykładem. Wystarczą mu 32 minuty, żeby pokonać 10 kilometrów. Moja życiówka to 38 minut, zrobiłem ją w październiku w Rakoniewicach. Wiem, że brakuje mi coraz mniej, dlatego ciągle trenuję, żeby go dogonić. Moim największym marzeniem jest przebiec maraton w Londynie lub w Bostonie i trenować z ukochaną dziewczyną…

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Wywiad z prezesem Jagiellonii Białystok Wojciechem Pertkiewiczem

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na grodzisk.naszemiasto.pl Nasze Miasto