Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

"Kot zdechł bo GPK nie pomogło"

Magdalena Łukaszewska
"Kot zdechł bo GPK nie pomogło".Sytuacja miała miejsce w miniony czwartek. O zdarzeniu naszą redakcję poinformowała jedna z mieszkanek Grodziska, która była jego świadkiem.

"Kot zdechł bo GPK nie pomogło"
- Przechodziłam przez Plac Św. Anny i zauważyłam małego kotka, chodził tylko na przednich łapach, miał uszkodzony i rozerwany brzuszek. Wyglądał jakby został potrącony przez samochód. Widać było, że bardzo cierpi. Postanowiłam zadzwonić do zaprzyjaźnionego weterynarza z prośbą o pomoc. Pan doktor kazał nam skontaktować się z Grodziskim Przedsiębiorstwem Komunalnym tłumacząc, że jednostka ma podpisaną umowę z gminą oraz weterynarzem, który na rzecz władz miasta zajmuje się przypadkami takich zwierząt-tłumaczyła Klaudia Korbas.
Kobieta postanowiła zatelefonować do GPK: - Odebrała jakaś kobieta i przekazała mi, że niestety nie ma osoby odpowiedzialnej za interwencję w tego typu sytuacjach. Podała mi jednak numer do kierownika. Niestety z nim też nie udało mi się skontaktować, więc ponowie zadzwoniłam na centralę GPK i poprosiłam o zawiadomienie kierownika o zaistniałej sytuacji. Moja rozmówczyni zapewniła mnie, że z pewnością to zrobi. Niestety kilkanaście minut później nadal nie otrzymaliśmy żadnej informacji zwrotnej, a zwierzę cały czas cierpiało- tłumaczyła kobieta i dodała:
- Być może było to już nieco nachalne ale proszę mi wierzyć, że już dłużej nie mogłam czekać na pomoc i patrzeć na męczarnie w jakich konał ten biedny kot. Postanowiłam po raz trzeci zadzwonić do Grodziskiego Przedsiębiorstwa Komunalnego, jednak to, co tym razem usłyszałam mnie przeraziło. Zapytałam czy rzeczywiście GPK ma podpisaną umowę z weterynarzem, który interweniuje w takich sprawach, a poinformowano mnie, że owszem jest podpisany taki dokument, jednak dotyczy on tylko psów. Przekazała mi również, że ta umowa nie dotyczy kotów, ponieważ przedsiębiorstwo wychodzi z założenia, że każde z tych zwierząt ma swojego właściciela, więc tymi przypadkami się nie interesują- tłumaczyła zbulwersowana K. Korbas.
Ta informacja zszokowała naszą rozmówczynię. Jednak kilka chwil po tej rozmowie na miejscu pojawili się pracownicy GPK: - Kiedy panowie przyjechali kot jeszcze żył, ale był w stanie tragicznym . Mężczyźni założyli rękawiczki i wyjęli z samochodu worek na śmieci. Chcieli tego biednego zwierzaka tam zapakować. Wraz ze zgromadzonymi na miejscu mieszkańcami powiedzieliśmy, że nie wydamy im kota, bo nie wiedzieliśmy co się z nim stanie- tłumaczyła Klaudia Korbas.
Na miejsce zdarzenia zjawił się także Piotr Szymanowski, pracownik urzędu miasta i wyjaśnił zebranym jakie są procedury: - Niestety kiedy pojawił się ten pan kot już nie żył. Pracownicy GPK w końcu zabrali to zwierze. Podsumowując generalnie jest mi bardzo przykro, że pani z GPK nie poinformowała mnie, gdzie mogę udać się po pomoc. Cała sytuacja wyglądała bardzo drastycznie. Przeraża mnie również obojętność w sprawie cierpienia zwierząt. Gdybym uzyskała informację, że wspomniana wcześniej umowa dotyczy również kotów to zadzwoniłabym do tego weterynarza i zwierzątko udało by się uratować. Tej pani zarzucam, że wprowadziła mnie w błąd i chciałabym to wyjaśnić - dlaczego tak się stało?- pytała kobieta.
Postanowiliśmy skontaktować się z Romanem Krysiem, dyrektorem GPK i poprosić o wyjaśnienie tej sytuacji:
- Kiedy do naszego przedsiębiorstwa dotarła ta informacja, akurat nie było mnie na miejscu. Powiadomiono mnie około godziny 11. Procedura jest taka, że jeśli docieramy na miejsce i zwierzę nadal żyje, to zabieramy je do weterynarza lub doktor przyjeżdża na miejsce. Niestety nie mamy żadnych klatek dla kotów i dlatego musimy sobie radzić w inny dostępny sposób. Cała sytuacja jest trudna, ale proszę mi wierzyć, że robiliśmy co w naszej mocy - tłumaczył dyrektor. - W podobnych sytuacjach najlepiej zadzwonić do GPK albo bezpośrednio do doktora Gnusa, z którym mamy podpisaną umowę - zakończył.
"Kot zdechł bo GPK nie pomogło"

od 12 lat
Wideo

echodnia.eu Świętokrzyskie tulipany

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na grodzisk.naszemiasto.pl Nasze Miasto