Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Ciąg dalszy procesu o zabójstwo żony

Barbara Sadłowska
W poznańskim sądzie dobiegają końca dwa głośne procesy mieszkańców wielkopolskich, oskarżonych o zamordowanie żon.

Ani Andrzej K., ani Ryszard S. nie przyznali się do winy. Pierwszemu grodziska prokuratura zarzuca, że w marcu ubiegłego roku podpalił swoją żonę. Danuta K. zmarła po kilku dniach z powodu ciężkich oparzeń. Dla Ryszarda S. to drugi proces - po prawomocnym skazaniu na 25 lat więzienia wyrok uchylił Sąd Najwyższy. On z kolei odpowiada za wrzucenie nieprzytomnej Małgorzaty do jeziora w Karpicku pod Wolsztynem w sierpniu 2009 roku. Kobieta utopiła się. Wczoraj ci dwaj mężczyźni wymieniali się na ławie oskarżonych w sali numer 117 poznańskiego Sądu Okręgowego

Andrzej K., były policjant z Grodziska próbuje przekonać sąd, że całą noc spędził w domu, który po cichu kupił na poznańskiej Ławicy. Twierdzi, że piekł torty na chrzciny. Grodziska prokuratura uważa natomiast, że tylko Andrzej K. miał powody, by zabić Danutę. Mężczyzna, wcześniej skazany za znęcanie się nad rodziną, obawiał się niekorzystnego dla siebie orzeczenia rozwodowego i utraty majątku. Poparzona Danuta straszliwie cierpiała. Mówili o tym świadkowie, lekarze i pielęgniarki z grodziskiego szpitala, dlatego prokuratura zarzuciła Andrzejowi K. zabójstwo popełnione ze szczególnym okrucieństwem.

Oskarżony były policjant, reprezentowany przez dwóch obrońców, domaga się przesłuchania wszystkich świadków. Niekiedy trudno zrozumieć, co chce w ten sposób osiągnąć. Wczoraj sąd przesłuchiwał na przykład kolegę dorosłych dzieci oskarżonego. Andrzej K. pytał go, czy chłopak bywał u nich w domu także podczas weekendów i czy jadał tam obiady. Albo: czy pomagał Danucie K. w sklepie, w którym pracowała... Teraz zawnioskował dwóch kolejnych świadków, których sąd wezwie na kolejną rozprawę 20 listopada.

Gdy salę opuścił Andrzej K., wraz z innym składem orzekającym wszedł Ryszard S. , ekonomista i syn policjanta. Ten przyznał się, że podczas kłótni z żoną pobił ją kluczykami po głowie i dusił, ale do wody nie wrzucił. Sąd wezwał biegłego medyka, który sprawdzał, czy mężczyzna był w stanie przenieść albo przeciągnąć bezwładne ciało nieprzytomnej kobiety do jeziora. Ryszard S. twierdzi, że uniemożliwiały to urazy, których doznał wcześniej po wypadku. Biegły kategorycznie stwierdził, że oskarżony mógł dźwigać. - Po wielomiesięcznym leczeniu neurologicznym, lekach i rehabilitacji specjalista skierował oskarżonego do psychiatry - powiedział medyk.

- Oddziałowy z Rawicza może potwierdzić, że w siłowni nie byłem w stanie podnieść na ławeczce nawet 20 kilogramów - oponował Ryszard S. Domagał się też sprawdzenia, czy płacił domowe rachunki, przesłuchania więziennego psychologa, ale sąd oddalił jego wnioski. Odczytał za to treść anonimu, podpisanego przez "blisko spokrewnionego" z rodziną zmarłej Małgorzaty. Poinformował sąd, że jak męża zatrzymano, podano mu narkotyki, a siostra zmarłej zniszczyła jej list pożegnalny... Sąd z dużą rezerwą podszedł do tych rewelacji, spisanych "dziecięcym" pismem i do tego z błędami. Zamierza jedynie zaktualizować dane o karalności Ryszarda S. i tym zakończyć postępowanie 12 listopada.

od 7 lat
Wideo

Reklamy "na celebrytę" - Pismak przeciwko oszustom

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na grodzisk.naszemiasto.pl Nasze Miasto