9201 – tyle dni minęło od ostatniego meczu Warty Poznań w PKO Ekstraklasie. 25 lat temu zieloni przegrali na stadionie na poznańskiej Wildzie 1:3 z Zagłębiem Lubin i zajmując ostatnie miejsce w tabeli, spadli z ligi.
Teraz wracają po niespodziewanym awansie i Piotr Tworek na pierwszy mecz przeciwko Lechii wystawił większość piłkarzy, która w poprzednim sezonie była głównymi autorami promocji do PKO Ekstraklasy.
Trenerem Lechii jest Piotr Stokowiec, dla którego podróż do Grodziska Wielkopolskiego była sentymentalna, ponieważ w latach 2001-2002 rozegrał dla ówczesnego Groclinu 26 spotkań. Jeśli chodzi o jedenastkę gości, to trener finalistów Pucharu Polski posłał do boju nowego piłkarza Bartosza Kopacza i przesunął na skrzydło Flavio Paixao, żeby znaleźć miejsce w ataku dla Łukasza Zwolińskiego.
Mimo większej jakości w składzie po stronie gości to Warta wysoko wyszła na rywali i potrafiła zagrozić bramce Dusana Kuciaka. Strzelali Robert Janicki, chwilę później Mariusz Rybicki, ale bez skutku. Zieloni byli groźniejsi i konkretniejsi.
Lechia wyglądała jakby nie chciała, albo nie potrafiła narzucić swojego stylu gry i zdominować Warty. To podopieczni Piotra Tworka prowadzili grę, a goście starali się kontrować. Warta nie miała problemu z wymianą kilku podań na połowie goście, co w końcówce pierwszej połowy zaowocowało uderzeniem Janickiego, które zatrzymało się na słupku bramki Kuciaka.
Lechia do przerwy nie potrafiła stworzyć groźnej sytuacji bramkowej i nie oddała celnego strzału. Warcie należą się pochwały, bo gra w pierwszej części toczyła się pod dyktando beniaminka. Zieloni grali bez respektu. W swoim stylu, z wysokim atakiem na rywala.
Druga połowa to kontynuacja obrazu gry z pierwszej części. Łukasz Trałka i Mateusz Kupczak opanowali środek pola, a Lechia nie mogła się temu przeciwstawić. Obaj dobrze grali na wyprzedzenie i narzucali rytm grze Warty. Piotr Stokowiec dokonał zmian, bo Warta potrafiła zamknąć na połowie Lechię, która wybijała piłki ze swojego pola karnego.
Oczywiście w 65. minucie nastąpił klasyczny zwrot akcji w ekstraklasie. Po rzucie rożnym i zamieszaniu w polu karnym Warty lechiści wykazali najwięcej zimnej krwi. Nalepa wystawił piłkę Zwolińskiemu, a ten oddał pierwszy celny strzał i pokonał Adriana Lisa.
ZOBACZ TAKŻE
Po golu znowu przeważała Warta, ale nie potrafiła już stwarzać groźnych okazji. Mecz zielonym ostatecznie zawalił Michał Jakóbowski. Drugi raz padł w polu karnym i sędzia Szymon Marciniak słusznie dał mu drugą żółtą kartkę, wyrzucając tym samym go z boiska. W końcówce próbował jeszcze Kuzimski, ale czujność zachował Kuciak.
Trener Tworek w drugiej części dokonał trzech roszad w składzie, ale żadna z nich nie wniosła nic nowego w poczynania Warty. Trzy punkty jadą do Gdańska, chociaż wynik meczu kompletnie nie oddawał jego przebiegu. Piłkarzy Warty żegnały gromkie brawa, bo ich postawa zasługiwała co najmniej na punkt.
Czytaj więcej: Warta Poznań - Lechia Gdańsk 0:1: Beniaminek zbiera frycowe. Lechia wygrywa w swoim stylu
CBŚP na Pomorzu zlikwidowało ogromną fabrykę „kryształu”
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?