Początków tej zbrodni trzeba szukać jeszcze przed wybuchem wojny. 23 sierpnia 1939 roku został podpisany pakt Ribbentrop – Mołotow, który obok formalnej postaci międzynarodowej umowy paktu o nieagresji miał tajny protokół dodatkowy – w nim oba państwa umawiały się co do rozbioru ziem polskich. Niedługo później, 17 września 1939 roku, Rosjanie wykorzystali fakt, że armia polska toczyła boje z nacierającymi wojskami niemieckimi - zaatakowali polskie posterunki graniczne i wkroczyli na terytorium Polski. W agresji wzięło udział około 620 tysięcy czerwonoarmistów. [wytloczenie]Wzięto do niewoli około 250 tys. żołnierzy polskich, w tym około 18 tys. oficerów, zdezorientowanych z powodu początkowych rozkazów zabraniających walk z Rosjanami, oszukanych w czasie negocjacji o poddanie poszczególnych garnizonów, czy zatrzymanych w ośrodkach zapasowych, formujących dopiero oddziały rezerwowe. [/wytloczenie]
-
Jeńcy – oficerowie i żołnierze regularnych oddziałów, żandarmerii i Korpusu Ochrony Pogranicza - w przeważającej większości dostali się w ręce Rosjan na polu walki
– mówi historyk, dr. Michał Krzyżaniak, dyrektor Muzeum Powstańców Wielkopolskich. - Po zajęciu terenu przez Armię Czerwoną, NKWD aresztowało policjantów, strażników więziennych, a realizując polecenie Ławrentija Berii, ludowego komisarza spraw wewnętrznych ZSRR z 15 września – także przedstawicieli administracji państwowej, wymiaru sprawiedliwości, czy duchowieństwa. [wytloczenie]To była dosłownie elita polskiego społeczeństwa. Tych ludzi kierowano do utworzonych już 19 września punktów zbiorczych i obozów rozdzielczych, a następnie do obozów jenieckich w Ostaszkowie, Juchowie, Kozielsku, Butylu, Kozielszczynie, Starobielsku, Juży i Orankach.[/wytloczenie] Biuro Polityczne rosyjskiej partii na tym nie poprzestało i 2 października podjęło decyzję o utworzeniu obozów specjalnych dla polskich oficerów, innych wojskowych, policjantów i wysokich urzędników państwowych.
Czytaj też: „Iskra Pamięci”. Orzeł ułożony ze zniczy za ofiary Katynia pojawi się w Warszawie i Zamościu
W obozie w Kozielsku według danych z 1 kwietnia 1940 roku przetrzymywano 4594 jeńców, w Starobielsku przebywało 3893 jeńców, w tym ośmiu generałów i 55 pułkowników, a w Ostaszkowie, gdzie [wytloczenie]trzymano oficerów Wojska Polskiego, policjantów, żandarmów, pracowników sprawiedliwości i wywiadu,[/wytloczenie] w ewidencji obozu było 6364 jeńców i więźniów. Ponadto w więzieniach na terenie Ukrainy i Białorusi przebywało co najmniej ponad siedem tysięcy osób.
Jeszcze na jesieni 1939 roku Rosjanie zwolnili większość wziętych do niewoli szeregowców Wojska Polskiego, w tym wszystkich Ukraińców i Białorusinów. Część Polaków – ponad pięćdziesiąt tysięcy ludzi – pozostało jednak w niewoli i trafili oni do obozów pracy utworzonych na zajętych terenach polskich.[wytloczenie] Rosjanie nie uznawali ich za jeńców, formalnie nazywając internowanymi, ale jednocześnie traktowali jako więźniów, zmuszając do pracy, np. do budowy dróg i lotnisk. [/wytloczenie]Część z nich później została zwolniona, część trafiła do armii Andersa, a część – pozostała w obozach NKWD.
Zobacz też: To ja odkryłem groby w Katyniu
[wytloczenie]Przetrzymywani w obozach oficerowie i policjanci mogli pisać listy do rodzin i otrzymywać zwrotne informacje – po jednym wysyłanym i odbieranym na miesiąc. Jednak zgodę na to administracja obozów nie wprowadziła z troski o samopoczucie jeńców, lecz w celu ustalenia adresów ich rodzin. Dlatego w ślad za korespondencją do drzwi domów pukali funkcjonariusze NKWD[/wytloczenie], a terenie zajętym przez Niemców – tajnej policji państwowej – Gestapo, a ich efektem były deportacje rodzin, lub kierowanie ich do obozów koncentracyjnych.
Decyzja o losie jeńców i więźniów rosyjskich obozów w Kozielsku, Starobielsku i Ostaszkowie, a także przetrzymywanych w więzieniach na terenie Ukrainy i Białorusi zapadła [wytloczenie]5 marca 1940 roku – wówczas Biuro Polityczne Wszechrosyjskiej Komunistycznej Partii wydało wyrok na 22 tysiące oficerów Wojska Polskiego, policjantów Policji Państwowej, pracowników wymiaru sprawiedliwości, aparatu administracyjnego, ziemian i księży. [/wytloczenie]
25 maja 1940 roku kapitan NKWD Rumiancew – albo Rumin, z Zarządu NKWD Obwodu Smoleńskiego złożył swoim przełożonym raport. Napisał w nim: „w okresie od kwietnia 1940 do maja 1940 roku, zgodnie z dyrektywą Zarządu NKWD i rozkazami wykonawczymi na terenie Smoleńskiego Zarządu NKWD wykonano postanowienia wykonawcze wobec jeńców wojennych zdrajców ZSRR, oficerów i wysoko postawionych urzędników byłego państwa polskiego.[wytloczenie] Jeńców dowożono eszelonami z miejsc izolacji – Ostaszków, Starobielsk – i Kozielsk. Eszelon nie mógł przekroczyć 200 – 250 jeńców. [/wytloczenie]Według komendantów obozów odosobnienia jeńców poinformowano o powrocie na zachód, to jest na tereny Rzeszy Niemieckiej. Wykonanie orzeczonych wyroków śmierci przebiegało sprawnie”.
Ten raport, który został skopiowany przez polskie podziemie i dostarczony do Władysława Sikorskiego, jest dziś jednym z dokumentów, który zadają kłam twierdzeniom, jakoby mordu na polskich oficerach, policjantach, sędziach i księżach dokonali Niemcy...
Sprawdź też:
- 15 kultowych miejsc w Poznaniu, których już nie ma. Pamiętasz je wszystkie?
- Głośne zabójstwa i niewyjaśnione zbrodnie. Poznań nadal kryje wiele zagadek
- 50 zdjęć Poznania z lat 90. Wielu z tych miejsc nie poznasz!
- Tak wygląda schron pod zamkiem zbudowany dla Hitlera
- Ściśle tajny obiekt w Biedrusku wyburzony. Co kryła budowla?
- Największa tajemnica Poznańskiego Szybkiego Tramwaju
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?