W środowisku muzyków i artystów człowiek z którym się liczą. To on w latach 80-tych założył i z powodzeniem przez kilka lat prowadził pierwszy w mieście zespół taneczno-wokalny "Słoneczne Promyki". Przez dwadzieścia lat był organistą we woźnickim klasztorze. Lista jego działań i aktywności jest długa, bo to człowiek który ma swoją wyjątkową historię.
Propozycji zajęć zawsze było wiele, choć mianownikiem podejmowanych wspólnie z żoną Janiną decyzji, zawsze była rodzina. Zawsze na pierwszym miejscu. To dla niej zrezygnował z możliwości dalszego rozwoju w Poznaniu po ukończeniu szkoły muzycznej. To dla niej osiadł na stałe w Grodzisku, choć mógł w trudnych czasach dostać mieszkanie we Wolsztynie i to dla niej na początku swojej muzycznej kariery nie dokończył studiów we wrocławskiej Akademii Muzycznej. - Urodziły nam się dzieci. Było ciężko. Nie chciałem żony zostawiać samej z trudem ich wychowania. Niczego w życiu nie żałuję - mówi.
Żona Janina dodaje, że mąż zawsze miał wiele umiejętności. Potrafił szyć. - Miał zostać krawcem. To wówczas był bardzo praktyczny zawód. Gdyby jednak krawcem został, pewnie dziś nie bylibyśmy małżeństwem, bo nasze losy skrzyżowały się przez mojego brata też muzyka. Obaj poznali się w szkole muzycznej, więc Zbyszek w naszym domu był częstym gościem. Ślub wzięliśmy 5 maja, w tym roku przypadł nam jubileusz 40.lecia bycia razem - dodaje pani Janina, która przez wiele lat uczyła w szkole.
Choć dziś oboje są już na emeryturze, muzyka w ich domu to nieodłączny element każdego dnia. Pianino stoi w centralnym punkcie mieszkania. Śpiewają dzieci, wnukowie.
NORBLIN EVENT HALL
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?