Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Dziesięcioosobowa rodzina z Blinka nie chce opuścić domu, który zagraża ich życiu

MAL
Dorota i Marek Kubaczyk mieszkają w domu, którego nie są właścicielami - nie chcą go też opuścić.

Blinek - mała wieś w gminie Rakoniewice. To właśnie tutaj mieszka dziesięciosobowa rodzina: pani Dorota i pan Marek z trójką nieletnich dzieci oraz ich najstarszy syn ze swoją czteroosobową rodziną, która w przyszłym roku powiększy się o kolejnego maluszka. Dom, który zajmują, po latach okazał się własnością gminy. Sami przyznają się do zaniedbań prawnych, jednak nieruchomości, która w 1988 roku została im “podarowana” nie chcą opuścić.

-Ten budynek został nam sprezentowany - mówi Marek Kubaczyk. - Żona będąc jeszcze pielęgniarką w grodziskim szpitalu, opiekowała się właścicielem tego domu, który, chcąc się odwdzięczyć, przekazał go naszej rodzinie. Opuściliśmy Rojewo i zameldowaliśmy się tutaj.

W Blinku jest nam dobrze - tłumaczy .Drewniany budynek niszczał przez lata i tak dziś stwarza realne zagrożenie dla życia wszystkich domowników. Jednak jak deklarują państwo Kubaczykowie, przekazana nieruchomość ma dla nich dużą wartość i mimo że brakuje tu toalety, bieżącej wody, uważają, że po wykonaniu remontu dachu, znów mogliby czuć się w nim bezpiecznie.

Niestety nie tylko katastrofalny stan domu nie pozwala dłużej w nim mieszkać - na który wyraźnie wskazuje Powiatowy Inspektorat Nadzoru Budowlanego, ale także jego stan prawny. Dom w Blinku jest bowiem własnością gminy. W 1977 roku poprzedni jego właściciel, który przekazał nieruchomość, zrzekł się jej na korzyść Skarbu Państwa w zamian za dożywotnią rentę.

Czy państwo Kubaczykowie nie wiedzieli, że zajmują dom, który od lat ma już swojego prawnego właściciela? Odpowiadają, że nie, ale jednocześnie przyznają się do zaniedbań formalnych. - Myśleliśmy, że mając napisany odręcznie przez naszego darczyńcę dokument, jesteśmy pełnoprawymi właścicielami. Nie wiedzieliśmy, że ten dom w sumie już jego nie był - dodaje Marek Kubaczyk.

Gmina, jak twierdzi burmistrz Gerard Tomiak, stanęła na wysokości zadania, chcąc pomóc rodzinie z Blinka.
Najpierw zaoferowała lokal zastępczy w Rakoniewicach przy placu Powstańców Wielkopolskich, który jednak zdaniem rodziny nie spełniał wszystkich potrzeb. Inną propozycją było wygospodarowanie pomieszczeń w świetlicy wiejskiej w Blinku.

Początkowy opór mieszkańców wsi, za namową władz gminy przerodził się w aprobatę. Za około 20 tysięcy złotych wyremontowano i wyposażono w podstawowe przedmioty dwa pokoje i łazienkę, co zdaniem urzędników znacznie przewyższyłoby ich dotychczasowy standard życia. Kubaczykowie twierdzą, że nie dostali informacji o możliwości wprowadzenia się do świetlicy. Innego zdania są urzędnicy.

- W pismach wysyłanych do państwa Kubaczyków, wyraźnie wskazywaliśmy ten lokal zastępczy. Rodzina powinna była opuścić dom, który zagraża ich życiu do końca listopada - wyjaśniła Joanna Nolka, podinspektor ds. gospodarki nieruchomościami.

Burmistrz zaznacza, że jeśli rodzina nie zechce się wyprowadzić, wówczas wystąpi na drogę sądową i zostanie wykonany wyrok eksmisyjny.
- W tym domu nikt nie powinien przebywać. W każdej chwili może się zawalić. Chcemy i musimy rodzinę uchronić przed najgorszym. Wszystkie oczekiwania państwa Kubaczyków zostały spełnione. Pomieszczenia w świetlicy wiejskiej są gotowe do zamieszkania - mówi.

Urzędnicy zaznaczają, że wielokrotnie prosili rodzinę o uregulowanie kwestii meldunkowej wszystkich osób, które tam mieszkają. Czy rodzina zechce opuścić dom i zamieszka w świetlicy? Czy wyrok sądowy będzie musiał wykonać komornik? Wrócimy do tematu.

od 12 lat
Wideo

echodnia.eu Świętokrzyskie tulipany

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na grodzisk.naszemiasto.pl Nasze Miasto