Rok temu Andrzej K. miał nocą wejść do swojego domu w Grodzisku Wielkopolskim, oblać benzyną śpiącą kobietę i podpalić. Danuta K. zmarła dwa dni później na oddziale poparzeń w Siemianowicach Śląskich.
Proces Andrzeja K. rozpoczął się 1 lutego przed Sądem Okręgowym w Poznaniu. Oskarżony nie przyznał się do winy. Jego proces ma charakter poszlakowy. Prokurator uważa, że tylko on miał motyw i możliwość zamordowania kobiety.
Małżonkowie byli w trakcie rozprawy rozwodowej. Pozew wniósł Andrzej K., domagając się rozwodu z winy Danuty. Wyrok miał być ogłoszony w poniedziałek, 21 marca. Andrzej K. mógł obawiać się, że nie będzie dla niego korzystny, bo został prawomocnie skazany za znęcanie się nad rodziną. Najbardziej bolała go perspektywa podziału majątku...
Andrzej K. w nocy z piątku na sobotę przebywał ponoć w swoim domku na poznańskiej Ławicy. Piekł dla kuzynki piętrowe na chrzciny - były policjant był z zawodu cukiernikiem. Twierdzi, że w domu w Grodzisku, do którego nadal miał klucze, był tylko w piątek około południa, żeby odebrać swoją korespondencję i dwie koszule. – Spałem u siebie w domu w Poznaniu – upiera się Andrzej K.
Kilkunastu nocnych telefonów od bratowej, która chciała mu powiedzieć o pożarze i stanie żony, nie słyszał, bo podobno przełączył aparat na tryb milczący. Świadkowie mówią, że nigdy wcześniej tego nie robił.
Podczas procesu najbardziej wstrząsające były zeznania lekarzy i pielęgniarek z grodziskiego szpitala, którzy mówili o potwornych cierpieniach poparzonej kobiety. – Bardzo cierpiała, ale była świadoma. Kiedy ból zelżał – na krótko, bo mówiąc obrazowo w takim stanie organizm bardzo szybko zużywa środki przeciwbólowe, mówiła, że ktoś ją polał, nie wie, jak się zapaliła i wybiegła z domu – zeznał anestezjolog z grodziskiego szpitala. – Miała poparzone drogi oddechowe, wargi i całą twarz, skóra z dłoni spadała z paznokciami...
Podczas czwartej rozprawy w procesie Andrzeja K., zeznawali kolejni świadkowie. Między innymi, także strażacy, którzy jako pierwsi weszli do domu. - Około trzeciej w nocy dostaliśmy wezwanie, że pali się kobieta - powiedział Piotr K., dowodzący pierwszą grupą pożarników. - Przyjechaliśmy tuż za pogotowiem, ta kobieta siedziała na krawężniku. My ugasiliśmy mieszkanie.
Strażak zeznał, że wszedł z sąsiadką przez otwarte drzwi do piwnicy, żeby wyłączyć bezpieczniki. Dwaj pozostali, którzy założyli aparaty chroniące drogi oddechowe, skorzystali z głównego wejścia. Do pokoju na piętrze, w którym spała Danuta K., doprowadził ich dym. - Zadymienie było tam duże, paliło się łóżko, ogień był przy suficie - zeznał Jakub W.
Więcej we wtorek 27 marca w tygodniku Dzien Nowotomysko - Grodziski
Reklamy "na celebrytę" - Pismak przeciwko oszustom
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?